Rozdział 9

3.3K 284 54
                                    

Podziemie

Minęło dokładnie siedemnaście dni, odkąd widział ją po raz ostatni.

Miał wrażenie, jakby w jego piersi ziała dziura, pozostałość po sercu, lecz ciągły ból i przeszywające kłucie mówiły co innego. Wiedział, że szczęście było ulotne, ale nie spodziewał się, że tak szybko przepłynie mu przez palce.

Pragnął jej, jak nikogo innego. Pragnął znowu trzymać jej kruche ciało w swoich ramionach, tworząc dla niej bezpieczne schronienie. Pragnął być w każdej chwili jej ludzkiego życia. Pragnął po prostu z nią być, nawet patrząc z daleka.

Pragnął by była szczęśliwa.

Nie mogli być razem, nieważne jak bardzo tego chciał. Nie wiedział, czemu przez ten krótki moment sądził, że mogło być inaczej. Wierzył w coś niemożliwego. Byli z zupełnie innych światów i nawet pomimo wielkiej mocy, którą posiadł, nie mógł tego zmienić.

Próbował.

Jedyne, co czuł od jej zniknięcia, to cierpienie. Ledwo radził sobie z wszechogarniającym bólem. W jego duszy panował tak wielki chaos, że dziwił się, że potrafił zachować swoją maskę. Nikt się jeszcze nie zorientował. Nikt nie wiedział przez co przechodził.

W jego myślach panowało tylko jedno zdanie:

Miłość nie powinna tak boleć.

Czekał na władców pozostałych królestw. Mieli zjawić się za niecałe dziesięć minut. Siedział w sali tronowej, w swoim królestwie, na swoim tronie, w końcu bez zagrożenia, że nie sprosta uratowaniu swoich poddanych przed atakującymi królestwami. Powinien być zadowolony, przecież tego właśnie chciał. Jednak w tej chwili to wszystko wydawało mu się bezcelowe. Wszystko, o co walczył, straciło sens z jej zniknięciem.

Czuł, jak zawieszka w kształcie puzzla pali jego pierś, przypominając mu o niej. A jedyne czego chciał to zapomnieć, uporać się ze stratą. Powinna liczyć się tylko odzyskana moc, jak powinien ją ukryć, żeby nie zdradzić zielonego ognia, ale w jego myślach była tylko ona.

Sam do końca nie wiedział, jak udało mu się ukryć prawdziwą barwę swojego ognia w wiecznym płomieniu. Wszyscy wiedzieli, że odzyskał moc, lecz nikt nie jej poznał prawdziwego koloru. Mógł go kontrolować. Nie słyszał o nikim, kto potrafił to zrobić. Uzyskał kolejną nowość do kolekcji.

Nie radził sobie. Było gorzej niż wtedy, gdy zamknęli go i torturowali przez pięć lat. Ciężko było mu utrzymać nową, większą moc, a emocje, które nim targały, wcale nie pomagały. Po tym, czego się dopuścił, aby ją uwolnić, wytworzyła się między nimi więź, dzięki której wyczuwał ją, nawet pomimo dzielącej ich odległości. Nie sądził, że tak źle będzie to znosił, ale cieszył się, że wiedział, iż nie była zagrożona. Może nie była szczęśliwa, ale przynajmniej nie odczuwał od niej strachu czy bólu, a to jedyne, co się dla niego liczyło.

Niespodziewanie poczuł zmianę w jej emocjach. Miał wrażenie, jakby ktoś wyrwał mu wnętrzności. Wciągnął z sykiem powietrze, powtarzając co chwila, że to niemożliwe. Popatrzył rozszalałym wzrokiem po sali i wiedział, że to była jego wina. Po raz kolejny zawiódł. Nie zdołał uratować najważniejszej dla niego osoby.

Podjął decyzję.


Serce w OgniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz