10. Zamrożeni

70 16 11
                                    

Śnieg, który zapadł się pod nimi, złagodził upadek, gdy wylądowali na dużym skalnym występie w ogromnej podziemnej jaskini. dealer omal nie stoczył się do ziejącej pod nimi głębokiej przepaści, od której jak najszybciej się odczołgał. Nie widział stamtąd jej dna i wolał nie wiedzieć, jak daleko w dół sięga.

Rozejrzał się. Z otworu nad nim przesączało się trochę naturalnego światła, ale bardzo mało. Na szczęście na ścianach rosły świecące porosty, które choć trochę rozpraszały mrok. W ścianie za sobą dostrzegł korytarz prowadzący nie wiadomo dokąd. Jeśli nie istniała gwarancja, że prowadzi on do wyjścia, wolał go nie sprawdzać. Mógł liczyć jedynie na to, że jego przyjaciele rozprawią się z tułaczami, po czym spuszczą mu linę, którą na szczęście ze sobą wzięli, żeby mógł się wspiąć z powrotem na górę.

Na razie miał jednak na głowie inne zmartwienie. Usłyszał jęk, po czym dostrzegł Anastazję gramolącą się ze śniegu. dealer w panice rozglądał się za swoim mieczem. Gdy wpadli do rozpadliny, ten wypadł mu z ręki. Mógł leżeć gdzieś zakopany pod śniegiem, ale równie dobrze mógł też właśnie lecieć prosto na dno przepaści. Tak, czy siak, był bezbronny.

Przeniósł wzrok z powrotem na Anastazję i dopiero wtedy dostrzegł, że ma podarty prawy rękaw kurtki i bluzki, którą miała pod spodem. W dodatku zgubiła gdzieś rękawiczkę. Domyślił się, że podczas upadku musiała zahaczyć ręką o jakąś ostrą skałę. Choć ubranie miała podarte, nie dostrzegł krwi świadczącej o tym, że jest ranna.

Zamiast tego zobaczył, że skóra na jej ręce jest poczerniała. Dłoń była już niemal cała czarna, tak samo, jak żyły na jej przedramieniu.

Anastazja spojrzała na niego, dostrzegła jego zaskoczone spojrzenie i zerknęła na swoją rękę.

- Efekt uboczny korzystania z Czarnej Różdżki - uśmiechnęła się gorzko. - Im częściej jej używam, tym bardziej postępuje infekcja, ale z kolei jeśli używam jej za rzadko, postępuje jeszcze szybciej. Kiedy infekcja opanuje całe moje ciało, najprawdopodobniej umrę w strasznych męczarniach. Nawet Herobrine o tym nie wiedział - powiedziała to swobodnym tonem, jakby opowiadała o tym, co zjadła dziś na śniadanie. W rzeczywistości w jej oczach dało się dostrzec strach i cierpienie. - To dodatkowy motywator do dalszego służenia mu. Nie jest w stanie usunąć klątwy, ale jest w stanie ją zatrzymać, dzięki czemu pożyję nieco dłużej. Obiecał mi to, jeśli połączę fragmenty mapy, a potem odnajdę i zwrócę mu Czarny Miecz. Widzisz, że teraz nie mam za bardzo wyboru - stwierdziła.

- Zawsze masz wybór - powiedział dealer. - Możesz się jeszcze wycofać. Może Raven i Zielony Steve znajdą jakiś sposób, by ci pomóc.

Anastazja roześmiała się niewesoło. Ona również zgubiła swój miecz. Dlatego wyjęła zza paska Czarną Różdżkę i skierowała ją w stronę dealera.

- Mi nie da się już pomóc - rzekła.

Wtedy usłyszeli znajomy krzyk, po czym na Anastazję spadł jakiś biały kształt. Yeti Kotleti wgniótł ją w śnieg, a Różdżka wypadła z jej ręki i potoczyła się gdzieś w bok.

- Yeti Kotleti bronić dealereti! - zawołał Yeti z entuzjazmem.

Wtedy Anastazja zdołała znaleźć swój miecz. Wymierzyła mu cios prosto w serce, ale ten odbił go maczugą. Zwarli się ze sobą w walce.

dealer patrzył na nich z oszołomieniem, po czym omal nie dostał zawału, gdy tuż obok niego spadł koniec liny, po której zjechał Tritsus.

- Karol, nic ci nie jest? - spytał jednocześnie taksując go spojrzeniem w poszukiwaniu ewentualnych ran.

- Dzięki Yetiemu Kotletiemu na szczęście nic, ale niewiele brakowało - dealer odetchnął z ulgą. Na widok przyjaciela od razu poczuł się raźniej.

Minecraft Ferajna: Miecz ApokalipsyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz