Diamentowy Jednorożec XII

14 1 0
                                    


Do zawodów został tydzień więc z samego rana dziewczyny po śniadaniu wraz z innymi obozowiczami  zaczęły sprzątać stajnię. Stajnia była bardzo duża więc sprzątanie było rozłożone na kilka dni. W poniedziałek (akcja się dzieje właśnie w poniedziałek) sprzątanie i ogarnianie stajni, wtorek ogarnianie siodlarni, paszarni itp, środa i czwartek maksymalne treningi, a piątek rozłożenie stajni na przyjazd koni. Dziewczyny zakończyły sprzątanie około 10 i od razu osiodłały konie na trening. Trening miały standardowo na crossie. Na treningu skakały już pełne trasy z przeszkodami na miarę konkurencji. Po treningu rozsiodłały konie i zaprowadziły je na padok. Następnie dziewczyny poszły na obiad. Po obiedzie niektóre dziewczyny takie jak Tosia, Julka i Flora miały trening ujeżdżenia który przygotowywał je na zawody. Po treningu dziewczyny siedziały na sianie i nagrywały TikToki. Kiedy tak sobie nagrywały przyszła do nich Madzia i zapytała:

- Chcecie pójść ze mną i kilkoma innymi obozowiczkami na plażę koło pobliskiego jeziora? - zapytała

- Tak. - odpowiedziały dziewczyny

- Tylko skoczę po bluzę bo zaczyna się robić chłodno. - powiedziała Marcela

Skończyło się na tym że każda z dziewczyn poszła po bluzę bo zrobiło się naprawdę chłodno.

Około 17 dziewczyny wyruszyły nad jezioro. Po około 10 minutach drogi dziewczyny dotarły na miejsce gdzie oprócz plaży jeziora i kilku zarośniętych wydm był plac zabaw oraz lodziarnia. Dziewczyny najpierw poszły na plażę a kiedy sobie pochodziły i po wygłupiały się udały się do lodziarni kupić lody. Kiedy wróciły do stajni było po 18 więc dziewczyny poszły jeszcze do koni na padok. Kiedy wybiła 19 poszły na kolację. Po kolacji dziewczyny poszły do swoich pokoi. Rano padał deszcz więc nie było treningów bo Madzia i pani Natalia pozajmowały sobie hale, a trzecia hala była w remoncie. Zawody się zbliżały a dziewczyny siedziały na sianie oglądając jak jaskółki kłócą się o kawałeczek chleba. W pewnej chwili Marcela podchodzi do nich i mówi.

- Hej  właśnie rozmawiałam z dyrektorką i te dziewczyny które jadą cross mają trening o 20, a te dziewczyny które ujeżdżenie mają za to o 21. - powiedziała jednym tchem

- A co ze skokami? -zapytała Julka

- To macie wtedy dwa treningi te co jadą niższe konkursy od 17 do 19, a te co jadą wyższe to od 16 do 18. - dodała Marcela.

Maja spojrzała na zegarek była 11.

- Co robimy? -zapytała Tosia

- Może pójdziemy na padok właśnie przestało padać. -powiedziała Flora

- Świetny pomysł. - odparła z zachwytem Julka - Chodźmy. - dodała.

Dziewczyny poszły na padok do koni. Kiedy dziewczyny doszły na padok wszystkie konie stały w różnych miejscach. Dziewczyny udały się na padok dla klaczy. Była to średniej wielkości kwaterka oddzielona płotkami pod napięciem. Maja nie usłyszała  słów Marceli że linki trzeba odłączyć  od prądu i przeszła między linkami. W pewnym momencie Maja zahaczyła nogą o jedną z linek i jej ciało przeszedł prąd.

- Wszystko okej? - pyta Tosia

- Tak wszystko dobrze tylko jestem trochę naelektryzowana . - powiedziała Maja

Kiedy już Marcela odłączyła linki wszystkie dziewczyny przeszył na padok.

- Livia! - powiedziała Marcela 

Kiedy tylko koń zobaczył Marcelę od razu pokłusował w stronę dziewczyn. Dziewczyny na padoku były dopóki nie przyszedł czas na obiad. Na obiedzie znów była dziwna biała maź do kotletów. W końcu Marcela nie wytrzymała i poszła zapytać co to za sos.

- Dzień dobry mogłabym wiedzieć co to za biały dziwnie klejący się sos do kotletów? -zapytała jednej z kucharek.

- Proszę pójść do pana kierownika. -powiedziała kucharka - prosto a potem w prawo. - dodała

Marcela udała się długim korytarzem i skręciła w prawo były tam jedne drzwi a na nich widniał napis Kierownik Paul Knapp. Marcela weszła do gabinetu. Gabinet był mały okna przez które miały wpadać promienie słoneczne były zasłonięte a przy biurku siedział mężczyzna.

- Dzień dobry mam do pana pytanie, a mianowicie co to za dziwny sos do kotletów? -powiedziała lekko speszona.

- To proste. Jest to ser który bierzemy z dołu..-powiedział i zrobił pauzę -Z dołu Austrii. Przecież to miałem na myśli. -powiedział po czym się roześmiał

-Dobrze. Dziękuję za informację. -powiedziała Marcela a gdy tylko dotknęła klamkę Paul zapytał.

- Czy nie miałabyś ochoty zatańczyć ze mną oberka? -

- Nie naprawdę nie jestem dobra w tańcu. -odpowiedziała Marcela i wyszła

Kiedy zamknęła za sobą drzwi zaczęła powoli biec. Nagle zza drzwi wyskoczył mężczyzna.


Powolny bieg Marceli zamienił się w sprint i robiła wszystko by ten niedorozwinięty pan gonił ją krzycząc coś o oberku. Marcela przebiegła przez kuchnię strącając naczynia które zrobiły wielki huk.

- Pomocy! - krzyczała zwracając uwagę wszystkich co byli obecni.

Marcela potknęła się i upadła rozdzierając sobie twarz. Mężczyzna próbował  rzucić  się za nią ale ktoś go zatrzymał.

- My pana poprosimy do auta. - powiedział policjant ubierając kajdanki na jego gołe ręce. 

Marcela która była roztrzęsiona została zabrana do karetki którą wezwała policjantka.

- Wszystko dobrze? -zapytała Julka po tym jak Marcela zdała zeznania policji

- Tak wszystko dobrze na szczęście ten idiota zostanie wsadzony za kraty na trzy lata. -powiedziała - Mam traumę z podstawówki. -

Około 13 kiedy sprawa się wyjaśniła dziewczyny poszły posiedzieć na sianie i ponagrywać Tik Toki. Około 15 Marcela i Anika zaczęły siodłać konie na trening Marcela Espresso w granatowy czaprak i nauszniki, a Anika Lenę w żółty czaprak. Kiedy dziewczyny już jeździły Maja  i Tosia zaczął się zbliżać trening skokowy więc Maja osiodłała  Siwą, a Tosia Storma. Na treningu dziewczyn skakały parkury bo do zawodów zostało jedynie trzy dni więc na treningach dziewczyny dostawały straszny wycisk. Kiedy już wszystkie dziewczyny skończyły trening okazało się że treningu crossowego nie będzie bo Tom dostał wezwanie do szpitala. Więc dziewczyny zamiast siodłać konie na trening poszły na padok po te konie , które będą na ujeżdżeniu. Dziewczyny zaczęły oporządzać konie. (Julka Dakotę, Tosia Nutty i Anika Lunę). Na treningu dziewczyny dopracowywały swoje układy na oświetlonym czworoboku. Po treningu kiedy było już ciemno, a konie zostały spuszczone z pastwiska dziewczyny rozsiodłały konie i poszły na kolację. Po kolacji zamiast iść do łóżek poszły do paszarni zrobić koniom mesze przed nadchodzącą burzą. Dziewczyny przygotowały składniki do meszu, otręby, suplementy, zioła i gumowe wiadra. Kiedy już składniki były nałożone Marcela poszła do siodlarni żeby zagotować wodę. Kiedy wszystko było gotowe dziewczyny odstawiły mesz na kwadrans i usiadły w siodlarni gdzie stały paki. Gdy dziewczyny podały koniom mesz poszły do pokoi żeby zasnąć przed burzą. Burza była straszna pioruny waliły a deszcz nie przestawał padać. Kiedy wreszcie burza się skończyła o 4 nad ranem każdy mógł w spokoju iść spać bez strachu że deszcz zaleje stajnię.

Diamentowy Jednorożec #1| 12+|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz