12. Tajemnice do zgłębienia

52 7 0
                                    

Tylko ciszą mogę skomentować, jak bardzo rozczarowana jestem krokami, które podjął Kellen przed zejściem w podziemia. Musiał być bardzo pewny mojego idiotyzmu i swoich umiejętności.

Wstające słońce miło pieściło moją twarz i pozwalało delikatnie ulecieć mojemu zawiedzeniu. Zabijanie zawsze jest fajne, ale gdy ofiary się stawiają, jest po prostu lepsze. Człowiek czuje, że cały świat mu podlega, ma poczucie władzy. Oczywiście to, że jest ono całkowicie złudne, też trzeba zaznaczyć.

Każdy wojownik, morderca, przestępca, czy w miarę normalny człowiek, może umrzeć. Ja też mogę. Nie jestem wyjątkiem.

Ale.

Jednak pod jakimś względem jestem inna niż wszyscy.

Nie błagam o litość. Nie błagam o życie. Nie błagam o troskę. Nie błagam o nic. Ba, ja nawet nie proszę.

Ja biorę i rozdaje.

Nie myślę o śmierci, swojej śmierci. Co będzie, to będzie, tak mówią ludzie. Ja biorę życie za rogi i sama o nim decyduje. Nie szukam sobie grobu ani nie rezerwuje miejsca na cmentarzu. Nie modlę się o bezbolesną śmierć, wiem, że spotka mnie najgorsza z możliwych, z „happy endem". Szczęśliwy koniec to coś, co ludzie pragnął całe swoje życie. Ja mogę mieć złe, smutne zakończenie, to nie na tym mi zależy.

Chce mieć życie, nie łaskawe, może nawet nie szczęśliwe, tym co się dla mnie liczy, jest, żeby było fajne, spełnione, efektywne.

I tu mamy pierwszy problem.

JAK MAM SIĘ CZUĆ SPEŁNIONA, GDY TE SKURWIELE OSKUBALI MNIE Z POŁOWY TEGO, CO FAJNE?!?!?

– O czym myślisz? – Przeniosłam wzrok na Aidena, który wiernie stoi przy moim boku.

– O tym, jak bardzo rozczarowała mnie ta osada. – Mruknęłam zgodnie z prawdą. Rzucił mi spojrzenie pełne konsternacji. – Co?

– Jakim cudem, w twojej głowie jest tak wiele różnych myśli, a na twarz masz stalową, zupełnie jakby nigdy nie ukazywała emocji? – Spytał.

– Przecież się uśmiecham. – Zmarszczyłam brwi.

Przechylił głowę w prawo.

– Jeszcze nie widziałem uśmiechu na tej twarzy.

Teraz to ja byłam zszokowana.

– Jak to? Przecież w piwnicy się do ciebie uśmiechnęłam.

.

.

.

– To był uśmiech?! – Wykrzyknął zdumiony. – Myślałem, że grymas obrzydzenia.

– Co? Czemu obrzydzenia?

– Staliśmy pomiędzy flakami ludzi? – Potarłam się ręką po szyi i rzuciłam mu zdezorientowane spojrzenie. – Okayyyy, mam pomysł.

– Jaki? – Myślałam, że powie coś o sposobie, w jaki załatwimy sprawy tutaj szybciej, ale się pomyliłam. Bardzo pomyliłam.

– Nauczę Cię okazywać emocje, a gdy z tobą skończę, na tej buźce będzie mógł, wykwitnąć najpiękniejszy uśmiech na świecie. – Przekonanie, z jakim mówił, kazało mi uwierzyć w jego umiejętności.

– Skoro tak mówisz. – Odetchnęłam głęboko. – Gotowy?

– Urodziłem się gotowy. – Na chwile zapadła okropna cisza, taka, jaka zapada, gdy ktoś powie coś żenującego. – Po prostu chodźmy. – Wyszeptał zawstydzony.

Lubię torturować ludzi, na każdy sposób. Jego katuje bezruchem, ciszą i pełnym, przynajmniej tak mi się wydaje, drwiny spojrzeniem.

Jednak po kilku minutach stania postanowiłam dorzucić jeszcze dwa grosze.

PREPARATIONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz