Rozdział 40

3.6K 296 83
                                    

– Bokhaid przekazał mi, co mówiła Taura o przepowiedniach – powiedział Ames, zmieniając temat.

Wszystkie myśli o kamieniu wyleciały mi z głowy i naprawdę ucieszyłam się, że przestałam jeść.

– Ktoś chce mnie zabić – stwierdziłam tępo.

– To akurat nie nowość.

Prawie się zaśmiałam.

– Czyli nie wiesz, kto chce to zrobić.

– Jest dużo możliwości. – Wzruszył ramionami. – Ale nie martw się, Kruszyno. Nie pozwolę, żeby coś ci się stało.

Nasze spojrzenia się spotkały. W jego oczach zobaczyłam zaciekłość i wiedziałam, że mogłam mu w tej sprawie zaufać.

– Czytałaś te przepowiednie, prawda? – spytał.

– Tak.

– Zakładam, że nie jesteś w stanie odtworzyć ich z pamięci.

Pokręciłam głową. Nawet gdybym wytężyła umysł, nie byłam pewna, czy potrafiłabym je dokładnie przekazać.

– Mogę zajrzeć do twoich myśli? – zapytał miękko. – Wpuścisz mnie?

Już miałam się zgodzić, ale zdałam sobie sprawę, że przecież mógł zobaczyć wszystkie moje myśli. Moją poranną rozmowę z Mistrzynią. Mógł przez przypadek dowiedzieć się, że niedługo umrę.

– O co chodzi? – Złapał mnie za rękę i złączył nasze palce. Przejechał kciukiem po mojej skórze, a ja zadrżałam na ten delikatny dotyk.

– Jak to zrobisz? – Łyknęłam wody, próbując pozbyć się nagłej suchości w ustach. – Zobaczysz wszystkie myśli, czy tylko przepowiednie?

– Przekopię się przez wspomnienia, ale zatrzymam na jednym, konkretnym, czyli tym dotyczącym przepowiedni. Migną mi inne, lecz nie będę wiedział nic więcej oprócz tego, co zobaczę. Nic nie usłyszę, jeśli o to ci chodzi.

Nie chciałam ryzykować, ale nie mogłam też pozwolić, żeby śmierć Taury poszła na marne, dlatego skinęłam głową.

– Opuść barierę – poprosił łagodnie.

Odetchnęłam głęboko i pozbyłam się tęczowej ściany z umysłu. Od razu, kiedy bariera zniknęła, poczułam, jak niewidzialne macki wkradają się do mojej głowy. Z zaskoczenia wciągnęłam głośno powietrze, a Ames ścisnął moją dłoń, przekazując mi gestem, że wszystko było dobrze.

Popatrzyłam na niego. Miał ściągnięte brwi i zamknięte oczy, a jego klatka piersiowa unosiła z każdym miarowym oddechem. Dziwaczne uczucie przedłużało się, aż w końcu minęło jak za sprawą magicznej różdżki.

– Możesz już unieść barierę – powiedział, opierając się z powrotem na krześle. Nadal jednak trzymał moją dłoń i gładził ją kciukiem. Wydawało mi się, że robił to nieświadomie, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało.

Na powrót uniosłam tęczową ścianę w umyśle.

– Znalazłeś przepowiednie?

Kiwnął głową, lecz widziałam, że zastanawiał się nad czymś.

– Coś nie tak? – zadałam kolejne pytanie.

– Kompletnie tego nie rozumiem – wyznał w końcu, marszcząc brwi. – Jedna z nich to strzępek nic nieznaczących słów, a druga to jakiś bełkot.

Nie widziałam go jeszcze tak bardzo zdezorientowanego i widząc jego minę, nie potrafiłam powstrzymać się przed wybuchnięciem śmiechem. Odchyliłam głowę, nie mogąc przestać się śmiać, lecz zaraz mój śmiech przeszedł w jęk zaskoczenia, kiedy Ames zamknął mi usta pocałunkiem.

Serce w OgniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz