Rozdział 37

4.1K 324 94
                                    

Wnętrze cukierni mną wstrząsnęło. Drzwi wisiały na jednym zawiasie, witryna została roztrzaskana, stoliki i krzesła były połamane, a mięciutkie pufy rozdarte przez pazury. Po podłodze walały się rozdeptane wypieki i kawałki szkła. Etharda stała po środku pomieszczenia ze szczotką w dłoni, lecz nie sprzątała. Głowę miała pochyloną i wpatrywała się w swoje stopy.

Geber poruszył się jako pierwszy. Podszedł do Ethardy i położył jej dłoń na ramieniu, próbując dodać otuchy, a ja w tym czasie skupiłam się na opanowaniu złości, która mnie rozsadzała. Jak mogli tak po prostu zniszczyć to miejsce? Jak mogli tak po prostu wejść do królestwa i zabić poddanych?

– Królestwo pokryje wszystkie szkody i zajmie się naprawą cukierni – oznajmił Geber. – Proszę się za bardzo nie martwić.

Etharda pokiwała głową, po czym w końcu uniosła wzrok. Rozszerzyła oczy na widok mnie i Dasha. Geber odszedł, a następnie zniknął w portalu. Lubiłam go. Zawsze był dla mnie miły i chociaż czułam się niezręcznie, gdy kłaniał się przede mną, uważałam go za naprawdę przyzwoitego jaszczura.

– To mój brat. – Wskazałam głową na Dasha.

Kobieta nic nie powiedziała, tylko patrzyła, a mój brat niezręcznie do niej pomachał. Podeszłam do Ethardy i wyjęłam jej szczotkę z dłoni.

– Sprzątaniem zajmiemy się później – powiedziałam. – Pomożemy ci, ale najpierw mamy coś do zrobienia. – Postawiłam szczotkę przy ścianie. – W jakim stanie jest kuchnia?

Etharda stała nieruchomo, ale zaraz się otrząsnęła.

– Prawie nienaruszona – odpowiedziała. – Zjawili się strażnicy i atakujący nie zdążyli wszystkiego zdemolować.

– Świetnie. – Przyjrzałam jej się. – Nie jesteś ranna, prawda? Możesz używać magii?

– Nic mi nie jest – zapewniła, po czym spytała niepewnie: – Chcesz coś upiec?

– Tak. – Pokiwałam głową. – Pomyślałam, że możemy upiec i rozdać wypieki jaszczurom i szarakom. Zdaję sobie sprawę, że to nie dużo, ale chcę pomóc i może uda się kogoś pocieszyć. Niektórzy stracili bliskich, niektórym zdemolowali dorobek lub dom. Może chociaż w ten sposób dodamy im otuchy.

Etharda i Dash popatrzyli na mnie zaskoczeni, a następnie odezwała się kobieta:

– To naprawdę świetny pomysł, Souline.

– Zgadzam się – dodał Dash. – Nawet jeśli nie zdołamy ich pocieszyć, to cukier doda im energii.

Uśmiechnęłam się do nich.

– To, co? Zabieramy się do roboty?

***

Pierwsze dwie blachy zrobiliśmy w piętnaście minut. Pierwszą były ciasteczka, drugą – babeczki. Ja rozkładałam masę do foremek, a Dash zajął się pakowaniem wypieków. Etharda wyszła zdobyć składniki, bo stwierdziła, że to, co ma, nie wystarczy.

– Dzięki, że pomagasz – rzuciłam do niego. – Nie spodziewałam się, że to zrobisz.

– Ames nie wydaje się taki zły, więc stwierdziłem, że mogę zrobić coś pożytecznego – wymamrotał pod nosem Dash.

Z szoku prawie wypadła mi łyżka z dłoni.

– Co?

– Ciężko mi było zrozumieć twoje uczucia do niego po tym, jak mnie poddusił, a Bibiana dodatkowo opowiadała mi o nim niezbyt przyjemne historie. – Westchnął, wiążąc kokardkę. – Ale kiedy powiedziałaś mi, że go kochasz i kiedy zobaczyłem ból w twoich oczach, zacząłem patrzeć na to wszystko z innej strony. Jesteś moją siostrą, a Bibiana to ktoś, kogo praktycznie nie znam. Powinienem wysłuchać ciebie, nie jej. – Popatrzył na mnie, a jego oczy wypełnione były poczuciem winy. – Przepraszam, Soul.

Serce w OgniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz