*Shadow*Szliśmy razem z Sonicem do domu. Jeż był na mnie obrażony. Ja natomiast byłem z siebie zadowolony. Dobrze tak tej głupiej landrynie. Nagle zobaczyłem że, nad wioską niedaleko lata jakiś dziwny robot.
Sh: Sonic.
Sonic nadal lazł przed siebie.
Sh: SONIC!
Sonic nadal na mnie nie patrzył.
Sh: SONIC DO CHOLERY, EGGMAN!
Teraz jeż obrócił głowę i też zauważył robota. Ja natomiast już biegłem do wioski.
Robot właśnie niszczył czyiś dom. Zaatakowałem szybko i odskoczyłem. Chwilę później pojawił się Sonic i zwinięty w kulę uderzył robota. Walczyliśmy ramię w ramię, aż w końcu metaliczne badziewie nie było już w stanie się podnieść. Eggmana nie było. Pewnie sterował tą kupą złomu zdalnie.
Sonic podbiegł do mnie.
S: Jesteś cały?
Sh: Co ty się martwisz tak?
S: No... jesteś moim chłopakiem nie?
Sh: To że, jestem twoim chłopakiem, nie oznacza że, nagle stałem się miękki. O mnie się martwić nie musisz. A po za tym myślałem że, jesteś na mnie obrażony.
S: Wal się.
Sonic zaczął badać szczątki robota, kiedy przybiegła jakaś kobieta.
JK ( jakaś kobieta): Dzień dobry. Jestem reporterką. Czy mogłabym z panem przeprowadzić rozmowę?- zwróciła się do Sonica.
*Sonic*
Często spotykałem reporterki i lubiłem wywiady. Jednak nie spodziewałem się że, zostaną mi zadane bardzo niewygodne pytania....
JK: Panie Sonicu, czemu ten złoczyńca jest na wolności? Ludzie widzieli że, walczyliście ramię w ramię. Prosimy o wyjaśnienie!
S: Umm. Shadow nie jest złoczyńcą. Jest po dobrej stronie.
Sh: Ta, właśnie.- posłał reporterce mordercze spojrzenie.
S: Shadow, nie pomagasz.- szepnąłem.
JK: Czyli mamy rozumieć że, Shadow the hedgehog, który wielokrotnie działał poza prawem i dopuszczał się prób morderstwa, jest dobry tak?
Sh: Jeśli nie przestaniesz prowadzić tego durnego przesłuchania, to chyba będę miał kolejną próbę morderstwa na koncie.
Reporterka zbladła. Wszyscy wokół zaczęli szeptać między sobą. Rodzice zasłaniali dzieciom oczy.
S: SHADOW!
Zdenerwowałem się. Naprawdę się zdenerwowałem. Jeśli jest moim chłopakiem, powinien okazywać jakąś skruchę nie? Jestem super bohaterem i nie kogę tolerować takiego zachowania. Grożenie jest karalne, a ja chodząc z nim zachowuję się jakbym to popierał. Brutalnie chwyciłem zaskoczonego jeża za ramię i zaciągnąłem z dala od reporterki.
S: Żarty się skończyły! JESTEM SUPER BOHATEREM! CO TY SOBIE MYŚLISZ?
Sh: S-sonic...- w oczach jeża malował się lekki strach. Potem w szkarłatnych tęczówkach zobaczyłem poczucie winy.
Jednak, nie zamierzałem mu tak po prostu tego darować.
S: NIE SONICUJ MI TU!!!! MASZ OGARNĄĆ DUPĘ, BO NA ŚLUB KNUCKLESA I ROUGE PÓJDĘ Z AMY!
Shadow zbladł. Wyciągnął rękę w moją stronę, ale odtrąciłem ją.
S: Nie rozmawiam z tobą. Dziś śpię w salonie. Lepiej wracaj do domu, a ja dokończę tą rozmowę.
Odwróciłem się i skierowałem w stronę reporterów. Shadow stał i patrzył z niedowierzaniem jak odchodzę. Po chwili zniknął zostawiając za sobą czerwono-czarną smugę. Zatrzymałem się. Nie miałem ochoty kończyć tej rozmowy. Nie zamierzałem też wracać do domu. Na moich przyjaciół też nie mogłem za bardzo liczyć. Tails powiedziałby tylko: „ A nie mówiłem?". Knuckles i Rouge byli zajęci przygotowaniami do wesela. Amy.... poczuła że, ma jakieś głupie szanse by zostać moją dziewczyną. Zostałem sam.... Chociaż....
*Shadow*
Jestem tępy. Po prostu debilny. Jak mogłem zrobić coś takiego. Otarłem łzę spływającą mi po policzku.
Byłem od 1h w domu. Sonic nie wracał. Pewnie był u swoich kumpli. Siedziałem na podłodze oparty o łóżko. Po drodze kupiłem jakiś alkohol. Byłem bardzo pijany. Po 4 butelkach, oczy zaczęły mi się zamykać. Upuściłem butelkę która potłukła się. Kiedy opadłem uchlany na podłogę, w paru miejscach szkło rozcięło mi skórę. Nie przejmowałem się tym jednak. Martwiło mnie tylko to, czy Sonic mi wybaczy...
S: SHADOW! SHADOW!
Usłyszałem wołanie. Z trudem otworzyłem oczy. Nad sobą zobaczyłem mojego kochanego niebieskiego jeżyka. Kiedy zobaczył że, się obudziłem, wtulił się we mnie.
S: S-shadow, wy-wystraszyłeś mnie...- teraz zobaczyłem że, jeż płakał.
Sh: Hej, nic mi nie jest.
S: A ta krew?
Musiałem leżeć bardzo długo. Krew w wokoło to był oczywiście skutek odłamków butelki połączonej z moim nachlanym ciałem.
Sh: Nic takiego... Sonic?
S: Tak?
Sh: Przepraszam.
Sonic obdarzył mnie uśmiechem. Zbliżył nasze twarze do siebie. Powoli zetknęliśmy się ustami. To był chyba najbardziej szczery pocałunek, w całym moim życiu...
CZYTASZ
SONADOW: wróg, przyjaciel czy coś więcej?
FanfictionTo normalny dzień w green hills. Kolejny nudny dzień. Sonic the hedgehog, bohater który nieraz uratował ten świat, nudzi się niemiłosiernie. Jego przyjaciele nie mają na niego czasu ponieważ są zajęci spędzaniem czasu ze swoimi drugimi połówkami...