rozdział 3

270 11 1
                                    

________VICTORIA MORRISON________

Obróciłam się a tam stał mężczyzna który chciał mnie zgwałcić.

-Musisz chwilę poczekać Alex poszedł się zabawić-oznajmił na co ja się wkurzyłam.

-Debilu nie będziesz mi mówić co ja mam robić a teraz wybacz, ale nie idę do Anne ale do ich rodziców-rzekłam po czym weszłam do środka.

Nie zastałam tam rodziców więc postanowiłam wejść na górę do Anne.

Gdy miałam wchodzić ktoś mnie złapał za nadgarstek.

-Co ty robisz?!-krzyknęłam.

-Mówiłem, że masz tam nie wchodzić-rzekł po czym pchał mnie w stronę wyjścia.

Ja nie jestem taka łatwa, więc wyjełam szybko moją rękę z jego ręki i jak najszybciej otworzyłam drzwi od pokoju Anne.

Zastałam tam Anne i tego Aleksa jak leżeli na łóżku pod kordłą.

-Wybacz bracie ale próbowałem ją zatrzymać, lecz się uparła-powiedział mężczyzna który stał za mną.

-To ja jednak lepiej wyjdę i zostawie was samych, a Anne zabieram swoją deskorolke z garażu pa-oznajmiłam po czym wyszłam z pokoju.

-Mówiłem, że masz nie wchodzić-rzekł.

-Po pierwsze nie znam cię, po drugie przyszłam do rodziców Anne ale ich nie było a po trzecie nie zadaję się z debilami, dziękuję za uwagę do widzenia-rzekłam i poszłam po deskorolke do garażu.

Wzięłam ją i wyszłam z garażu.

A następnie udałam się na dwór.

-Dobra mała, moje imię to Milson, daje ci to żebyś nie mówiła na mnie pan, gdy tak ktoś na mnie mówi czuję się stary-oznajmił.

-No i? I tak już jesteś stary- powiedziałam.

-Gadaj sobie co chcesz, ale może dla ciebie jestem stary bo dla innych dziewczyn młody-rzekł na co ja nie zareagowałam.

No przecież jak ruchał tyle kobiet to się nie dziwię.

-A ty?-zapytał.

-Ale co ja?-odpowiedziałam.

-No jak masz na imię-powiedział.

-Ja? A po co ci to?-rzekłam.

-No tak po prostu chyba, że chcesz bym mówił na ciebie mała-odpowiedział na co ja się wkurzyłam.

-Victoria! A teraz wybacz ale muszę iść- krzyknęłam.
Po chwili odepchnęłam deskorlke i na nią wskoczyłam, pojechałam do domu.

Podczas drogi do domu pomyślałam o Anne.

Skoro poznała tego Aleksa to będę widywać się częściej z Milsonem o nie to jakaś porażka nie ma mowy, że będę się widzieć z tym debilem o nie nie ma mowy.

Podjechałam moją deskorolką pod dom.

Weszłam do domu chciałam ściągać buty, lecz Charlotte przyszła.

-Victoria pójdziesz ze mną do parku proszę-powiedziała Charlotte.

-No ale...-chciałam coś powiedzieć, lecz przerwała mi mama.

-Kochanie proszę weź siostrę do parku na spacer-rzekła mama.

Wiedziałam, że nie ma co dyskutować z mamą więc postanawiłam zabrać małą na spacer.

Gdy byliśmy w trakcie drogi odezwała się Charlotte.

-Victoria, no bo mam pytanie-powiedziała.

-No co znowu wymyśliłaś?-oznajmiłam.

Dziewczyna w moim typieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz