Sonic odwala manianę, dzień trzeci.

339 29 78
                                    



*Shadow*

Coś obudziło mnie nad ranem. To był Sonic. Jeż dusił mnie w uścisku zalewając się łzami.

Sh: Sonic, co się stało?! -zaniepokoiłem się stanem jeża. Chyba tylko parę razy widziałem jak ryczy.

S: P-przepraszaaammm. Byłem wczoraj takiii okropnyyy - zaczął zawodzić jeż.

Sh: *Przeszło mu już? Miał być nienormalny conajmniej do jutra*

Delikatnie usadowiłem nas w pozycjach siedzących i przyciągnąłem niebieskiego do siebie. Powoli go przytuliłem.

Sh: Sonic, nie jestem zły za to, co robiłeś wczoraj.

S: No ja myślę.

Sh: Co?- byłem kompletnie pogubiony.

S: Nawet mi dzień dobry nie powiesz. Żadnego, cześć słońce, witaj skarbie. Mam dosyć -jeż ponownie położył się na łóżku tyłem do mnie.

Sh: *Co się odwaliło?*

Sh: Ty jesteś na mnie zły?- powiedziałem lekko rozbawiony, a lekko zmieszany zachowaniem jeża. Wyglądało na to że, dziś będzie miał huśtawkę nastrojów.

S: Tak. To znaczy... nie wieeemmm. - jeż odwrócił się do mnie ze łzami w oczach. Jednak po chwili na jego mordzie zagościł uśmiech.

S: Tak czy siak, kochaaaam cię taaak bardzooo. - Sonic gwałtownie przybliżył się do mnie i złączył nasze usta. Nasz pocałunek był najpierw delikatny, a potem stał się bardziej namiętny. Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz.

















A potem dostałem plaskacza.

S: To nie zmienia faktu że, nadal jestem zły.- odwrócił się.

Byłem zupełnie skołowany.

Sh: * Co jest nie tak z tym jeżem?!Jak ja niby mam sobie dziś dać z nim radę? Może go do jakiegoś przedszkola podrzucę *

Ja również  położyłem się z powrotem na łóżku i próbowałem zasnąć. Próbowałem.
Ten powalony kur*a jeż co chwila przysuwał się do mnie i obejmował, a potem znów odsuwał się na drugi koniec łóżka. Wreszcie nie wytrzymałem i postanowiłem uciec od nienormalnego jeża.

Sh: Idę robić śniadanie.

S: Nie.... Shads zostań jeszczeeee.

Sh: Czyli jednak chcesz ze mną spać?

S: Phi, jeszcze czego. Chcę mieć po prostu pewność że, nie zrobisz czegoś głupiego.

Sh: I kto to mówi...

S: Nie bądź takim gburem Shadow. KTO PIERWSZY NA DOLE!- Sonic zbiegł po schodach z prędkością światła. Zapomniał oczywiście o swojej jeszcze trochę uszkodzonej nodze. Po chwili musiałem iść za nim i sprawdzić czy żyje, po tym, jak na dole usłyszałem krzyk bólu.

Sonic leżał trzymając się wściekły za nogę.

Sh: Mam ci pomóc?

S: Tch. Poradzę sobie.

Sh: Skoro tak twierdzisz...- odwróciłem się i zacząłem zmierzać w stronę kuchni.

S: Shadow czeekaj.

Sh: Teraz sam se pomóż.

Sonic zaczął ryczeć potem się zezłościł, a na końcu powiedział że, wszystko rozumie i mi wybacza. Następnie obdarzył mnie kolejnym pocałunkiem i plaskaczem.  Ten dzień zapowiada się cudownie...

Na śniadanie zjedliśmy jakieś resztki. Stwierdziłem że, musimy iść na zakupy. Nie mogłem zostawić Sonica samego, a w lodówce nic nie mieliśmy, więc musiałem iść na te zakupy. Zabrałem więc jeża ze sobą.

Na początku Sonic szedł ze mną za rękę podśpiewując coś pod nosem i uśmiechając się. W połowie drogi jednak zaczął rzucać kamieniami w przechodniów. Wziąłem go więc na ręce i z szybkością światła popędziłem do sklepu. Po chwili staliśmy już pod jakimś super marketem.

Sh: Masz się zachowywać normalnie.

S: Jasne Shads. Wszystko dla ciebie. Skur**elu.

Sh: *Eh*

Największa przeszkoda czekała jednak przede mną w markecie. Stała tam w swojej czerwonej sukience i z opaską na głowie. Ona też nas zauważyła.

Sh: *Cholera*. Chodź Sonic idziemy. Sonic? SONIC?!

Jeża koło mnie nie było. Tem debil gdzieś polazł. W dodatku w moją stronę szła rozjuszona Amy.

Wbiegłem szybko w jakąś alejkę z chlebem, potrącając kilka osób. Muszę znaleźć Sonica zanim znajdzie go ta gnida (wszystkie osoby które lubią Amy, przepraszam. Na koniec książki zrobię z niej dobrą bohaterkę).

Sh: Gdzie ty jesteś....- zacząłem mruczeć pod nosem, przeczesując kolejne rejony super marketu. To był naprawdę duży sklep. Potem jednak przyszedł mi do głowy pomysł. Pobiegłem do jakiejś baby która pracowała w tym sklepie.

Sh: Dzień dobry czy coś tam, czy mogłaby mi pani pomóc?

JB ( jakaś baba): Jasne. O co chodzi?

Sh: Zgubiłem chłopaka. Tzn on się zgubił. Polazł gdzieś. Czy mogę przez radio go jakoś zawołać?

JB: W porządku. Zapraszam za mną.

Pani do której podeszłem, zaprowadziła mnie na zaplecze, gdzie była mała stacja radiowa, z której pracownicy puszczali muzykę w sklepie oraz ogłaszali promocje.

JB: Niech pan powie jak ma na imię pański chłopak, to zaraz ogłoszę przez radio gdzie ma się stawić.

Sh: Sam to zrobię.- wyrwałem kobiecie mikrofon i zacząłem moją piękną przemowę do mojego chłopaka:

Sh: TY MAŁY PIER**LONY ŚMIECIU, CHODŹ NA ZAPLECZE NATYCHMIAST, BO JUŻ NIGDY NIE ZROBIĘ CI TWOICH CHOLERNYCH CHILLIDOGÓW! NAWET NIE PRÓBUJ SIĘ OBRAŻAĆ, ANI COŚ W TYM STYLU. A TY RÓŻOWA, PILNUJ SWOICH ZAKUPÓW BO JAK NIE TO CI TE BAGIETKI KTÓRE KUPOWAŁAŚ, WŁOŻĘ SAMA WIESZ GDZIE!

Byłem z siebie zadowolony. Pracownica sklepu była chyba nieco wstrząśnięta. Nie do końca mnie to obchodziło w tamtej chwili. Podbiegłem do wyjścia z zaplecza. Chyba wywołałem lekką panikę w sklepie. Trudno.

Po chwili zjawił się Sonic.

S: Heej Shadow. Wołałeś.

Sh: Owszem. GDZIEŚ TY BYŁ?!

S: Emmm. Nie twoja sprawa.- jeż znowu zaczął się złościć.

Sh: Nieważne. Kupmy to co musimy i zmywajmy się stąd.

S: Będziesz na mnie krzyczał w domu?- w oczach niebieskiego pojawiły się łzy.

Sh: Raczej nie. -powiedziałbym tak, ale nie chciałem dostać kolejnego plaskacza.

Kupiliśmy wszystko i zaczęliśmy iść w stronę wyjścia. Jednak ona zdążyła nas dopaść.

A: Sonic, co ty z nim tu robisz?

Sonic był w złym humorze więc byłem ciekaw co się wydarzy. Miałem nadzieję że, wściekła wersja niebieskiego pociśnie Amy, tak że, aż jej opaska spadnie z głowy.

Sonic zmierzył ją ostrym spojrzeniem.

A: Co ty z nim tu robisz, pytam się.

S: Ru**am, a co?

Uśmiechnąłem się szyderczo w stronę wstrząśniętej Amy, a potem pokazałem środkowego palca.

Sh: Ta, właśnie mieliśmy iść do domu, żeby dokończyć. Pozwól więc że, teraz się zmyję i wy*ucham ci byłego.

Razem z Sonicem odwróciliśmy się i wyszliśmy z marketu.

Ten dzień był jednak wspaniały...

SONADOW: wróg, przyjaciel czy coś więcej?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz