rozdział 1

475 8 1
                                    

_________Victoria Marrison___________

-Victoria! Victoria!- usłyszałam głos mojej młodszej siostry Charlotte.

-Wstawaj śpiochu, złaź na śniadanie!-powiedziała.

Obróciłam się na bok, tak aby Charlotte mnie widziała.

-Co ty chcesz daj mi jeszcze pospać-powiedziałam wiedząc, że jak nie zejde na dół to Charlotte pójdzie po mamę.

-Jesteś już duża masz wstać! Nie zachowuj się jak dziecko!-krzykła.

-No dobra już wstaję, nie można się nawet wyspać-zaczęłam marudzić.

Udałam się w stronę szafy by wsiąść sobie ubrania a następnie do łazienki.

Wzięłam prysznic, umyłam zęby a następnie ubrałam się w czarne spodenki, luźną długą białą bluzkę i skarpetki białe z nike.

Przeczesałam sobie moje włosy i spięłam w luźnego kitka.

Wyszłam z łazienki i ruszyłam w stronę kuchni gdzie czekała na mnie mama i siostra.

Usiadłam przy stole.

-Victoria-powiedziała Charlotte głosem takim jakby chciała coś się zapytać.

-Tak?-odpowiedziałam.

-Bo ja mam pytanie, ty masz chłopaka?-zapytała na co ja skrzywiłam buzię.

-Dobrze się czujesz?-rzekłam.

-Tak a czemu pytasz?-skrzywiła się.

-Ty dobrze wiesz, że ja od dziecka nie miałam chłopa i nie będę mieć, ale lepiej ty mi powiedz może ty masz co?-zapytałam.

Powiem szczerze, że ja od dziecka chciałam być singielką i nikim innym.

-Oj tak tylko mówisz zobaczymy za kilka lat, za kilka lat to ty do mnie z wnukami przyjdziesz-odezwała się mama.

-Mamo ja mam 19 lat i do tej pory nie mam chłopa i nie będę mieć zakończmy ten temat. A jeszcze nie otrzymałam odpowiedzi od Charlotte-rzekłam.

-Ale co ja?- spytała.

-Zadałam ptanie, czy masz chłopaka?-odpowiedziałam.

-Ja tak- rzekła. Ja z mamą zaczęliśmy się śmiać.

-Naprawdę a kogo?-zapytała mama.

-Kogoś nie powiem!-krzykła Charlotte.

-Nie powiesz bo nie masz-odezwałam się.

Nagle popatrzyłam na zegarek w kuchni była 11:25.

-Muszę iść umówiłam się z Anną na 11:30 spóźnię się pa-powiedziałam dałam mamie całusa w policzek. Gdy wychodziłam założyłam czapkę z daszkiem bo strasznie raziło słońce i wyszłam.

Wzięłam swoją deskorolkę i pojechałam do parku Parque de la paloma. To bardzo piękny park jest on trochę daleko ale dla mojej deskorolki blisko.

Było gorąco ale za to była ładna pogoda.

Gdy byłam już w parku zauważyłam Annę czekającą na mnie.

-Anna!-krzyknęłam a po chwili do niej podjechałam.

-No nareszcie ile można czekać kiedy przestaniesz się spóźniać?- zaczęła narzekać.

-Oj tam już nie narzekaj wiesz, że zawsze się spóźniam-rzekłam a po chwili usiadłam na ławce, po czym Anna też usiadła.

-Słuchaj bardzo chcę cię o coś poprosić, wiem, że się nie zgodzisz ale..-rzekła.

-No dawaj co znów wymyśliłaś?-zapytałam.

Dziewczyna w moim typieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz