rozdział 12

179 6 0
                                    

________VICTORIA MARRISON_______

Odepchnęłam Milsona.

-Przestań człowieku za mną łazić i mnie całować to nie w porządku!-krzyknęłam.

-Pff mów co chcesz, ale ode mnie nie uciekniesz, jesteś moją własnością-rzekł.

-To dlaczego nie znajdziesz innej, dobra wyruchałeś mnie, i co czego ty jeszcze chcesz, znajdź sobie lepszą laskę, bo zjawiasz się po roku i znowu robisz co popadnie- musiałam mu to powiedzieć prosto w twarz.

-Ja robię to co chcę i też dostanę to co chcę, czyli ciebie szczerze mówiąc twojego ciała-rzekł Milson.

-Co się z tobą stało Milson?-oznajmiłam.

-A co miało się stać? Wróciłem do rzeczywistości-powiedział Milson.

-Nie poznaję cię-ostatni raz mówiąc mu to w twarz.

Spojrzałam się mu w oczy, a następnie od niego odeszłam.

Podeszłam do Anne mówiąc jej, że będę się zbierać.

Oczywiście Anne mnie odprowadziła.

Wyszłam z domu Alexa i Anne.

On kurwa myśli że jestem jego zabawką.

Miałam ochotę tak mu przypierdolić.

Dobra, ja chcę skończyć z nim znajomość.

Poszłam więc do parku, po czym zauważyłam ławkę.

Postanowiłam usiąść na ławce i zadzwonić do Milsona.

Wyjęłam telefon po czym wbiłam numer Milsona.

-Halo?-usłyszałam głos Milsona.

-Musimy się spotkać-oznajmiłam, przegryzając usta, zębami.

-Widzę, że zmieniłaś zdanie-odparł.

-Park koło domu Alexa i Anne-powiedziałam, po czym się rozłączyłam.

Czekałam kilka minut, lecz po chwili się zjawił.

-Słucham cię, co to za zmiana?-rzekł.

Wtałam z ławki po czym do niego podeszłam.

-Nie chodź już więcej za mną, zerwijmy kontakt-odpowiedziałam patrząc mu w oczy.

-Żarty se robisz? Myślisz że się ciebie posłucham?-odparł.

-Jeżeli tego nie zrobisz wyjadę do mamy i tam zostanę do końca, a ty nie wiesz gdzie jest-rzekłam.

-Dlaczego?-w tym momencie na twarzy Milsona pojawiły się łzy.

Zdziwiłam się.

-Po prostu zerwijmy kontakt-oznajmiłam.

Poczułam na swojej twarzy deszcz.

-Dobra okej, wiem że cię zraniłem, no ale to nie powód by zrywać kontakt-rzekł.

-Okej.. rozumiesz? Człowieku ty mnie zgwałciłeś, wiesz że ja tego nie chciałam zmusiłeś mnie do tego!-krzyknęłam.

Widziałam jak z oczów Milsona leją się łzy.

-Nie możesz, po prostu przeprosić?-zapytałam.

-Przeprosić? Ja nie robię takich rzeczy-powiedział, po czym uklęknął przede mną.

-Milson? Co ty robisz?-w tym momencie zdałam sobie sprawę że on nie jest i nie był taki groźny.

Zaczął mnie błagać, abym go nie zostawiała, był cały mokry od deszczu.

Dziewczyna w moim typieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz