5 Niespodziewany wypadek

69 4 1
                                    

- Więc mówisz że tak po prostu się na niego zdenerwowałeś? - spytał zaciekawiony Hobiasz siedząc na kanapie z kubkiem gorącej herbaty w ręku

- No a co miałem zrobić.. Tak jakoś po prostu się zebrało i wybuchnąłem na niego - powiedział zagubiony Kim

Czuł się głupio że wyskoczył tak na profesora w jego własnym domu. Po tej sytuacji Hoseok przyjechał do niego i obydwoje teraz siedzieli w salonie pijąc herbatę pod kocem i gadając.

- Rozumiem Tae ale nie możesz od tak krzyczeć na niego. Nie zrobił nic złego.. jest nauczycielem więc stara się wymagać od uczniów - powiedział Jung 

- Może masz rację.. sam nie wiem. Może to źle że tak na niego wyskoczyłem..Jeszcze on... z resztą nie ważne - westchnął Kim

- On? on co? - spytał zaciekawiony Hobi

- No... czasem robi takie dość dziwne rzeczy. Wiesz z jednej strony go nienawidzę a z drugiej mam wrażenie że moglibyśmy się dogadać - westchnął Tae upijając kolejny łyk herbaty - Z resztą co ja gadam, przecież to ten wredny samolub z kawiarni - prychnął

- Jaki samolub? Z kawiarni? O czymś nie wiem? - spytał Hobiasz unosząc jedną brew a na jego twarzy wymalował się chytry uśmieszek

~ O nie... wkopałeś się ~ pomyślał Tae

- No nie patrz się tak - mruknął - Bo my... znaliśmy się wcześniej. W sensie wpadłem na niego w kawiarni wylewając Bubble Tea na jego sweter. Wszystko przez tego głupiego psa - mruknął

- Czemu mi nie mówiłeś nic? I jakiego psa? - spytał lekko obrażony Hoseok

- Przepraszam Hyung, tak jakoś wyszło. A co do psa po prostu porwał mi portfel - powiedział zagubiony i zly - no ale wracając sam nie wiem co teraz. Dokończę ten referat i tyle...

- Tak będzie najlepiej ale musisz go jakoś przeprosić.

- Ja? A za co - prychnął Kim

- Za to że na niego podniosłeś głos i byłeś nie miły, kiedy nie zrobił nic stosownego - powiedział Jung kiedy w jego głowie pojawiła się myśl - A może on ci się podoba hm?

- Że co?! Zwariowałeś?! - zareagował gwałtownie Tae omal nie wylewając herbaty - ja w nim? Chyba on w mojej zajebistości - prychnął - Z reszta nie teraz mi romanse w głowie za niedługo jest mecz szkolny.

Hoseok zaśmiał się jedynie

- Zamierzasz grać? - spytał

- Jasne że tak. Pokażę temu Jeonowi na co mnie stać. Aż szczęka mu opadnie jak świetnie gram i będę miał gdzieś jego durne referaty - prychnął

- A niedawno byłeś tak rozżalony - zaśmiał się starszy odkładając kubek

- Byłem, ale coś sobie uświadomiłem. Hobi, biegniemy po farbę do włosów - uśmiechnął się szeroko i odkładając kubek wstał z kanapy

———————————————————

Kolejnego dnia gdy tylko Taehyung wszedł do szkoły poczuł wzrok innych na swojej osobie. Szedł dumnie przez korytarz z głupim referatem w ręce, po czym zapukał w drzwi od klasy i wszedł do środka. Jego niebieskie włosy można było dostrzec z daleka, jednak mimo to Jeon siedzący przy biurku nie spojrzał na młodszego chłopaka.

Kim podszedł do biurka i położył papiery przed nosem profesora

- Proszę. To to czego oczekiwałeś - mruknął udając pewnego siebie

Wiedział jednak że jego głupie sumienie i dobre serce będą go męczyć o ostatnią sytuację. Jungkook spojrzał w jego oczy, a młodszego chłopaka jakby zmroziło. Jego spojrzenie było tak głębokie jakby Jeon czytal z Taehyunga jak z otwartej księgi. Widział lekkie zmęczenie w jego oczach, ale także nie umknęła mu niebieska czupryna.

- W porządku. Za dwie godziny masz mecz. Wuefista chwalił się że jesteś jego najlepszym uczniem

Tae starając się być pewnym oparł się o biurko patrząc prosto w oczy profesorowi

- Jasne że tak, nie ma lepszego ode mnie - prychnął - pójdę już, nie będę Panu zawracać głowy - dodał zagarniając swoje nowe włosy

- Do zobaczenia - mruknął niskim tonem Jeon na co Tae z rumieńcami na twarzy szybko uciekł z klasy.

Nie wiedział czemu jego ciało tak reaguje jednak nadal czuł potrzebę przeproszenia starszego mężczyzny. Z drugiej strony duma mu na to nie pozwalała.

———————————- > 2 hours later

Wychodząc z szatni ubrał jeszcze bandanę na czoło aby włosy mu nie leciały do oczu. Wyszedł w stroju koszykarskim na boisko dumny z siebie. Wiedział że to dobry moment aby udowodnić na co go tak naprawdę stać. Rozejrzał się po trybunach i zauważył swojego nieznośnego profesora biologii oraz znajomych z jego klasy a w tym Hobiego który kibicował mu jak najmocniej.

Nagle usłyszał gwizdek i mecz się zaczął. Wszyscy zaczęli biegać za piłką starając się trafić nią do kosza. Mecz był rozgrywany między dwoma szkołami. Każdy mocno trzymał kciuki za tę swoją. Jungkook mimo że wydawał się obojętny to obserwował Taehyunga, każdy jego ruch i w głębi duszy starał mu się kibicować.

Obydwoje drużyny zaciekle ze soba walczyli. Wooyung który był starszy o rok od niebiesko wlosego od dwóch lat dokuczał mu na każdym meczu. Starał się aby piłka trafiała w jego ręce a nie w te Taehyunga. Mimo że Kim sie nie dawał Wooyung podkładał mu nogi jak mógł i popychał na co sędziowie reagowali upomnieniem.

W pewnym momencie gdy Taehyung był blisko kosza, wyskoczył z piłką w górę odbijając się od podłogi jednak jego przeciwnik który tak bardzo go nie znosił, specjalnie podłożył mu nogę która trafiła w piszczel młodszego chłopaka.

Taehyung wypuścił z rąk piłkę i przewracając się z dużym impetem uderzył w metalowy słup na którym był osadzony kosz do koszykówki. Zapadła zupełna cisza. Obraz mu się dwoił i czuł jak odpływa. Jedynie co zauważył to głupi i chytry uśmiech na twarzy swojego oprawcy.

- Przegrałeś - powiedział Wooyung na co Taehyunga kompletnie odcięło.

Obraz mu się urwał, jednak na to szybko zareagowali sędziowie a także Jeon który czując jak serce bije mu szybciej ze strachu zbiegł z trybunów. W momencie znalazł się obok niebieskowlosego, próbując go jakoś obudzić.

- Tae? Taehyung?! - mówił spanikowany potrząsając jego ciałem.

Potrząsał za ramiona, chwytał za policzki mówiąc do niego. Czuł dziwne uczucie, mianowicie gorąc który rozpiera go od środka. To nie mogło się przecież tak skończyć. Na pewno nie w taki sposób.

Łzy cisnęły mu sie do oczu sam nie wiedząc dlaczego.  Czuł cholerny niepokój, a całe jego ciało drżało ze strachu. Wziął młodszego chłopaka na ręce i wiedząc że nie może czekać na karetkę zbyt długo wyszedł na zewnątrz szkoły. Zaraz za nim sędziowie i praktycznie całe trybuny.

Momentalnie wsadził chłopaka do swojego samochodu na tyły kładąc go ostrożnie na siedzeniu. Sam lekko rozbity emocjonalnie wsiadł za kierownicę. Nie wiedział czemu to robi. Przecież spokojnie mógł zaczekać na karetkę. Jednak coś podpowiadało mu w środku że tak musi zrobić. Dziwny niepokój który męczył jego serce.

Ale dlaczego? Czemu czuł taki obowiązek? Sam tego nie wiedział. Odjeżdżając zobaczył tylko przeciskającego się przez tłum uczniów Hoseoka z wymalowanym smutkiem na twarzy oraz niepokojem. Obydwoje, nauczyciel jak i przyjaciel byli zszokowani oraz przybici tym co się stało, jednak  tak naprawdę Jungkook martwił się bardziej niż ktokolwiek o Taehyunga. Czuł coś w sercu, jakby mu zależało.

- Hyung? - szepnął z lekko uchylonymi powiekami Taehyung jednak po chwili znowu zamknął oczy odpływając.

- Będzie dobrze - powiedział Kook jadąc szybciej aby dotrzeć do szpitala...

———————————————————————————

♡︎ 𝐙𝐨𝐬𝐭𝐚𝐧 𝐦𝐨𝐢𝐦 𝐩𝐫𝐳𝐞𝐳𝐧𝐚𝐜𝐳𝐞𝐧𝐢𝐞𝐦 ♡︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz