14. Miecz apokalipsy

60 14 5
                                    

Korytarz był tak długi, że szybko stracili rachubę czasu. Wił się w różnych kierunkach, a co jakiś czas przeobrażał w schody prowadzące to w górę, to w dół. Początkowo oświetlali sobie drogę pochodniami, ale z czasem na ścianach rosło coraz więcej świecących porostów. Ich światło było mocniejsze niż zwykłych porostów do tego stopnia, że w pewnym momencie zgasili pochodnie i nadal wszystko doskonale widzieli.

- Jesteśmy coraz bliżej - powiedział w pewnym momencie Szendi. Jego odczucie musiało odbierać bardzo mocny sygnał, bo był cały spięty.

- To akurat dobra wiadomość - stwierdził Sheo. - Zaczynam mieć dość tych ciasnych korytarzy i nieskończonej ilości schodów.

- Ja osobiście wolę to niż łąkę pełną kwiatów - skomentował Enzzi, któremu alergia wreszcie trochę odpuściła.

Po jakimś czasie ciasny tunel rozszerzył się w ogromną jaskinię, która wyglądała bardziej, jak komnata wyrzeźbiona w skale. Sufit podpierały pięknie zdobione kolumny, na gładkiej podłodze i ścianach również znajdowały się jakieś wzory. Pomieszczenie oświetlały pochodnie płonące błękitnym ogniem oraz mocno świecące porosty. Po ich lewej stronie, nieco niżej płynęła rwąca, podziemna rzeka. Komnata była długa i kończyła się niewielkim przejściem do następnego pokoju, w którym światło było jeszcze mocniejsze.

- To tam - Szendi wskazał przejście do następnego pomieszczenia. - Tam znajduje się Miecz Herobrine'a. Ale musimy uważać, bo jest tu pełno pułapek.

- Dobrze, że nam to mówisz, będziemy ostrożni - usłyszeli głos za sobą.

Odwrócili się zaskoczeni, a wtedy z tunelu za nimi wyszli Anastazja, Hieronim, Rudolf, Robert i Aikar. Towarzyszyła im spora grupa potworów, które teraz powoli wysypywały się do pomieszczenia.

- To niemożliwe. Jak nas znaleźliście? - spytał dealer zszokowanym głosem.

- Herobrine zawsze znajdzie jakiś sposób, żeby dopiąć swego - odparła Anastazja. Wyglądała nieco lepiej, choć dało się dostrzec końcówki czarnych żył wspinających się po jej szyi od strony lewego ramienia. - Ale to nieistotne. Dałabym wam szansę na odejście, ale coś mi mówi, że i tak z niej nie skorzystacie. Poza tym Herobrine kazał nam nie okazywać litości - uśmiechnęła się okrutnie.

- My też nie zamierzamy - odparł Szendi.

Po tych słowach w jego dłoniach pojawił się miecz, doskoczył do ściany i przeciął linę ukrytą za kolumną, której nikt nie widział, a on jako jedyny wiedział dzięki odczuciu, że tam się znajduje. Gdy lina pękła, z sufitu posypał się deszcz głazów prosto na stojące poniżej potwory. Anastazja i pozostali zdążyli przed nimi uskoczyć, tak samo, jak Ferajna.

- Dostańmy się do tego miecza i wynośmy się stąd! - zawołał Tritsus wstając.

- Zaczekaj! - zawołał Szendi, ale zbyt późno.

Tritsus wszedł na płytę naciskową i rozległ się syk charakterystyczny dla odpalanego dynamitu.

- WIAĆ!!! - wrzasnął dealer rzucając się w stronę pomieszczenia z mieczem, który na ten moment był ich jedyną drogą ucieczki.

Rozległ się huk i całą komnatą wstrząsnęło. Wybuch odrzucił dealera prosto pod wejście do drugiego pokoju, ale przy tym nieco ogłuszył. Podniósł się z trudem i lekko rozmytym wzrokiem dostrzegł swoich przyjaciół, którzy walczyli z potworami, ludźmi Herobrine'a, a jednocześnie uskakiwali przed aktywowanymi co chwila pułapkami. Wyglądało na to, że żaden z nich nie został poważnie ranny podczas wybuchu. Nawet Rambek przyłączył się do walki i rozpraszał potwory, by chłopaki mogli je łatwiej dopaść.

Minecraft Ferajna: Miecz ApokalipsyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz