6. Starzy znajomi

66 17 1
                                    

Gdy Żelazny upewnił się, że ich plan zadziałał i potwory zostały uwięzione pod ziemią, wyprzedził przyjaciół w biegu do Spell City. Itesim i Koshi starali się iść szybko, ale nie było to łatwe z na wpół żywym Florianem ciągniętym przez nich. MWK i Szendi również słaniali się na nogach. Chociaż trasę między miastem a jaskinią przebiegli w magicznych butach przyspieszających, byli tak zmęczeni, jakby pokonali ten dystans bez wspomagania. Potem musieli jeszcze uciec z jaskini i wspiąć się po skałach na górę. Teraz, gdy adrenalina już opadła, czuli, że zaraz padną tak, jak stoją.

Chwilę później wrócił Żelazny. Towarzyszyło mu trzech mieszkańców. Dwóch z nich niosło nosze, na których Itesim i Koshi ułożyli Floriana, a ostatni okazał się być alchemikiem, który od razu podał mu miksturę leczenia. Trójka mieszkańców szybkim krokiem ruszyła z powrotem do miasta niosąc ze sobą nieprzytomnego Floriana, a reszta chłopaków szła za nimi powolnym krokiem. Wszyscy milczeli próbując przepracować w swoich głowach wydarzenia z tej nocy.

Jako pierwszy odezwał się Żelazny.

- Nie wierzyłem, że nam się uda.

- Ale mało brakowało - zauważył Koshi. Reszta mu przytaknęła.

- Florian dojdzie do siebie? - spytał zaniepokojony Szendi.

- Na pewno - uspokoił go Żelazny. - Znalazłem pierwszego alchemika, którego spotkałem i poprosiłem go pomoc. Na szczęście Spell City to miasto nauki, więc mnóstwo alchemików tu mieszka albo wpada na zakupy. Florian dostał miksturę leczenia, zanim trucizna poczyniła zbyt wiele szkód, więc przeżyje. Tak przynajmniej twierdził ten alchemik.

- Nawet nie wiem, jak możemy wam wyrazić wdzięczność za pomoc - powiedział MWK.

- Powiedzmy, że to spłata długu za ocalenie nas podczas naszego pierwszego spotkania na Złotej Pustyni - Itesim puścił oko.

- Z resztą i tak byśmy wam pomogli - dodał Żelazny. - Potencjalna apokalipsa nie jest nam na rękę, bo w przyszłym tygodniu mieliśmy załatać dziury w dachu biblioteki. Florian dostanie zawału serca, gdy deszcz zacznie mu kapać na jego cenne książki.

Nie poruszali się zbyt szybko, dlatego minęło trochę czasu, zanim dotarli z powrotem do miasta. Przeszli przez wyrwę w murze. Nie został tam ani jeden potwór, bo wszystkie pobiegły za nimi. Pożary zostały opanowane. Mieszkańcy kończyli gasić ostatnie z nich, naprawiali szkody albo opatrywali rannych. Chłopakom nie uszło uwadze kilka ciał przykrytych czarnym materiałem.

Pod biblioteką zorganizowano punkt szpitalny, gdzie medycy z całego miasta uwijali się przy opatrywaniu rannych. Szybko znaleźli Floriana. Nadal leżał i był bardzo blady, ale w pełni przytomny.

- Jak się czujesz? - spytał go MWK.

- Jak kawał zgniłego mięsa - przyznał Florian. - Choć głównie to chyba przez ten zapach.

MWK ze zmęczenia zdążył już zapomnieć o zapachu mięsa zombie, który miał ich zamaskować przed potworami. Gdy sobie o nim przypomniał, znowu go poczuł i zrobiło mu się niedobrze.

- Umyjemy się, jak tylko wrócimy na Ferajnę - postanowił.

- Czekaj, to wy już zamierzacie ruszać? - Żelazny spojrzał na niego zszokowany.

- Musimy jak najszybciej dostarczyć fragment mapy na Ferajnę. Poza tym powstrzymaliśmy potwory, ale te prędzej, czy później na pewno znajdą wyjście na powierzchnię. Jaskinie są, jak labirynty i nie wierzę, że to było jedyne wejście. Ostatnie czego chcę, to ponownego ataku na Spell City. Zależy im na mapie, więc zostawią miasto w spokoju, jeśli my odejdziemy.

Minecraft Ferajna: Miecz ApokalipsyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz