rozdział 10

136 6 0
                                    

________VICTORIA MARRISON______

Nie...

Jak najszybciej zeszłam na dół.

-O wtała--przerwałam mu.

-Co to jest?!-krzyknęłam patrząc na niego.

-Co....-rzekł.

-Czyli to ty byłeś?! Czemu mi nie powiedziałeś!-krzyknęłam po raz kolejny.

-Ja...nie wiem co powiedzieć...-odparł a ja patrzyłam mu się cały czas w oczy.

-Wiesz co pakuj te swoje łachmany i wynocha z mojego domu!-rzekłam patrząc na niego ze łzami w oczach.

-Dobrze okej, starałem się być dla ciebie miły, lecz widać że tego nie dostrzegasz wpisz sobie w internet "Milson Robson,, to wyskoczy ci kim tak naprawdę jestem-powiedział przerażającym głosem, w tej chwili zaczęłam się go bać.

-Co.. kim ty jesteś..-odparłam odsuwając się od niego, lecz on szedł do mnie prosto.

-Jestem, wiesz co sama se sprawdź, ale uważaj co tam zobaczysz-rzekł, przybliżając się coraz bardziej do mnie.

-Nie poznaję cię, co się z tobą dzieje-ja odsuwałam się coraz bardziej od niego z przerażeniem.

-Było dobrze dopóki nie dowiedziałem się, że to ty jesteś bohaterką która mnie uratowała wszystko spieprzyłaś-mówiąc mi to prosto w oczy przybliżał się do mnie bardziej.

-Milson proszę cię przestań...-oznajmiłam z przerażeniem w oczach.

-O to jest moje prawdziwe oblicze-odparł a ja już zbliżałam się do ściany.

-Czyli kłamałeś mnie, że nie masz domu?-powiedziałam miałam ochotę uciekać.

-Owszem-posłał mi przerażający uśmieszek.

Ja już dotknęłam ściany.

Bałam się, że mi coś zrobi.

Przybliżał się coraz szybciej, aż w końcu stanął nade mną.

Podniosłam twarz do góry, ponieważ stanął nade mną.

Byłam przerażona.

Nagle poczułam jak ktoś obejmuje mnie w tali.

-Nie chciałaś ze mną tego zrobić to zrobimy to teraz-odparł.

Chciałam uciekać, ale zaczął mnie szarpać.

Oczywiście próbowałam się wyrwać, lecz nie było to takie proste.

Zaczęłam krzyczeć, lecz nagle zatkał mi usta ręką.

-Pamiętaj sama sobie zaszkodzisz krzycząc-ledwo co mogłam oddychać bałam się.

-Puszczaj dzbanie!-krzyknęłam.

On mnie ignorował i zaczął mnie całować po szyi.

-Przestań!-krzyknęłam.

-Dosyć tego-powiedział wkurzony.

Podniósł mnie a ja próbowałam się wyrwać, lecz nie dałam rady.

W tym momencie zdałam sobie sprawę, że Milson nie jest tą osobą za którą go uważałam. Wiem, że popełniłam błąd.

-Proszę przestań!-krzyknęłam ponownie.

On ignorując mnie szedł ze mną do pokoju.

Ja cały czas się szarpałam, żeby mnie pościł, a on robił swoje.

Gdy zauważyłam, że wchodził już do pokoju przeraziłam się,

Nigdy dotąd tego nie robiłam i nie chcę.

Dziewczyna w moim typieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz