Herobrine dyszał ciężko czując, że powoli odzyskuje panowanie nad sobą. Rozbił każdy możliwy przedmiot do stłuczenia, jaki znalazł w sali tronowej, w dodatku podłoga i ściany były pełne dziur. Wyładował swój gniew na przedmiotach nieożywionych po to, by nie musieć go wyładowywać na swoich sługach. Miał ochotę ich zniszczyć, ale wiedział, że są mu potrzebni. Potworami było łatwiej manipulować, ale nie potrafiły kreatywnie myśleć, więc nie mógł na nie liczyć w kwestii odzyskania Czarnego Miecza.
"Gdy wreszcie się uwolnię, muszę sobie zorganizować jakąś armię ludzi. Na pewno jacyś się przyłączą, jak nie dla zysku, to ze strachu" pomyślał. Jednak najpierw musiał odzyskać swój miecz.
Spojrzał na piątkę ludzi stojącą przed nim, którzy go zawiedli. Rudolf, Hieronim i Robert byli mocno poturbowani przez potwory, nad którymi stracili kontrolę, ledwo uszli przed nimi z życiem. Anastazja ledwo stała na nogach. Użyła Czarnej Różdżki, by uciec, a potem, by szybciej tu dotrzeć, przez co ciążąca na niej klątwa mocno się pogłębiła. Aikara zaś początkowo spisał na straty, bo Robert wrócił sam twierdząc, że go zgubił. Byli pewni, że zginął w jaskiniach, po czym zaledwie kilka godzin temu stanął u wrót zamku wykończony, odwodniony i wygłodzony. W dodatku wyglądał na dziwnie nieobecnego myślami, co było do niego niepodobne, bo zazwyczaj charakteryzował się pełnym skupieniem na danym zadaniu. Jednak teraz Herobrine nie miał ochoty wypytywać go o to, co mu się przytrafiło, zwłaszcza, że w sumie go to nie obchodziło. To nie byli jego przyjaciele, tylko pionki. A pionka w każdej chwili można zmieść z planszy, gdy zacznie zawadzać.
Patrząc na nich znowu poczuł potrzebę, by skierować na nich swój gniew, ale w porę się opanował. Byli mu potrzebni. Nie mógł ich zniszczyć. Jeszcze nie teraz. Chyba, że zrobią coś, co sprawi, że zamiast tego ich wynagrodzi, choćby przyniosą mu Czarny Miecz. To by sprawiło, że mógłby im wybaczyć.
- Nie ukrywam, że jestem zawiedziony z powodu waszej porażki - podszedł do okna, by nie musieć na nich patrzeć. Zamiast tego obserwował armię potworów zbierającą się w dolinie będącej jego więzieniem. - Nie ukarzę was przez wzgląd na fakt, że już i tak dostaliście tęgie lanie oraz dlatego, że jesteście mi potrzebni. Jednak jeśli jeszcze raz wam się nie powiedzie, nie zawaham się was za to ukarać - zacisnął dłonie na krawędzi parapetu, aż pojawiły się na nim pęknięcia.
Obserwował ich w odbiciu w szybie. Rudolf, Hieronim i Robert nieco się skulili, Anastazja tylko słabo pokiwała głową. Twarz Aikara tradycyjnie nie zdradzała żadnych emocji, ale tym razem to on zabrał głos.
- Możemy jeszcze przeszkodzić Ferajnie. Owszem, zdobyli mapę, ale muszą jeszcze zdobyć miecz. Połączymy siły i razem na nich uderzymy.
- Myślisz, że to naprawdę jest takie proste? - Rudolf spojrzał na niego sceptycznie. - Oni są zbyt silni. Razem są nie do pokonania.
Herobrine bębnił w zamyśleniu palcami o parapet obracając w głowie słowa Rudolfa. Wpadł na nowy pomysł. Uśmiechnął się okrutnie.
- Mówisz, że razem są nie do pokonania, tak? - spytał chytrym głosem. Niejednokrotnie widział Ferajnę w swoich snach. Jednak zawsze widział ich razem. Nigdy osobno. - W takim razie sposób na nich jest tylko jeden. Wprowadzić podział, rozdzielić ich, a wtedy załatwić jednego po drugim.
Odwrócił się w stronę swoich sług, którzy patrzyli na niego próbując podchwycić jego nową myśl.
- Musimy doprowadzić do rozpadu Ferajny.
. . .
Powrót na Ferajnę zajął grupie dealera nieco czasu. Jednak, gdy pojawili się tam późnym, pochmurnym porankiem, zastali niepokojący widok.
CZYTASZ
Minecraft Ferajna: Miecz Apokalipsy
FanficPrzed Ferajną największe wyzwanie, z jakim do tej pory przyszło im się zmierzyć... Herobrine został częściowo uwolniony ze swojego więzienia. By odzyskać swoją moc i wyzwolić się całkowicie, potrzebuje jeszcze odnaleźć swój czarny miecz. Gdy go zdob...