rozdział 7

222 5 4
                                    

__________MILSON ROBSON__________

-Naszyjnik? Aaa ten naszyjnik to emm muszę ci coś powiedzieć w sprawie naszyjniku-powiedziała Emma.

-Słucham-odpowiedziałem.

-Więc tak, gdy byłam w Chinach w Pekinie zgubił mi się, szłam do sklepu a gdy już wracałam zorientowałam się, że naszyjnika już nie ma, więc wróciłam do sklepu i nikt go nie widział więc poszłam do domu-oznajmiła Emma.

-Aha a wiesz chociaż jak wyglądał?-zapytałem.

-Nie wierzysz mi?-powiedziała Emma.

-Tylko pytam, więc jak?-zapytałem ponownie.

-Eee no był na srebrnym łańcuszku z gwiazdką?-odpowiedziała niepokojącym głosem.

-Aha czyli mnie okłamałaś tak?-rzekłem.

-Nie przyrzekam to ja naprawdę-powiedziała łapiąc mnie za rękę.

Wyrwałem swoją rękę.

-W takim razie co mówiłem w dzieciństwie kiedy odjeżdżałaś?- zapytałem.

-Ja.. dobra nie wiem nie pamiętam-odpowiedziała Emma.

-To koniec-powiedziałem i powoli odeszłem od niej.

Wracając do auta rozmyślałem kto ma drugą połówkę naszyjnika.

Zastanawiając się doszedłem do auta po chwili wsiadłem i ruszyłem do Victorii.

_________VICTORIA MARRISON_______

No i po cholerę poszłam w nocy do tego debila mogłam siedzieć w nocy i oglądać serial.

A teraz mnie kostka boli zajebiście wszystko jego wina gdyby mnie nie zamknął nie wyskoczyła bym przez okno.

Mniejsza z tym nic mi nie będzie.

Podeszłam do szafy wyjęłam jakieś luźne szare dresy i luźną białą bluzkę po czym udałam się do łazienki by się ogarnąć.

Wzięłam gorący prysznic, ubrałam się, a włosy związałam w luźnego koka przez co nie które pasemka mi wypadały.

Po kilku minutach wyszłam z łazienki i położyłam się na łóżko.

Nagle usłyszałam jakieś kroki na dole.

Wyrwałam się z łóżka, i udałam się w stronę drzwi. Gdy chciałam już wychodzić ktoś nagle otworzył drzwi.

Do mojego pokoju wszedł Milson, lecz go nie widziałam bo zamknęłam oczy i kopnęłam go w brzuch.

-Milson?! Ja zawału przez ciebie dostanę!-krzyknęłam po czym pod biegłam do Milsona.

-W porządku?-zapytałam.

-Gdy byś mnie nie walła to by było w porządku-powiedział Milson.

-Ale skąd miałeś klucze?-zapytałam ponownie.

-Drzwi były otwarte gdyby nie ja mógłby ktoś wejść i cię okraść-rzekł Milson.

-Dałabym sobie radę- prysknęłam.

Milson powoli wstał.

-Po co tu przyjechałeś?-zapytałam po raz trzeci.

-Nie wiem nie miałem gdzie-powiedział.

-Straciłeś dom?-rzekłam.

-Co.. znaczy...eee..tak straciłem dom i nie mam gdzie mieszkać-rzekł nie swojo.

-Naprawdę myślałam, że jesteś bogaty miałeś auto,ogromy Apartament, i jeszcze gdy kupywałeś mi tą samą sukienkę i te drogie buty-oznajmiłam.

Dziewczyna w moim typieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz