11. Cień legendy

53 14 6
                                    

Sara prowadziła ich przez jaskinie opowiadając ciągle o różnych rzeczach, ale dealer w ogóle jej nie słuchał. Wiadomość o tym, że zaraz spotkają Entity'ego 303 kompletnie go zmiotła. Jedyną osobą z Ferajny, która miała z nim jakikolwiek kontakt była Raven, a poza tym, to nikt go nigdy nie widział. Tritsus swego czasu wyruszył w głąb Śnieżnych Gór, żeby go odnaleźć, ale zamiast niego, przyprowadził ze sobą jedynie Yetiego Kotletiego, którego zbłąkani wędrowcy brali za Entity'ego.

Ta myśl zaś przypomniała mu o jego dwójce przyjaciół, którzy zostali, by walczyć z Anastazją. Czy wszystko z nimi w porządku? Zdołali ją pokonać? Czy Tritsus ich wszystkich zabije, gdy dowie się, że ominęło go spotkanie z Entitym, o którego poznaniu marzył już od dziecka?

Odłożył te rozmyślania na bok, gdy dostrzegł światło sączące się z wyjścia z jaskini przed nimi. Gdy znaleźli się na zewnątrz, zaparło im dech w piersi. Sara z satysfakcją oglądała ich zbaraniałe miny.

Poniżej nich znajdowała się ogromna dolina, a w niej miasto zrobione całkowicie z lodu. Błyszczało w świetle zachodzącego słońca, które wyszło zza chmur.

- Rety - westchnął Doknes nie odrywając wzroku od Lodowego Miasta. - Nie jestem jakimś wielkim fanem architektury, ale to jest coś pięknego.

- Mieszkam tu całe swoje życie, ale ten widok zachwyca mnie każdego dnia - przyznała Sara. - Chodźcie, to zobaczycie je z bliska. Jest równie piękne, jak z daleka.

Zeszli do miasta ścieżką biegnącą wzdłuż skalnej ściany. Wtedy się przekonali, że rzeczywiście również z bliska miasto robi wrażenie. Budynki były zrobione z zaklętego lodu, który emanował błękitnym, jasnozielonym i jasnofioletowym blaskiem. W dodatku nie prześwitywał on, jak zwykły lód, co mieszkańcom domów zapewniało prywatność.

Sami mieszkańcy to byli w głównej mierze mieszańcy należący do krzyżówek zwierząt żyjących w mroźnych klimatach, ale było też kilku mieszańców innego rodzaju, a nawet kilku ludzi. Wszyscy byli ubrani ciepło, ale nie tak ciepło, jak Ferajna, jakby byli przyzwyczajeni do tego klimatu od urodzenia. Przyglądali się oni przybyszom z ciekawością, a kilku z nich nawet się z nimi przywitało.

Sara zatrzymała się przed jednym z domów, który nie wyróżniał się niczym szczególnym, po czym zapukała do drzwi. Otworzył im młodziutki mieszaniec, człeko-niedźwiedź polarny o białej sierści i brązowych oczach. W wolnej dłoni trzymał kolorową czapkę z pomponem. Wyglądał na nieco młodszego od Jachimozianki.

- O, cześć, Sara! - przywitał się radośnie niedźwiadek, po czym spojrzał na stojących za nią przybyszów. - Widzę, że przyprowadziłaś gości, ale to chyba nie jest najlepszy moment - przyznał niepewnie.

- To jest bardzo dobry moment, Billy - odezwał się ze środka niski, męski głos. - To są goście, na których czekałem już od dawna.

Twarz Billy'ego wyrażała zaskoczenie, ale wyglądał, jakby nie zamierzał się kłócić z właścicielem głosu. Zamiast tego otworzył drzwi na oścież i zrobił miejsce, a wtedy dealer i pozostali weszli za Sarą do środka. Wnętrze domu również było pokryte lodem, ale mimo to jakimś cudem w środku nie było zimno. Panowało tu przyjemne ciepło, które pozwoliło im na rozpięcie kurtek.

- Jak się czuje? - spytała Sara szeptem.

- Ostatnio coraz gorzej - odparł Billy również szeptem. - Nie wiem, jak długo to jeszcze potrwa.

- Chyba nie muszę wam przypominać, że wszystko słyszę, więc nie musicie szeptać? - odezwał się z pokoju przed nimi ten sam głos, co wcześniej.

Sara i Billy wymienili rozbawione spojrzenia, ale dało się z nich również odczytać wyraz zmartwienia.

Zaprowadzili gości do dużego pokoju. dealera normalnie zamurowało, gdy dostrzegł postać siedzącą w fotelu przy oknie i przykrytą kolorowym kocem.

Minecraft Ferajna: Miecz ApokalipsyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz