Przjaciel czy ukochany(hailie monet x adrien santan)

Rozdział 6

- boże hailie tak mi przykro - powiedział will.
- dziękuje adrienie że się nią zaopiekowałeś. Ale dlaczego przygarnołeś ją pod swój dach? - zapytał vince. Boże on jeszcze nie wie... I wy też XD... Jestem szefową organizacji (wiem że organizacja nie ma szefa ale to na potrzeby książki) posłałam Adrienowi stanowcze spojrzenie.
- jakoś mi się zrobiło źle na sercu jak widziałem taką małą bezbronną dziewczynę- puścił mi oczko.
- ej! Nie puszczaj jej oczek i nie przymila się tak do niej - krzyknęła razem święta trójca.
- Słuchajcie to chyba zły moment żeby na kogoś krzyczeć- powiedział vince- przecierz on ją uratował.
- sory- powiedzieli.
- dziękujemy ci adrienie - powiedział will.
- nie ma za co. A i hailie może nocować przez 1 tydzień u mnie? - wiedział że miałam konkurs z rajdów i że musiałam odrobić z nim zaległości w organizacji. Puściłam braciom oczy kota że szreka. Ale od razu odezwał się Dylan:
- nie ma mowy dziewczynko- a will dodał że nie wydaje mu się to dobrym pomysłem.
- proszę - powiedziałam.
-Nie.
- no nie bądź taki!
- stop - powiedział vince- dobrze hailie ale najpierw Adrien pojedzie z nami do domu omówić różne rzeczy- i wtedy spojrzał na Charlesa - chyba nie uda nam się dzisiaj dokończyć naszej rozmowy.
Musimy umówić się na nowy termin.
- nic nie szkodzi - powiedział Charles- Możemy się jeszcze umówić. A ja już będę jechał. Dowidzenia wszystkim.
- dowidzenia powiedzieli wszyscy.
- to my już też jedziemy powiedział vince. Zapłaciliśmy i pojechaliśmy do domu.

----------------------------------------------------
Już 6 rozdział!!! Omg 🙃😁. Tak szczerze to dzisiaj nie jest zbyt długi bo jestem po mega wyczerpujących występach. Tak szczerze myślałam że dzisiaj już nic nie napiszę ale jednak coś się udało. Jakby były jakieś błędy to piszcie! Ja już więcej nie gadam i idę odpocząć 😅🤣. Papa bułeczki!! (Nwm jak was nazywać a więc będę coś wymyślała).

296 słów