Rozdział 3

166 7 3
                                    

Gdzieś nad południową Azją

2024

  – Nie wierzę, że dałam się na to namówić – westchnęłam, wpatrując się w widoki za oknem samolotu. Przede mną siedział Zemo, który uśmiechnął się na moje słowa.

  – Pewne rzeczy się nie zmieniają – spojrzał na mnie i Jamesa, który siedział po mojej prawej.

  Napił się szampana i spojrzał na nas – nie wiesz, jak to jest gnić latami w celi – zaśmiał się lekko – a no tak. Wiesz.

  – Może nam powiesz, dokąd lecimy? – przeniosłam wzrok na poddenerwowanego Sama. Nie dziwiłam mu się. Zemo potrafił zaleźć za skórę każdemu.

  – Przepraszam, ale mam tu fascynującą lekturę. Nie wiem do końca co to, ale jest tu chyba coś ważnego – wyciągną zza książki niewielki, czerwony notes – kto to jest Nakajima?

  W sekundę pojawił się przy nim Bucky i wyrwał mu przedmiot z rąk. Jego metalowa dłoń zacisnęła się na gardle Barona.

  – Jeśli dotkniesz tego jeszcze raz, zabiję cię – szepnął niskim i chłodnym tonem. Prawdopodobnie przeraziłabym się lekko gdyby nie fakt, że wiele razy słyszałam ten ton głosu. No i nie bałam się ludzi, zawsze tak było.

  Nie słuchałam dalej ich rozmowy i znowu przeniosłam spojrzenie na krajobrazy za oknem. Nie ważne, jak bardzo bym nie chciała, musiałam przyznać Zemo rację. Pewne rzeczy się nie zmieniają.

***

  Przemyłam twarz lodowatą wodą, żeby choć trochę się wyciszyć. Niedługo mięliśmy lądować, więc skorzystałam z chwili, kiedy nikt nic ode mnie nie chciał i poszłam do łazienki, żeby się przebrać.

  Wyciągnęłam z torby czarny komplet – golf z krótkim rękawem, poliestrowe spodnie i kozaki. Na to założyłam jeszcze czerwoną, skórzaną kurtkę, żeby zakryć tatuaż na moim przedramieniu. Kolejny element, który nie dawał mi szansy zapomnieć o przeszłości.

  Związałam moje brązowe włosy w wysoki kucyk i założyłam na twarz czarną maskę. W takim miejscu jak Madripoor warto zachować anonimowość…jeśli się jej kiedyś nie straciło, oczywiście.

Shadow Hunter || Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz