Epilog

140 7 1
                                    

                   MILSON ROBSON

Dlaczego postąpiłem źle?

Dlaczego jestem takim chujem?

Dlaczego jestem zdrajcą?

Zadawałem sobie mnóstwo pytań.

Wróciłem do domu, i natychmiast rzuciłem się na łóżko.

Z moich oczów leciały łzy.

Mnóstwo łez.

Czekałem na różne wieści odnośnie Victorii, lecz niestety musiałem cierpliwie czekać.

Kazałem dowiedzieć się, jednemu z ochroniarzy co z nią.

Postanowiłem się, przewietrzyć.

Wyszedłem z domu i udałem się do parku, w którym jeszcze wczoraj zostaliśmy parą.

Szłem chodnikiem cały zapłakany, w końcu usiadłem na ławkę.

Postanowiłem zadzwonić poraz setny, lecz wciąż nie odbierała.

Niech to szlag!

Czekałem na jakieś wieści, ale nadal nic.

Zauważyłem, jak w moim kierunku, kieruję się Emma.

-Zerwałeś z nią?-odparła.

-Wiesz co, myślę że ten ślub, nie ma sensu- rzekłem.

-Co?! Powiem jej o wszystkim, w takim razie-wyparowała.

-Nie powiesz, bo wyjechała...-powiedziałem ledwo.

-Co?!-krzyknęła.

-Gówno! Sama słyszałaś?! Wszystko przez ciebie!! Nie chcę cię znać, a jeżeli podejdziesz do mnie kiedykolwiek, uwierz mi skończysz źle!-krzyknąłem, po czym wstałem i odeszłem.

-Milosn!..-krzyknęła ponownie Emma podbiegając do mnie.

-O której, udała się na lotnisko?-zapytała zdenerwowana.

-Po naszym spotkaniu..-powiedziałem– co teraz chcesz ją przeprosić?! Za późno...

-Nie! Ten samolot miał wypadek!-krzyknęła.

-C..co?-powiedziałem.

-Parę osób zginęło...-rzekła roztrzęsiona.

Nagle zadzwonił telefon od mojego ochroniarza.

Błagam oby to nie było to , o czym myślę.

-Szefie... Victoria....nie żyje.

Dziewczyna w moim typieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz