Bardzo niezręcznie

386 28 33
                                    

*Shadow*
Otworzyłem oczy. Leżałem w swoim łóżku przykryty kołdrą i ...... SONICEM?!
Tak. Ten cholerny fałszywiec na mnie leżał. Nie obok mnie, tylko na mnie. Przypomniałem sobie wczorajszy dzień. Sonic mówił że, jest bezdomny. Mam nadzieje że to nie oznacza że będę go miał na głowie cały czas. Chociaż ta noc była miła. Kiedy spał wyglądał inaczej. Był spokojny, a nie nadaktywny i wnerwiający, a jego uśmiech był szczery i łagodny. Sonic poruszył się. Pech chciał że spadł na podłogę. Lepiej dla mnie. Usłyszałem ciche mamrotanie. Ulotniłem się z sypialni, zanim jeż rozbudził się na dobre. Sonic zastał mnie w kuchni pijącego kawę.

S: Zrzuciłeś mnie z łóżka.

Sh: Nie wiem o czym mówisz

S: Nie udawaj. Mogłeś dać mi się wyspać.

Sh: Trzeba było iść wcześnie spać.

S: Nie mogłem

Sh: A to czemu

S: Bo do drugiej w nocy głaskałem mojego rywala po łbie.

Poczułem jak na moim ryju pojawia się czerwień. Cholera. Zapomniałem. Co ja sobie myślałem.

Sh: Aa.... No ta. Możesz o tym zapomnieć. To się więcej nie powtórzy.

S: Emmm. Jeśli o to chodzi... mogę tu zostać jeszcze parę dni?

Chciałem odpowiedzieć nie. Ale jednocześnie poczułem coś innego. Może powinienem mu dać szansę? Pomógł mi wczoraj, kiedy się rozkleiłem.

Sh: Myślę że, nic się nie stanie jeśli będziesz tu jeszcze chwilę... - szepnąłem, ale niebieski i tak to usłyszał. Dziwne że,  jeszcze nie  stracił słuchu od własnych wrzasków.

*Sonic*

Nie mogłem uwierzyć. Największy gbur jakiego znam, właśnie pozwolił mi u niego mieszkać. Rzuciłem się na niego i przytuliłem z całych sił. Trochę nie w moim stylu, ale naprawdę zależało mi na tymczasowym schronieniu, a Shadow spadł mi z nieba.

Sh: Uhhhhh

Z przerażeniem popatrzyłem na jeża. Przecież on mnie zabije. O dziwo, na jego mordzie nie zobaczyłem złości. Wyglądał wręcz komicznie. Jego uszy opadły i wybałuszył na mnie oczy. Mogłem się założyć że, jego policzki były czerwone. Ale nie tylko jego, ponieważ na ten widok ja zrobiłem taką samą minę. Przez chwilę staliśmy i lampiliśmy się sobie prosto w oczy. Pomyślałem że, w właśnie takich momentach w filmach, zakochani się całują. Poczerwieniałem jeszcze bardziej. Shadow odepchnął mnie lekko. Zdziwiło mnie że, zrobił to delikatnie.

Sh: Może pójdziemy zaraz na spacer, żeby porozmawiać o tym ile będziesz tu mieszkał?- powiedział jeż z zakłopotaniem.

S: J-jasne tylko coś sprawdzę.

Pobiegłem na górę, gdzie leżał mój telefon. Zacząłem szybko przeszukiwać internet.

*Shadow*

Niebieski głupek pobiegł na górę, a ja zostałem sam w salonie. Zastanawiałem się jak bardzo poczerwieniałem. Sonic wyglądał jak pomidor. Po chwili ten dureń zlazł na dół.

Sh: skoczę jeszcze do kibla.

Kiedy wyszedłem z kibla zobaczyłem telefon fałszywca. Podeszłem do biurka i z ciekawością po niego sięgnąłem. Znieruchomiałem j poczułem jak cały się czerwienię. W wyszukiwarkę było wpisane hasło : czy jestem gejem?

Sh: * Czy on... poczuł coś do mnie?*

Nigdy o tym nie myślałem, ale w sumie całkiem przyjemnie było by mieć partnera lub partnerkę.

S: Shadow!?

Sh:* Cholera...* JUŻ IDĘ!

*Sonic*

Po chwili wyszliśmy z domu. Udaliśmy się w stronę lasu. Bardzo miło nam się gadało. On nie jest taki zły. Raz wydawało mi się że dostrzegłem na jego twarzy uśmiech. Nagle usłyszeliśmy głos. Struchlałem.

A: SONIC! WIEM ŻE, GDZIEŚ TU JESTEŚ. WYŁAŹ!

*Shadow*
Na dźwięk głosu tego babsztyla Sonica zamurowało. Cały struchlał, a w jego oczach widać było strach. Wiedziałem że, jego relacja z Amy jest skomplikowana i Sonic często jej unika, ale to co zobaczyłem dało mi do myślenia. W jego oczach nie widać było jakiegoś żartobliwego strachu, tylko prawdziwą panikę. Co ta różowa landryna mu robiła?
Bez zastanowienia, chwyciłem fałszywca i zaciągnąłem go za drzewo. Nagle rozległ się trzask i zawiśliśmy w powietrzu. Okazało się że wpadliśmy w kolejną durną pułapkę eggmana. Było to ciemne i ciasne pudło. Nie wiedziałem po cholerę Eggman odwalił coś takiego. Wydajniejsza byłaby sieć. Uderzyłem pięścią w pudło i syknąłem z bólu. Pudło w którym zostałem uwięziony razem z fałszywcem, zostało wykonane z metalu, lub jakiegoś mocniejszego tworzywa. Usłyszałem szloch. Nie widzieliśmy się z Sonicem, ale pudło była tak ciasne, że jego skulone nogi znajdowały się między moimi. Wywnioskowałem że nasze twarze są jakieś 10 cm od siebie. Zarumieniłem się. Na moje szczęście nikt tego nie widział.

Sh: Sonic? Co z tobą?

Odpowiedział mi szloch. Cholera. Nie wierzę że, to robię. Zacząłem szukać po omacku rękami twarzy mojego rywala.

*Sonic*

Poczułem na mojej twarzy ciepły dotyk drugiego jeża. Dopiero teraz zorientowałem się, jak bardzo jesteśmy blisko.  Jeż pogładził mnie po policzku. Uspokoiłem się trochę. Co się ze mną dzieje. Po chwili udało nam się usadowić tak że, stykaliśmy się kolanami, i bokami. Shadow położył moją głowę na swojej klatce piersiowej. Jego serce biło dwa razy szybciej niż u normalnego jeża.

S: Czemu masz takie szybkie tętno?

Sh: To coś związanego z tym że, jestem ostateczną formą życia.

S: Yhhhmmm.

Zamknąłem oczy i zacząłem wsłuchiwać się w dziwne bicie serca mojego wroga. Chociaż dla mnie nie był już wrogiem. Nie był znajomym. Nie był przyjacielem. Cholera. Ja chcę żeby był dla mnie kimś więcej.....

SONADOW: wróg, przyjaciel czy coś więcej?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz