24. Schiava

46 4 6
                                    

Przypominam o ostrzeżeniu zamieszczonym w opisie!

Stolica – jedno z centralnych miast handlowych, w którym sprzedaje się nie tylko towary spożywcze, usługi, wyroby rzemieślnicze, a i życia.

Nie rozwiązałam tego problemu... jeszcze nie.

Nie dlatego, że mi się nie chciało, a niezbyt wiedziałam gdzie zacząć. Wytropienie miejsca, gdzie jest przechowywany towar, wbrew pozorom nie należało do łatwych zadań. W przeciwieństwie do Tranquility, w tym miejscu słodkie tortury na nikogo nie podziałały, alkohol nie wzbudzał ufności, a wkręcenie się w biznes, czy morderstwo nawet nie wchodziło w grę. Od razu by się zorientowali, że coś jest na rzeczy i zwiali, zabierając ze sobą wiele dusz, nie tylko swoje własne. Oczywiście ja, jak to ja zawsze dotrę do informacji, której pragnę.

Jednak pytanie, które pewnie wielu istotom chodziłoby po głowie, brzmi: „Jak się dowiedziałaś?". Mówiąc szczerze... to całkowitym przypadkiem.

Przez dwa miesiące nurtowało mnie pytanie, które zadałam sobie jeszcze w Kamize: „Czemu oczy jednego z żołnierzy miękną za każdym razem, gdy głos Annabeth przebija się przez harmider zagłuszony ciszą mojego umysłu?".

Znalazłam tego mężczyznę, ale żeby zdobyć więcej informacji o jego osobie, poszłam za nim i dokonałam przełomu w swojej sprawie.

Mężczyzna zaprowadził mnie wprost do celu, co delikatnie zmieniło moje plany co do naszej przyszłości.

Nie czuję, już więcej potrzeby dowiedzenia się, co łączyło go z Annabeth, ani co ich rozłączyło. Znam jedną z ich wspólnych cech – są prawdziwymi potworami, którzy kryją się na co dzień za maską anioła. Co ich różni? Annabeth jest większym potworem i nie tylko po zmroku, nie dla mnie... On za to wiernie czekał do całkowitego zajścia słońca, zanim rozpoczął piekło dla dziecka, które w żaden sposób go nie skrzywdziło.

Nie wykonałam nawet malutkiego kroku, aby pomóc dziewczynce, nad którą tak zaciekle się znęcał. Zaplanowałam dla niego coś okrutniejszego.

Ze zdwojoną siłą wycisnę z niego to, co on wycisnął z niej. Nieważne, jakiego okrucieństwa będzie to ode mnie wymagać. Z r o b i ę t o.

– Mam nadzieję, że się nie spóźniłem. – Ależ nie, jesteś idealne w czasie, aby rozpocząć moje show.

– No co ty, właściwie to jesteś trochę przed czasem, musimy jeszcze poczekać na resztę. – Mimo że wpierw chciałam zabrać Aidena ze sobą, to istniało zbyt wielkie ryzyko, że mój gość specjalny go rozpozna. Został więc w domu, pomimo licznych sprzeciwów.

– Resztę? – Zamrugał zdziwiony.

– Ach! Czyżbym zapomniała Ci powiedzieć? – Spytałam, z całych sił próbując powstrzymać cisnącą mi się na usta drwinę. – Przyjdą jeszcze Asher, Phoenix oraz Naida.

– Kto? – Zdumiał.

– No Asher, Phoenix oraz Naida. – Specjalnie pominęłam wszelkie tytuły. Chce wywołać w nim wrażenie, że o nich kompletnie zapomniałam, żeby myślał, nie, żeby wiedział, że moja relacja z tą trójką to nie tylko zwykły kontakt współpracowników, a coś o wiele więcej.

Coś, co go może zniszczyć w każdej chwili.

Pierwszy raz robię coś takiego – wywieram stres na ofierze, zanim całkowicie ją zrujnuje. Podoba mi się i kto wie, może zacznę to praktykować?

PREPARATIONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz