28

1.6K 37 0
                                    

- Dzwoń jak będziesz coś wiedział- muszę się dowiedzieć jak najszybciej z kim mam do czynienia zanim znów zaatakuję. - Jasna sprawa- wyszliśmy z magazynu i wsiedliśmy do auta.

- Pamiętaj ,żeby nie podchodzić do tego tak emocjonalnie. Wiem ,że podejrzewasz ,że są powiązani z napadem na Emily i ,że ona jest teraz zagrożona, ale najważniejszy w naszym fachu jest rozsądek i zimna krew. Żadnych emocji- miał rację.

- Wiem, masz rację. Będę starał się panować nad sytuacją na spokojnie, ale muszę jak najszybciej mieć pewność ,że Emily nic już nie grozi , albo chociaż wiedzieć na co mam się przygotować.- całe szczęście ,że ojciec mimo ,że oddał mi władzę, to nadal jest ze mną i mi doradza. Bez niego już wiele razy podjąłbym decyzję zbyt pochopnie. 

Wróciliśmy do domu. - Jakby co jestem u siebie- udał się do swojego gabinetu- dobrze- usłyszałem jakieś rozmowy, śmiechy z salonu. Ruszyłem w tamtym kierunku. Na kanapach siedziały Emily, Carla, moja mama i Vicotria, zawzięcie o czymś rozmawiały i śmiały się, na stoliku stały trzy butelki wina, no nieźle.

- Oo synku, wróciłeś już- mama już chyba przedawkowała wino. W sumie żadna z nich nie wyglądała na zbyt trzeźwe. - Usiądź z nami- przesunęła robią mi miejsce między sobą ,a Emily.

- Dziękuje, ale muszę popracować. Nie przesadźcie z tym winem- upomniałem je.- Nie matkuj mi- na te słowa wszystkie zaczęły się śmiać jak opętane. Jak dzieci.

Wszedłem na piętro i do swojego gabinetu. Przejrzałem wszystkie papiery, sprawdziłem przelewy z tego miesiąca, odpowiedziałem na maile. Minęły z dwie godziny. Było już późno , zszedłem na dół sprawdzić , czy nadal tam siedzą.

 Już nie siedziały, wszystkie leżały. A raczej spały. Kurwa świetnie.

- Mamo- podszedłem do śpiącej kobiety- Mamo obudź się- szepnąłem i delikatnie nią potrząsnąłem. Ocknęła się.- Co, która godzina ?- była ledwo przytomna- Dwudziesta pierwsza, chodź pomogę ci iść do sypialni- wstała powoli z kanapy, złapałem ją pod ramię i zaprowadziłem do sypialni. 

Wróciłem do reszty tych zwłok. - Carla wstawaj- potrząsnąłem dziewczyną. Od razu otworzyła drzwi- Dasz radę wejść na górę ?- nie wyglądała jakby była na siłach chociaż ruszyć się parę ruchów.- Zostaję tutaj- położyła z powrotem głowę na poduszkę. - Dobra, czekaj przyniosę ci koc- wyszedłem z salonu i wróciłem z białym puchatym kocem. Przykryłem ją.

No to jeszcze dwie. 

- Emily- schyliłem się do niej- Co- uchyliła oczy zdezorientowana- Nic, upiłaś się i musisz iść do łóżka- chyba moje słowa nie docierały do niej- Zaniesiesz mnie ?- zrobiła słodkie oczy. Złączyła dłonie jak do modlitwy. Japierdole. 

Położyłem dłoń na jej plecak i pod jej kolanami, jednym ruchem ją podniosłem, jest lekka jak piórko. Wchodziłem po schodach, kiedy przytuliła głowę do mojego ramienia, i przełożyła ręce przez moją szyje- Jesteś uroczy- pierwszy raz , ktoś mi coś takiego powiedział.- Nie jestem- zaśmiała się- Mówisz to niosąc mnie na rękaw pijaną do sypialni- gdyby to był ktoś inny to na pewno bym tego nie zrobił.

Weszliśmy do sypialni, położyłem ja na łóżku i przykryłem kołdrą. Złapała mnie za dłoń- Zostań ze mną- poprosiła. - Nie mogę, muszę jeszcze pozbyć się zwłok w postaci twojej przyjaciółki- uśmiechnęła się- Dobrze, tylko bądź miły- jeszcze czego- Nie obiecuje- wyszedłem i wróciłem do salonu. - Vicotrio- ani drgnęła, japierdole.

- Vicotria- powiedziałem trochę głośniej, tym razem już się obudziła. - Czego chcesz- miło.

- Żebyś wstała z mojej kanapy i wróciła do siebie- znów zamknęła oczy- a już myślałam ,że będziesz prosił mnie o rękę Emi- na pewno zrobiłbym kiedy będzie pijana do nieprzytomności, chociaż wtedy byłyby większe szanse ,że się zgodzi, tylko jest ryzyko ,że potem nie będzie tego pamiętać.

- Nie tym razem, tym razem zbieraj tyłek i do domu- wstała z kanapy, ale od razu upadła na nią z powrotem- Słabo ci ?- kurwa mać i co ja mam z nią zrobić- Tak- złapała się za głowę- i chyba mi nie dobrze- kurwa nie, to jest jakiś jebany żart. 

- Dobra połóż się, przyniosę ci jakieś leki i miskę- położyła a ja poszedłem po jakieś leki do kuchni. Wziąłem tabletki i nalałem wody do szklanki- Pij- podałem jej ,poszedłem po jakąś miskę. Postawiłem przy kanapie. 

Jedyne czego dzisiaj jeszcze potrzebowałem do szczęścia to niańczenie pijanej kobiety w moim domu.

- Zostań tu dopóki nie poczujesz się lepiej, gdyby coś się działo to dzwoń do mnie, przyjdę- kierowałem się już do wyjścia- A co ty mi tak pomagasz? Myślałam, że jesteś oziębłym chujem- nie chciało mi się już z nią rozmawiać- Jestem, ale gdybym cię w takim stanie zostawił na pastwę losu to Emily byłaby wściekła- blondynka uśmiechnęła się- Czyli pomagasz mi bo boisz się ,że Emily się na ciebie zdenerwuje- nie rozumiałem czemu zaczęła się tak szczerzyć- Nie boje- odwróciłem się i ruszyłem do wyjścia- Boisz- krzyknęła gdyby wychodziłem, nic już jej nie odpowiedziałem.

Wszedłem po cichu do sypialni, Emily chyba spała bo światło było zgaszone. Na łóżku jej nie było, przestraszyłem się.

- Emily gdzie jesteś ?- zacząłem rozglądać się czy nie leży gdzieś jej telefon. Leżał na szafce nocnej. Wszedłem do garderoby , nie było jej tam. Chciałem wejść do łazienki, ale była zamknięta. Musiała być w środku.

- Emily, możesz otworzyć drzwi ?- zaczekałem chwilę, usłyszałem jak przekręciła klucz- Co się dzieje?- usiadła na podłodze, przy toalecie- Niedobrze mi- No to świetnie.

- Wyjdź, wyglądam jak potwór, nie musisz tu ze mną siedzieć- wcale nie wyglądała tak źle, było widać ,że źle się czuje, ale bez przesady. - Będę tu z tobą, wcale nie wyglądasz jak potwór- ukucnąłem obok niej. Szybko przysunęła się do toalety i zaczęła wymiotować, podszedłem do niej, znów ukucnąłem obok i trzymałem jej włosy. Po wszystkim podałem kawałek papieru ,żeby wytarła twarz, przemyła twarz wodą i umyła zęby.- Przepraszam ,że musisz na to patrzeć- schowała szczoteczkę do szafki.

- Uwierz mi ,że widziałem w życiu wiele gorsze rzeczy, to normalne ,że źle się poczułaś i wymiotowałaś, każdemu się zdarza. Poza tym twoja przyjaciółka , która leży ledwo przytomna w salonie wygląda dużo gorzej niż ty- wyszliśmy z łazienki. Położyła się do łóżka.- Vic jest na dole ?- podniosła się do siadu- Tak, też źle się poczuła, dałem jej leki , miskę i teraz tam leży-mam nadzieje ,że śpi, a nie chodzi mi po całym domu.

- Dziękuje ,że się nią zająłeś- położyła się z powrotem. - Nie musisz dziękować, przynieść ci coś ?- zamknęła oczy- Nie , połóż się obok mnie- byłem zdziwiony tym , co powiedziała- Mówisz poważnie ?- coś nie chciało mi się wierzyć w te słowa- Tak, to pewnie dlatego ,że jeszcze mogę być trochę pijana- zaśmiałem się. Rozebrałem się z ubrań ,założyłem ,tylko czarne spodnie dresowe. Położyłem się obok niej, odwróciła się do mnie i położyła głowę na moim torsie. 

Głaskałem ją po włosach, aż zasnęła. Sam też byłem wykończony tym dniem i szybko zasnąłem. 

Connected by Chance#1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz