Rano obudził mnie dźwięk nastawionego przeze mnie wieczorem budzika. Wyłączyłam go. Była 5:00. Wakacje się skończyły. Czas wracać do szkoły - pomyślałam. Pomimo tego, że bardzo nie chciało mi się wstać, wstałam.
Udałam się do łazienki i wzięłam tam prysznic. Umyłam również moje brązowe włosy, które następnie rozczesałam i wysuszyłam. Kiedy byłam już w miarę ogarnięta, wyjęłam z szafy czarną spódniczkę, białą koszulę oraz podkolanówki w tym samym kolorze. Ubrałam komplet na siebie i ułożyłam moje długie włosy. Uważałam, że w moim stroju czegoś brakuje. Otworzyłam kuferek z biżuterią i wyjęłam z niego złoty naszyjnik. Miał on również doczepioną malutką, czerwoną róże. Zakładałam go tylko na ważne okazje. Chyba dzisiaj się taka nadarzyła.
Założyłam wisiorek, po czym ostatni raz przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam...ładnie.
Spojrzałam na godzinę widniejącą na ekranie mojej komórki. 7:00. Trochę zajęło mi przygotowanie się, ale w końcu dlatego wstałam wcześnie.
Wzięłam czarną torebkę i udałam się po schodach na dół.
W kuchni spotkałam Liama. Siedział wgapiony w ekran telefonu. Jednocześnie jadł płatki i próbował właśnie trafić łyżką do buzi.
- Dzień dobry braciszku - powiedziałam wyjmując talerz z szafki.
- Hej - odpowiedział mi.
Wzięłam kilka warzyw, umyłam je i zaczęłam kroić.
- Na którą masz to rozpoczęcie roku? - zapytał brat.
- Na 9:00. - odpowiedziałam.
- Musimy wyjechać trochę szybciej, bo wiesz pierwszy raz będę na tej uczelni i muszę powypisywać kilka papierów.
- Spoko. Mówiłam już mamie, że powinnam zrobić sobie prawko. Tak to masz jeszcze mnie na głowie...
- Bella, ty masz szesnaście lat. I przecież nie przeszkadza mi to, że muszę zawieźć moją młodszą siostrę do szkoły.
Z pokrojonych warzyw zrobiłam sobie kanapki. Położyłam je na talerzu i usiadłam przy stole.
- No właśnie, mam szesnaście lat. A ty masz ile? - zapytałam.
- Dziewiętnaście - odpowiedział Liam.
- I od trzech lat masz swój samochód którym jeździsz sobie gdzie chcesz. To odpowiedni moment bym ja też zrobiła sobie prawo jazdy.
- Ale ty, to ty. A ja, to ja...
- Zresztą teraz nie chodzimy do tej samej szkoły. Ja chodzę do liceum, a ty już studiujesz. I co teraz? - przerwałam mu.
Brat westchnął.
- Zjedz to śniadanie - powiedział.
- Nie zmieniaj tematu. To co z moim autem? - ciągnęłam.
- Porozmawiaj z mamą.
Przewróciłam oczami.
Od około pół roku walczę o to, by mieć swój samochód, lecz mama i brat cały czas znajdują jakąś wymówkę.
Zjadłam śniadanie i razem z Liamem udałam się do jego auta. Po około dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Brat wysadził mnie przed szkołą, po czym pędził, by zdążyć na uczelnie.
- Hejka! - usłyszałam podekscytowany głos. Obróciłam się i ujrzałam moją przyjaciółkę.
- Hejka Olivia - powiedziałam przytulając ją.
- Jak tam nastawienie na nowy rok szkolny? - spytała.
- Na samą myśl o kartkówkach, testach i zadaniach domowych odechciewa mi się żyć - zaśmiałam się.
- Ja mam tak samo.
Razem weszłyśmy do szkoły. Niewiele się tu zmieniło. Udałyśmy się pod salę gimnastyczną. Całe przedstawienie miało zacząć się właśnie tam. Przy okazji spotkałyśmy tam nasze koleżanki.
- Cześć - przywitałam się.
Mia od razu podbiegła i mnie przytuliła.
- Jak tam po wakacjach? - zapytała Daisy.
- Uważam, że powinni je przedłużyć o przynajmniej miesiąc! - powiedziała Olivia.
- Ja też, ale z drugiej strony fajnie jest was już widzieć - powiedziałam. - A gdzie Sarah?
Mia wyglądała jakby nas liczyła. Rozejrzałam się. Byłam ja, Olivia, Mia i Daisy. Ewidentnie brakowało Sary.
- Nie wiem. Może zaspała? Zadzwonię do niej - powiedziała Olivia wyjmując telefon.
- Weź może lepiej idź do łazienki. Tu chodzą nauczyciele. Chyba nie chcesz dostać od razu ochrzanu. - poradziła Daisy.
- Masz rację. No dobra, to ja i Bella pójdziemy jej poszukać. Poczekajcie tutaj.
Przyjaciółka chwyciła mnie za rękę i razem udałyśmy się po schodach na górę. Tam znajdowała się najbliższa łazienka.
Weszłyśmy do środka i stanęłyśmy przy lustrze. Jeszcze raz poprawiłam sobie włosy, a Olivia zaczęła dzwonić.
- Jest sygnał - ucieszyła się.
Nagle w łazience zaczął dzwonić czyiś telefon.
- Sarah? - zapytałam.
Podeszłyśmy do kabiny, z której było słychać dźwięk komórki.
- Sarah, jesteś tam? To my, otwórz. - powiedziała moja przyjaciółka.
Drzwi się otworzyły. Ujrzałyśmy siedzącą na podłodze, płaczącą koleżankę.
- Co się stało? - zapytałam kucając obok niej.
Sarah pokazała nam swoją koszule. Cała była brudna. Tak jakby się gdzieś obaliła.
- Zniszczyłam koszulę. Nie mogę tak wyjść! - powiedziała przez łzy.
- Spokojnie. Uspokój się. Przecież aż tak tego nie widać. - skłamałam.
Naprawdę było to widać. Dość mocno. Olivia zdjęła czarną bluzę, którą miała na sobie.
- Proszę. Ubierz ją, przykryje chociaż trochę tę plamę. - mówiła podając ubranie.
Sarah wstała i założyła ją na siebie.
- No, prawie nie widać. - powiedziałam.
Pomogłyśmy się jej ogarnąć i razem poszłyśmy na salę gimnastyczną.
Byłyśmy prawie spóźniene.
Usiadłyśmy w wolnym rzędzie i czekałyśmy aż wszystko się zacznie.
Nie musiałyśmy długo czekać. Już za chwilę na scenie pojawił się dyrektor.Ocena, krytyka i błędy ------>
CZYTASZ
Money doesn't make me happy
Novela JuvenilBella Flower ma szesnaście lat. Mieszka w willi w Los Angeles razem ze swoją mamą oraz bratem Liamem. Mogłoby się wydawać, że dziewczyna ma wszystko - jest bogata, a jej rodzina jest znana. Przecież powinna być szczęśliwa, prawda? Niestety nie jest...