Madripoor
2024
– Gratuluję. Doprawdy genialny plan!
Po jakże cudownym występie Jamesa, czemu Nikola nie mogła zaprzeczyć, udali się na spotkanie z Selby. Oczywiście coś musiało pójść nie tak i skończyli ścigani przez wszystkich na wyspie. Ukryli się teraz w jakimś zaułku, po tym jak ktoś pozbył się ich ogona.
– Gdybym wcześniej wiedział, że jego komórka zadzwoni – Zemo spojrzał na Sama – rozegrałbym to inaczej. Ale chyba macie anioła stróża – mruknął rozglądając się po ciałach zabitych.
– To jest zbyt piękne – Nikola odwróciła się gwałtownie i spięła mięśnie na słowa nieznajomej. Wysoka blondynka podeszła do nich, celując w głowę barona spluwą – rzuć broń Zemo.
Mężczyzna posłusznie wykonał polecenie i stanął między Samem i Buckym, którzy najwyraźniej znali kobietę. Po krótkiej konwersacji, którą z nią odbyli, Nicola połączyła kropki.
– Jesteś Sharon Carter. Była agentka CIA i siostrzenica agentki Peggy Carter – wraz z jej słowami, wzrok kobiety spoczął na jej osobie. Nie zwróciła na nią wcześniej większej uwagi.
– A ty kim jesteś? – Sharon przyjrzała się jej dokładnie. Nie dała rady jednak dopasować brunetki do żadnej znanej jej osoby. Dodatkowo, dziewczyna ciągle miała na swojej twarzy maskę.
– To Nikola. Nasza...znajoma – James zawahał się przez chwilę, nie wiedząc dokładnie, jak określić relacje pomiędzy ich trójką i Nikolą.
Carter kiwnęła powoli głową. Kobieta nie wydawała jej się zagrożeniem, ale dla pewności postanowiła mieć na nią oko.
– Mieszkam w Górnym Mieście. Będziecie tam bezpieczni – skinęła głową. Spojrzeli po sobie i całą czwórką poszli za nią.
***
Siedziałam obok Jamesa na kanapie w domu Sharon, która miała wyjątkowo paskudny odcień żółtego, złotego... w sumie nie miało to dla mnie większego znaczenia. Choć, tak długo, jak mogłam się nad tym zastanawiać, nie musiałam słuchać nudnej gadki Sama i Sharon, do której od czasu do czasu włączał się Bucky i Zemo.– ...miłego przyjęcia. Unikajcie kłopotów, zobaczymy, co znajdę – to były jedyne słowa jakie zarejestrowałam, zanim Carter wyszła z pokoju.
– Kłopoty – spojrzałam na Zemo, który najwyraźniej dobrze się bawił. Alkohol chyba mu służył.
– Niech zgadnę. Nie słuchałaś? – odwróciłam się w stronę bruneta, którego niebieskie tęczówki przeszywały mnie teraz na wylot.
Wzruszyłam w odpowiedzi ramionami i wstałam – nie musiałam. Plan się przecież nie zmienił. Jedyna różnica jest taka, że pomaga nam teraz ta blond żmija.
Sam spiorunował mnie wzrokiem na określenie, którego użyłam. Nic sobie z tego nie robiąc, wyszłam na zewnątrz, kierując się w stronę sali z wystawą.
– Nie musisz się skradać. I tak doskonale cię słyszę – mruknęłam, odwracając się przodem w stronę Jamesa.
– Chciałem z tobą porozmawiać, póki jest ku temu okazja – podszedł do mnie.
– Nie mamy o czym rozmawiać.
– Mamy. Na przykład o tym, co się z tobą działo po tym, jak uciekłaś.
– Serio Barnes? Teraz nagle się o mnie martwisz? – spojrzałam na niego z politowaniem – nawet byłam zdziwiona, że po tylu latach wciąż mnie pamiętałeś.
– Pamiętam każdą osobę, którą skrzywdziłem. – Jego bioniczna dłoń zacisnęła się, czemu towarzyszył charakterystyczny dźwięk mechanizmu jego ręki, jednak ja wciąż patrzyłam prosto w jego oczy.
– Nie byłem sobą, ale ich twarze wciąż śnią mi się po nocach.
– Domyślam się i uwierz, nie jesteś jedyny – podeszłam bliżej niego. – Od początku wiedziałam, że byłeś ich marionetką, a jednak, kiedy uciekłam, nie zrobiłam nic, żeby tobie też pomóc się wydostać. Więc nie rozumiem, dlaczego się interesujesz tym, co się ze mną działo.
Zaległa cisza. Atmosfera wokół nas zaczęła gęstnieć tak, że za chwilę można by pokroić ją nożem.
Wpatrywałam się wciąż w niebieskie tęczówki Jamesa. Kiedyś przejmująco puste i lodowate, teraz dostrzec w nich było można oznaki człowieczeństwa. Ból, który w nim siedział, i który tak bardzo starał się ukrywać, wydostawał się powoli na zewnątrz, ujawniając się.
Mimowolnie w jego oczach ujrzałam siebie. Zranioną duszę, która żyła z dnia na dzień, walcząc z demonami przeszłości, która z całych sił starała się odkupić swoje winy i zacząć żyć normalnie.
Byliśmy tak podobni, ale jednocześnie tak różni od siebie.
Otrząsnęłam się ze swoich myśli, kiedy James dalej nic mi nie odpowiedział. Zostawiłam jego milczenie bez komentarza, udając się znowu w kierunku sali.
CZYTASZ
Shadow Hunter || Bucky Barnes
Fanfiction"Nigdy nie wiedziałam po co ojciec uczuł mnie walki, ale teraz to do mnie dotarło. Od początku było wiadome, że stanę się ich tajną bronią. Jedną z wielu." Po latach spotkali się ponownie. Dwie zranione dusze. Znowu mieli stanąć ramię w ramię do wal...