Kiedy przestało padać wyszliśmy z kwiaciarni.
Dopiero wtedy przypomniałam sobie, że ktoś musi mnie odebrać.
Razem z Aaronem udałam się więc pod akademię. Nadal mieliśmy mokre ubrania, co trochę nas bawiło. Wyglądaliśmy śmiesznie. Kiedy rozejrzałam się po parkingu moje serce na sekundę się zatrzymało. Zauważyłam luksusowy, czarny samochód. Za jego kierownicą siedział tata.
Tata po mnie przyjechał.
Szybko pożegnałam się z kolegą i poczekałam aż odejdzie kawałek stąd. Nie chciałam, by dowiedział się kim jest mój ojciec.
Następnie podeszłam do auta.
Otworzyłam drzwi, a w moich oczach stanęły mi łzy.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam.
Nie mogłam uwierzyć, że przede mną siedział tata we własnej osobie.
- Przyjechałem po ciebie, córeczko - powiedział.
Zajęłam miejsce pasażera, a już po chwili ruszyliśmy w drogę do domu.
- Od kogo dostałaś tę róże, co? - spytał nagle.
- Eee... od kolegi z klasy - odpowiedziałam zestresowana.
- Mhm. Kolegi?
- No tak.
Ojciec przytaknął nie odrywając oczu od drogi.
Po chwili znaleźliśmy się w domu. Weszliśmy do środka. Mama i Liam siedzieli w salonie.
- Dobrze, że już jesteście...- zaczęła matka. - Cześć Tom.
- Dobrze cię widzieć. - Tata podszedł do mamy i ją przytulił.
Ona odwzajemniła jego gest.
- Cześć synu - powiedział ojciec, obejmując tym razem Liama.
Zdałam sobie sprawę z tego, że mimo wszystko mnie przywitał najmniej czule.
Po cichu wyszłam z pomieszczenia i udałam się na górę do mojej sypialni. Przebrałam się w wygodne dresy i położyłam na łóżku. Na uszy założyłam słuchawki. Wybrałam jakąś smutną playlistę. W sumie nie wiem dlaczego taką. Przecież ten dzień nie był aż taki zły.
Słuchając piosenki rozmyślałam. Byłam dzisiaj na spotkaniu z Aaronem. Nie wiem dlaczego, ale uważałam to wydarzenie za coś wielkiego. Może dlatego, że jest to nasz sekret? Później do moich myśli znów wkradła się Olivia. Powinnam się z nią pogodzić. Nawet nie powinnam. Muszę się z nią pogodzić. Pokłóciliśmy się o zupełną błahostkę.
Chwyciłam za telefon.
Do Olivia:
Hej Liv. Przepraszam Cię. To wszystko nie powinno się tak potoczyć. Odpisz.
Już po krótkiej chwili dostałam powiadomienie.
Od Olivia:
Hej. Podjęłam decyzję. Teraz twoja kolej. Musisz wybrać. Albo ja, albo Aaron.
Przez chwilę myślałam, że przyjaciółka sobie ze mnie żartuje.
Do Olivia:
Żartujesz? Ja nie każe Ci wybierać między mną, a na przykład, Sarah!
Od Olivia:
Znasz tego chłopaka od niecałego tygodnia! Nie mów mi, że ta wasza "przyjaźń" jest dla ciebie ważniejsza od naszej długiej przyjaźni!
Do Olivia:
Dobrze wiesz, że tak nie jest... Naprawdę nie mogę przyjaźnić się z nikim prócz Ciebie?!
Od Olivia:
Dobra, źle napisałam. Nie miałam tego na myśli. Przepraszam... Po prostu ja nie mam nikogo prócz ciebie!
Miałam serdecznie dość tych wysyłanych przez nas, pustych wiadomości. Musiałam porozmawiać z nią twarzą w twarz. Mimo wszystko nie miałam takiej możliwości. Nikt nie wypuści mnie teraz z domu.
Do Olivia:
Mogę do Ciebie zadzwonić? Na kamerce?
Kilka sekund później Liv do mnie zadzwoniła. Odebrałam.
Ujrzałam ją na ekranie telefonu. Siedziała na łóżku podobnie jak ja.
- Tak ciężko było ci porozmawiać ze mną w szkole? - zapytałam dość nie miło.
- Nie chciałam tak przy wszystkich...- mruknęła.
Zauważyłam, że jej oczy były zaszklone. Czy to możliwe, że płakała?
- Ej, Liv - powiedziałam kojąco. - Płaczesz?
Dziewczyna pociągnęła nosem i przetarła wilgotne powieki.
- Jest mi smutno. Dziwisz się? - powiedziała cicho. - Myślałam, że straciłam przyjaciółkę.
- Przecież się przyjaźnimy. Dobrze wiesz, że nikt mi ciebie nie zastąpi - odpowiedziałam.
Rozmawiałyśmy ze sobą przez dość długi czas.
Pogodziłyśmy się.
Obie wiedziałyśmy, że pokłóciliśmy się o zupełną głupotę. Przecież co ja bym zrobiła beż mojej Olivi. Nic.
- A odnośnie tego Aarona - wróciła znowu do rozmowy o nim - wolałabym byś z nim nie rozmawiała. Wydaje się on naprawdę dziwny. Widziałam go kiedyś ma mieście. Był ubrany na czarno, na głowie miał kaptur i jeszcze szedł z fajką...
- Nie oceniaj go z wyglądu. - Obroniłam kolegę. - On jest naprawdę okej...
- Nie rozmawiaj z nim. - powiedziała stanowczo.
- Ale...
- Obiecaj.
- Dobrze...- westchnęłam.
Po jakimś czasie się rozłączyłyśmy. Nie chciałam kończyć mojej krótkiej, ale jednak ważnej dla mnie znajomości z Aaronem. Mimo wszystko nie miałam wyboru.
Chwyciłam w dłonie różę, którą wręczył mi chłopak. Była piękna. Niestety zapomniałam włożyć ją do wazonu z wodą przez co trochę zwiędła.
Podeszłam do regału z książkami i otworzyłam jedną z nich. Kwiat włożyłam pomiędzy strony. Chciałam ususzyć go na pamiątkę.
Znów położyłam się na łóżku i wróciłam do słuchania tych strasznie smutnych piosenek. Przygnębiły mnie one jeszcze bardziej.
Moja samotna, żałobna chwila trwała jednak krótko.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju.Ocena, krytyka i błędy------>
CZYTASZ
Money doesn't make me happy
Teen FictionBella Flower ma szesnaście lat. Mieszka w willi w Los Angeles razem ze swoją mamą oraz bratem Liamem. Mogłoby się wydawać, że dziewczyna ma wszystko - jest bogata, a jej rodzina jest znana. Przecież powinna być szczęśliwa, prawda? Niestety nie jest...