5. Atak na Spell City

72 16 3
                                    

Nie zorientowaliby się, że coś jest nie tak, gdyby nie mieli ze sobą Szendiego.

Zadowoleni wracali po schodach na górę rozmawiając między sobą podekscytowanymi głosami, gdy nagle Szendi gwałtownie się zatrzymał. Wszyscy na niego wpadli, a idący na końcu Żelazny omal nie spadł ze schodów.

- Co się dzieje? - spytał Koshi.

Twarz Szendiego wyrażała zaniepokojenie.

- Na górze są potwory - odparł. - Dużo potworów.

- Niemożliwe - Florian pokręcił głową. - Owszem, spędziliśmy pod ziemią dużo czasu i mogła już zapaść noc, ale miasto jest zabezpieczone również przed najściem potworów.

- To nie są zwyczajne potwory. Wyczuwam od nich jakąś złą energię.

Wszyscy wymienili zaniepokojone spojrzenia i zaczęli wspinać się szybciej.

Drzwi biblioteki były zamknięte i nikogo w środku nie było. Za to z dworu słychać było dźwięki potworów, odgłosy walki i przerażone okrzyki mieszkańców. Czuć było zapach dymu, jakby coś się paliło.

Florian jako pierwszy wypadł na zewnątrz i zdzielił różdżką w głowę stojącego pod drzwiami zombie. Faktycznie był już środek nocy, ale nikt w Spell City nie spał. Mieszkańcy wylegli na ulicę, by walczyć z atakującą ich hordą potworów albo gasić rozpalone tu i ówdzie pożary.

Spell City zostało zaatakowane.

Wtedy chłopaki dostrzegli dwie osoby stojące pośród potworów. MWK, Koshi i Szendi wstrzymali oddechy, gdy rozpoznali czarnowłosego chłopaka i człeko-creepera, którzy najwyraźniej dowodzili inwazją, a teraz patrzyli prosto na nich.

- Oddajcie nam fragment mapy, a zostawimy mieszkańców w spokoju! - zawołał do nich Rudolf.

Hieronim rzucił jakąś miksturą w kierunku najbliższego domu. Ta wybuchła, a dom powoli zajął się ogniem. Jego mieszkańcy wybiegli z panicznymi okrzykami ze środka. Hieronim roześmiał się szaleńczo na ten widok.

Rudolf wskazał potworom chłopaków stojących przed wejściem do biblioteki, a wtedy te rzuciły się na nich.

Chłopaki zdążyli się wycofać do środka, zamknęli drzwi, a wtedy Florian rzucił na nie jakieś zaklęcie. Chwilę potem potwory wściekle zaatakowały drzwi, ale nie mogły ich otworzyć, choć napierały na nie z całej siły.

- Długo ich to nie powstrzyma - Florian otarł pot z czoła.

- No to co robimy? - MWK niespokojnie obserwował oblegane drzwi. - Nie możemy oddać im mapy, ale nie możemy też narażać mieszkańców.

- Musimy uciec z miasta, ale tak, by potwory nas widziały - stwierdził ponuro Koshi. - Jeśli zależy im na mapie, pogonią za nami i zostawią miasto w spokoju.

- I co potem? - Itesim zmarszczył brwi. - Dacie się im osaczyć w lesie, a potem zabić? Jest ich za dużo, nie zdołacie uciec.

- Zostać też tu nie możemy, bo wszystko zniszczą.

- Musi być jakiś inny sposób.

- To lepiej szybko coś wymyśl, bo nie mamy zbyt wiele czasu.

Wszyscy wyglądali na zdenerwowanych, oprócz Szendiego. Ten jako jedyny usiadł spokojnie w kącie i dzięki swojemu przeczuciu nasłuchiwał, co robią potwory. Jednocześnie wyglądał, jakby intensywnie się nad czymś zastanawiał.

- To prawda, nie zdołamy im uciec - powiedział po chwili. - Ale możemy je stąd wywabić, by nie uczyniły więcej szkód. A gdy to zrobimy, musimy je zgubić, by nie podążyły dalej za nami.

Minecraft Ferajna: Miecz ApokalipsyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz