rozdział 5

256 8 3
                                    

__________MILSON ROBSON_________

Po tym co powiedziałem wstałem i udałem się za Victorią.

Gdy wyszłem zauważyłem, że Victoria siedzi na ławce przed salą.

-No powiem ci, że go załatwiłaś-odezwałem się wychodząc zza rogu.

-Daruj se te żarty mogłam mu wykręcić kark, kopnięcie w jaja to za mało-odpowiedziała Victoria.

-Kiedy odwieziesz mnie do domu spać mi się chcę-zaczęła marudzić.

-Nie marudź, jedziemy się gdzieś przejechać-rzekłem.

-Wstawaj-powiedziałem.

-Już już-rzekła Victoria.

Wstała i ruszyliśmy w stronę samochodu.

Gdy wsiadliśmy do środka samochodu Victoria zasnęła.

-Śpioch-pomyślałem.

Postanowiłem zabrać ją do siebie.
Nie chciałem odwozić ją do domu by nie obudzić innych, w końcu nie mieszka sama.

Podróż zajęła mi w ciszy dlatego, że Victoria nie marudziła.

Gdy podjechałem pod mój dom, wziąłem Victorie na ręce i zaniosłem do mojej sypialni.

Położyłem ją na łóżko i ściągnąłem jej obcasy, a następnie przykryłem kordłą.
Ja natomiast poszłem położyć się na kanapę.
Nie chciało mi się myć i przebrać ponieważ była późna godzina.
Po kilku minutach zasnąłem.

_________VICTORIA MARRISON________

Otworzyłam oczy i zauważyłam, że obudziłam się w całkiem nie znanym mi pokoju.

Zobaczyłam, że na szafce nocnej po mojej prawej stronie leżał telefon.
Sięgnęłam telefon by sprawdzić która jest godzina. Włączyłam telefon i była godzina jakoś po jedenastej.
Wzięłam telefon ze sobą po czym wstałam.
Założyłam te niewygodne buty.
Byłam w jakimś obcym mi domu.
Postanowiłam udać się do jakiegoś pokoju bo drzwi były otwarte.

Po kryjomu wyszłam z progu drzwi.
Zauważyłam, że ktoś śpi na kanapie.

Miałam wątpliwości by tam iść, lecz się Nie zastanawiając podeszłam po cichu do kanapy.

Spojrzałam na kanapę i leżał tam Milson.

Ja go zabije

Pomyślałam.

Podeszłam do niego bliżej by krzyknąć mu do ucha żeby wstawał.

Przybliżyłam usta do jego ucha po czym krzyknęłam:

-Wtawaj leniu!!

Przestraszył się i podskoczył przez co wylądowałam na nim.

-Pojebało cię!-krzyknęłam leżąc na nim.

-Przecież to ty krzyknęłaś mi do ucha-rzekł.

-Dobra wstaję-powiedziałam po czym zeszłam z niego.

On usiadł na kanapę i spojrzał na mnie wzrokiem.

-Jeżeli chciałaś na mnie trochę poleżeć, to trzeba było powiedzieć a nie krzyczeć do ucha-powiedział Milson.

-Pomyliły ci się dziewczyny chłoptasiu-odpowiedziałam.

-Nie pozwalaj sobie za dużo dziewczynko-powiedział na co ja skrzywiłam wzrok.

-Ja wychodzę z tego domu-rzekłam.

-To idź-powiedział.

Ja natomiast udałam się w stronę drzwi i je otworzyłam.
Była to łazienka.

Dziewczyna w moim typieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz