rozdział 11

172 5 4
                                    

________VICTORIA MARISSON_______

Co mam teraz zrobić.

Stałam jak słup nie wiedząc czy stać czy uciekać.

Minął już rok, musiał się zjawić.

-Do samochodu-rzekł wkurzonym głosem.

-Co? Chyba zapomniałeś nie jestem twoją zabawką!-krzyknęłam.

-Zapamiętaj sobie kim jestem, jeżeli sama nie wejdziesz, sam cię tam włożę!-odparł.

Zaśmiałam się lekko pod nosem.

-Tym razem nie dam ci się złapać-oznajmiłam odchodząc od niego powoli.

Gdy odeszłam, to jak najszybciej zaczęłam biec do domu Alexa i Anne.

Słyszałam jak Milson wsiadł do auta, po chwili odpalił silnik i ruszył za mną.

Biegłam ile sił popadnie, a on jechał za mną.

Powoli zbliżałam się do domu Alexa i Anne.

Lecz on cały czas mnie śledził.

Już dobiegłam do domu, jak najszybciej wpisałam kod do uliczki a, po chwili otworzyłam uliczkę i szybko ją zamknęłam.

Stanęłam za uliczką zmęczona.

Zauważyłam, że Milson się zatrzymał przed uliczką.

Przerażona się w niego wpatrywałam, dopiero gdy wysiadł uciekłam natychmiast do domu.

Otworzyłam drzwi i jak najszybciej weszłam do środka.

-Masz marche--Alex nie dokończył zdania.

-Co ci jest, wyglądasz jakby ktoś cię gonił-rzekł Alex.

-Bo gonił, i jest tu-powiedziałam zmęczonym głosem.

-Kto?-zapytała niespokojna Anne.

-M...Milosn!-krzyknęłam zaduszonym głosem.

-Co?!-krzyknęła Anne.

-Jak to się stało?-zapytał Alex.

-No szłam do sklepu, w drodze zobaczyłam artykuł o tym że Milson wrócił, no i na początku pomyślałam że znowu piszą jakieś bzdury, ale po chwili gdy schowałam telefon podjechał koło mnie jakieś auto zauważyłam, że z auta wychodzi Milson, nie wiedziałam co robić, no później powiedział że mam wejść do samochodu, a jak mu odmówiłam to powiedział, że jak nie wejdę sama to sam mnie wsadzi do auta, więc ja się zaśmiałam i powoli od niego się odsunęłam, a potem jak najszybciej z całej siły biegłam do was, Milson za to wsiadł do auta i za mną jechał no i teraz stoi na dworze-opowiedziałam wszystko Anne i Alex.

Alex podszedł do okna i spojrzał czy Milson stoi.

-Nie ma go, musiał odjechać-odparł Alex.

Anne do mnie podeszła i zaprowadziła mnie na kanapę.

Dała mi szklankę wody, żeby się napić bo byłam spragniona.

-Spokojnie będzie dobrze, ale musisz sobie radzić-powiedziała Anne.

W myślach sobie powtarzałam, że nigdy więcej Milson mnie nie dotknie.

Postanowiłam więc wziąć Sprawy w swoje ręce.

-Pójdę już do domu-rzekłam.

-Napewno? Może cię odwieziemy?-zapytała Anne.

-Nie trzeba, dość mam już tych jego traktowań mnie jak zabawkę lalką kurwa nie jestem-rzekłam zdenerwowana.

Dziewczyna w moim typieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz