25. Rozmowa

36 6 0
                                    

Twarz Phoenix'a i buźka Ashera są wykrzywione pod wpływem emocji. Widzę na nich niezrozumienie, szok, przerażenie i zdezorientowanie.

– Co tu się dzieje! – Warkną na mnie Asher.

– Ruszajcie do zamku i oboje przemyślcie, co tu widzieliście. – Rozkazałam im.

– Ale... – Zaczął swój sprzeciw Phoenix.

– To rozkaz.

– Rozkaz? – Prychnął Asher. – Bez urazy, ale w tym momencie możesz sobie wsadzić ten rozkaz w dupę, bo ja żądam kurwa wyjaśnień.

– Książę ma racje. Zasługujemy na wyjaśnienie.

Przez moment się nie ruszałam. Tkwiłam w bezruchu. Daje im chwilę na odwrót, zanim pokaże im dlaczego, powinni wykonywać moje rozkazy od razu. Potem nadzwyczajnie chwytam ich za szyje i ściskając je, przyciągam ich gęby do siebie. Ich uszy do moich ust i drę się tak, żeby mnie usłyszeli, głośno i wyraźnie:

– TO ROZKAZ!

Oboje chwycili się za własne ucho i z jękiem bólu polecieli na dachówki, dosyć mocno o nie uderzając.

– Żaden z Was nie chce mi się sprzeciwiać. Wierzcie mi, nic dobrego z tego nie wyniknie. – Warknęłam.

Schyliłam się i obojga chwyciłam za poły kurtek. Podeszłam do skraju dachu i nadzwyczajnie ich zrzuciłam ku dole. Ostatnie co zauważyłam, zanim się odwróciłam do nich plecami, były pełne przerażenia oczy.

No ale mój rozkaz to rozkaz, nie prośba.

Tym bardziej że rozmowa, którą będę teraz prowadzić, nie będzie należeć do łatwych.

Zanim z powrotem wkraczam do hangaru, biorę głęboki oddech.

Jedziemy z tym.

Moje stopy delikatnie opadają na zimną posadzkę. Czuję to zimno pomimo butów; znam je nazbyt dobrze. Skąd? Też nie wiem. Chociaż czasem mam wrażenie, że to może mieć związek z tym jednym pełnym rokiem, którego nie pamiętam w całości.

Umknął mi z pamięci. W jego miejscu jest wielka dziura. Co nie jest dobre. Niedobrze jest zapominać. Tym bardziej, jeśli chce się pamiętać. A ja chcę pamiętać.

Wspomnienia przykryte mgłą, należą zazwyczaj do niezwykle bolesnych. Dlatego są niewidoczne dla umysłu. Tlą się gdzieś w podświadomości... nie umierają. Są i wracają w najgorszych i najlepszych momentach. Jednak w moim przypadku będzie tylko moment.

Moment, od którego będzie zależeć przyszłość. Nie tylko moja, wielu ludzi.

– Kim jesteś? – Wychrypiała dziewczynka w kącie. Wie, że zauważyłam ją wcześniej. Stawia wszystko na to jedno pytanie.

– A kim chcesz, abym była? – Spytałam melodyjnym głosem.

Zaśmiała się przez łzy... bo wie.

– Moim żniwiarzem. – W jednym z niewielu wspomnień z czasów, w których byłam na miejscu tej dziewczynki, występuje ta sekwencja słów. Chociaż dla zwykłego człowieka żniwiarz nie kojarzy się z niczym dobrym, bo w końcu przychodzi po życia, w klatce był on uznawany za wybawcę.

Każdy, kto kiedykolwiek miał na rękach te same kajdany co ja, znał te słowa.

– A więc to żniwiarzem właśnie jestem. – Rzekłam, ale nie pomogłam jej się zebrać z połogi wbrew temu, że jestem wybawcą.

PREPARATIONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz