rozdział 6

215 7 5
                                    

________VICTORIA MARRISON________

-Uważaj jak biegniesz mała-powiedział i skierował wzrok na mnie.

Moja twarz była na jego klatce piersiowej, więc uniosłam wzrok na jego twarz po czym nasze spojrzenia się spotkały.

Kiwnęłam lekko głową w prawo, aby wzrok Milsona skierował się na mężczyznę.

Spojrzał na mnie i uniósł głowę w prost po czym zauważył mężczyznę.

Wziął moją rękę i popchnął mnie tak że jego lewa ręką objęła mnie w tali.

-Jakiś problem?-zapytał do mężczyzny.

-Nie po prostu żona się mnie przestraszyła i wpadła na pana przepraszam za nią-rzekł nieznajomy mi mężczyzna.

On zahichrotał się pod nosem i powiedział:

-A to cię zaskoczę bo to jest moja narzeczona-powiedział a ja ledwo powstrzymałam się, żeby go nie uderzyć.

-Oj to najwyraźniej przepraszam chyba pomyliłem pańską narzeczoną z moją żoną-rzekł mężczyzna po czym się odwrócił i poszedł.

Ja natychmiast odsunęłam się od Milsona.

-Emm więc tak dzięki za pomoc ale nie musiałeś kłamać-rzekłam a po chwili swój wzrok skierował na mnie.

-Kto powiedział, że kłamie?-zapytał z pogardą w głosie.

Mój wzrok podniósł się na jego spojrzenie.

-Aha mów co chcesz ale ja idę do domu-oznajmiłam.

Odwróciłam się do niego tyłem i poszłam do domu.

Nie szłam już do parku bo po tej sytuacji z Milsonem mi się odechciało.

___________MILSON ROBSON_________

Gdy Victoria odeszła postanowiłem pójść do domu.

Do prawdy nie miałem co robić.

Nagle w trakcie powrotu do domu zadzwonił telefon.
Był on od Emmy.

Emma to moja dawna znajoma że szkoły. Twierdzi że to ona była moją najlepszą przyjaciółką z dzieciństwa która uratowała mi życie do prawdy nawet nie znałem jej imienia ponieważ mi nie zdradziła. Emma nie wspomniała o naszyjniku na sznurku z drogą połówką kamienia. Mam jedną połówkę a drugą prawdopodobnie Emma, lecz nigdy mi nie pokazała.

W dzieciństwie Emma uratowała mi życie ponieważ dwójka potężnych starych mężczyzn mnie goniła w lesie a ja uciekałem przez co się wywaliłem na gałąź, wbiła mi się w nogę.
Wtedy podbiegła Emma i oparła moją rękę o swoje ramię a następnie kierowała mnie w stronę wyjścia z lasu. Lecz przed tym dałem jej naszyjnik o którym wspomniałem.
Po tragedii dobrze się dogadywaliśmy do momentu kiedy musiała wyjechać.
Nie chciałem się z nią rozstać, lecz jej rodzice tak postanowili.
Powiedziałem jej więc:

-Kiedy będziemy duzi a ty wrócisz to weźmiemy ślub-ona się uśmiechła i zgodziła. Po czym wsiadła do auta i wyruszyła na lotnisko.
Na tym się skończyła historia.

Wyrwałem się z myśli i odebrałem telefon.

-Milson wracam do Hiszpanii!-krzyknęła Emma przez telefon.

-Oh naprawdę to świetnie!-rzekłem z uśmiechem na twarzy.

Emma była w Chinach, w dzieciństwie nie mówiła mi do jakiego kraju wyjeżdża bo sama też nie wiedziała.

-Milson odbierzesz mnie z lotniska?-zapytała Emma.

-Pewnie a za ile będziesz?-zapytałem.

-Jutro o 6 rano-rzekła Emma.

Dziewczyna w moim typieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz