Rozdział 12

125 6 24
                                    

Sokovia

2024

  – Dlaczego zdecydowałaś się mi o tym powiedzieć?

  Stałam razem z Zemo przed pomnikiem ofiar bitwy o Sokovię. Przylecieliśmy tu wczoraj po południu. Przyjechalibyśmy tu późnym wieczorem, więc Zemo uznał, że lepiej będzie, jeśli najpierw się prześpimy i udamy się tu następnego dnia.

  Spojrzałam na niego. Kilka minut temu skończyłam wyjawiać mu część swojej przeszłości, tej związanej z Hunters, jednak Zemo nie był głupi. Wiedziałam, że reszty może się domyślić, albo nawet już to zrobił. Stąd jego pytanie.

  Wzruszyłam ramionami i przeniosłam wzrok z powrotem na pomnik. Parę sekund później usłyszałam za nami ciche kroki, a następnie jak Zemo wzdycha.

  – Myślałem, że zjawisz się szybciej – powiedział do Buckyego, który stał teraz po naszej prawej stronie. Z pistoletem w prawej dłoni. Spojrzałam na niego i odsunęłam się kilka kroków do tyłu, znając mniej więcej plan Jamesa. Bardziej mniej niż więcej.

  – Spokojnie. Zdecydowałem, że cię nie zabiję.

  – Cóż za ulga – odpowiedział sarkastycznie James, jednak jego twarz pozostawała bez wyrazu.

  Przysłuchiwałam się ich rozmowie. Przyznaje, że kiedy Bucky wycelował w Zemo przez chwilę myślałam, że go zastrzeli. Cóż, widocznie zmienił się bardziej niż myślałam.

  Uniosłam zdziwiona brwi, kiedy pojawiły się Dora Milaje i zabrały Zemo. Nie powinnam być tym faktem zaskoczona, gdyż domyślić się tego można było łatwo.

  Podeszłam do Jamesa, kiedy skończył rozmawiać z Ayo.

  – Ładny płaszczyk staruszku. W końcu wyglądasz na swój wiek – przewrócił oczami na moje słowa.

  – Naprawdę nie mogłaś darować sobie tych emotek w wiadomości? – spojrzał na mnie z politowaniem, na co wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się niewinnie. Oczywiście, że nie mogłam darować sobie kilku niewinnych emotek, kiedy informowałam go o miejscu pobytu moim i Zemo.

  – Nie lubisz emotek? – zignorował moje pytanie i zaczął iść w stronę Wakandyjskiego statku, którego jakimś cudem wcześniej nie zauważyłam. Podbiegłam i zrównałam z nim krok.

  Dora Milaje podrzuciły nas do Stanów, a konkretnie niedaleko domu Sama. Przez całą drogę nie odzywaliśmy się z Jamesem do siebie. Wiedziałam, że dalej był zły o to, że ukrywałam przed nim prawdę, ale nie czułam się winna, choć chyba powinnam. Zresztą, on też nic mi nie powiedział. Powtarzałam sobie to cały czas, aż zdałam sobie sprawę, że brzmię jak dziecko, więc zajęłam swoje myśli czymś innym. Ostatecznie od połowy lotu do drogi do domu Sama, zajęłam się bardzo dojrzałym zajęciem, jakim było pobijanie rekordów w Subway Surfers.


***

  Leżałam właśnie w łóżku w pokoju gościnnym, który przydzieliła mi Sarah. Sam przekonał Jamesa i mnie, żebyśmy zostali, a ponieważ Bucky się zgodził, ja również nie miałam oporów.

  Przez cały wczorajszy dzień chłopaki naprawiali łódź, a ponieważ koniecznie chcieli się popisać i nie pozwalali sobie pomóc, cały dzień spędziłam na rozmowie z Sarah, pomocy mieszkańcom wioski i gapieniu się na Jamesa, który flirtował z siostrą Sama, żeby mu dogryźć.

  Wstałam dopiero przed południem, kiedy wszyscy byli już w porcie. Wykonałam szybko poranną rutynę, ubrałam czarny top na ramiączkach, tego samego koloru spodnie dżinsowe oraz kozaki i zeszłam na dół. Zjadłam lekkie śniadanie, które zostawiła mi Sarah i wyszłam na zewnątrz. Przez chwilę zastanawiałam się, czy nie wziąć mojej czerwonej kurtki, ale ostatecznie zrezygnowałam. Nie była mi na razie potrzebna.

Shadow Hunter || Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz