Moja rzeczywistość jest niezwykle monotonna. Godziny do spędzenia w szkole poprzedza tylko poranny trening. Popołudniową senność skutecznie przepędza wizja szermierki z Dorrealem, która wypełniona jest wysiłkiem, przekraczaniem limitów oraz potem.
Nie skłamię, gdy powiem, że nigdy nie podejrzewałam nikogo o przerwanie mojego błędnego koła. A jednak zrobiono to. I to w jaki brutalny sposób. Przez towarzyszącą mi ciszę przedarł się głos. Głos, który miałam okazje już usłyszeć, jednak nigdy mówiący bezpośrednio do mnie. Samo jego pojawienie się, nie zwiastuje nic dobrego. Wpierw nie zwracam na niego uwagi, mam nadzieje, że odpuszczą, zostawią drzwi do mojej duszy tylko lekko uchylone, że nie wywarzą ich tak nagle. Przecież gdy je otworzą, powita ich piekło, którego nie będę, w stanie powstrzymać. Przeciąg będzie porównywalny do wichury stulecia. Pomieszczenie, które było wypełnione jedynie suchym, starym powietrzem, zapragnie czegoś nowego, świeżości. Tylko czy ja mogę mu ją podarować? Nie będę miała wyboru, to przecież zupełnie niezależne ode mnie.
W każdym razie wróćmy do rzeczywistości. Znajduję się na stołówce, niezbyt dużej, bo tylko niecałe 40 osób z niej korzysta. Miałam jednak zawsze własny kąt do jedzenia, gdzie nikt mi nie przeszkadzał. Dzisiaj nie zdołałam do niego dojść, tkwię jak w jakimś letargu pośrodku drogi do stolika. Nie zatrzymałam się celowo. Na mojej drodze stała przeszkoda, która cały czas trajkocze.
Moja tacka z jedzeniem leży na podłodze, a zbita miska na sałatkę idealnie oddaje wygląd barier mojej samokontroli. Wpatruje się w nią zaintrygowana. Taka krucha i takie ważne zadanie. Bycie ścianą do oparcia nawet dla zieleniny nie może być łatwym zadaniem. Szklanka z kompotem ma się dobrze, choć napoju trochę ubyło. Niestety wylądował na kanapce, przez co całkowicie straciłam na nią ochotę. Poczułam palce na podbródku. Ciekawe co ja teraz zjem, taką ochotę miałam na tę przekąskę i... czekaj, palce na podbródku? Moim? Podniosłam wzrok na dziewczynę odpowiadającą za zbliżającą się katastrofę. Nie była sama, dookoła niej sterczał wianuszek składający się z innych dziewcząt oraz kilku chłopaków. Zauważyłam, że ciągle chaotycznie rusza ustami, więc skupiłam się na tym, co mówi.
– ... kim ty myślisz, że jesteś, aby stać na mojej drodze? – Huh? Przecież to ty zawadzasz? – Wiedziałam, że prędzej czy później będziesz potrzebować nauczki. Spokojnie, nauczę Cię jej suko.
Chwyciła własny kubek w rękę i w momencie, gdy drzwi się otworzyły, ukazując moich opiekunów z dyrektorem, ona wylała na mnie jego zawartość. Gdybym nie stała bez ruchu od początku pewnie bym zamarła, tak jak zrobili to Dorreal z Annabeth. Wszyscy inni obecni na stołówce wybuchli śmiechem, uczniowie, nauczyciele, kucharze, nawet dyrektorowi kącik ust uniósł się w górę. Ja dalej stałam w miejscu, próbując posklejać bariery chroniące świat przed moją niepoczytalnością. Niestety ta szmata zdeptała nie tylko miseczkę, a i je. Co zauważyła, gdy tylko przestała rechotać. Oblizałam usta, czując mocny zapach alkoholu. Wylała. Na. Mnie. Alkohol. Zrobiłam krok w przód, na co odpowiedziała krokiem w tył. Jej wcześniej zarumieniona twarz, teraz jest blada. Jest jak kartka papieru, łatwo się nią zaciąć, lecz w ramach zemsty da się ją zniszczyć. I nie należy to do trudnych zadań.
– Jaki masz problem? – Wychrypiałam, patrząc na nią z góry.
Rozejrzała się lekko przestraszona, ale nie straciła zaparcia, aby mnie zgnębić.
– Ty jesteś moim problemem. – Syknęła. – Odsuń się ode mnie, śmierdzisz pijaczko!
Znowu rozległy się śmiechy, zachęcona kontynuowała. Od-dy-chaj. Jeden oddech, dwa oddechy.
– Niedaleko pada jabłko od jabłoni. Twoi starzy Cię zostawili, nieudacznicy. Ty jesteś jeszcze gorsza.
Nie drgnęłam. Ale serio? Po rodzicach? I to w dodatku takich, których nie znam. Nie mam najmniejszego powodu, aby bronić ich honoru. Nie znaczą dla mnie nic.
CZYTASZ
PREPARATION
RomanceTom 1 serii: Chronicles of Destiny !!!OSTRZEŻENE!!! (Nie dla osób o słabych nerwach. Występowanie: przemocy, niemoralnych postaci, manipulacji oraz seksu.) Życie Metis można było określić w kilku słowach: nudne, monotonne i spokojne, zbyt spokojne...