48

1.2K 19 1
                                    

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ

EMILY

Obudziłam się w jakimś białym pomieszczeniu, przestraszyłam się , bo myślałam, że przenieśli mnie do innego miejsca, ale to był szpital. Słońce zza okna mnie oślepiało, tak dawno nie widziałam słońca. Rozejrzałam się powoli dookoła, nadal byłam strasznie obolała. Gdzieś w środku nadal czułam ten strach i niepokój. Do sali wszedł lekarz. - Oo wybudziła się Pani. Proszę się nie ruszać, poproszę pielęgniarkę, żeby podała Pani leki na wzmocnienie- odwrócił się i wyszedł z sali. Nie miałam pojęcia co się właśnie dzieje, jak ja się tu znalazłam.

Wrócił z pielęgniarką. Kobieta ustała obok mnie i podała mi jakąś kroplówkę.-Jak ja się tu znalazłam ?- zapytałam lekarza. - Przywiózł tu Panią mąż tydzień temu z dwoma innymi mężczyznami. Niestety nie widziałem go tutaj odkąd przywiózł Panią- byłam kompletnie zdezorientowana. - Mąż?- spytałam. - Tak, Pan Ricardo- co, jak to Ricardo.

Uratował mnie. Ale dlaczego go tu nie ma ? Dlaczego nic nie pamiętam ?

- Może Pan do niego zadzwonić ?- zapytałam.- Tak oczywiście. Aa i są tu Pani rodzice, wpuścić ich?- teraz już kompletnie nic nie rozumiem. - Tak, niech Pan ich wpuści i dziękuje- uśmiechnął się i wyszedł z sali. Po chwili weszła do niej moja mama cała zapłakana, za nią tata.

- Córeczko- powiedział tata, złapał mnie za rękę i pocałował. Mama usiadła obok na krześle.- Mamo co się dzieje, gdzie jest Ricardo, jak ja się tu znalazłam?- mama nadal płakała.- Kochanie wszystko wyjaśnię ci później, teraz musisz odpocząć i dojść do siebie- dlaczego nie odpowiedziała.

- Mamo powiedz mi- chciała już coś powiedzieć, ale wszedł lekarz.- Przepraszam państwa, ale muszą państwo na razie wyjść, musimy panią przebadać i podać leki- rodzice wstali i wyszli z sali. - Niestety Pan Ricardo nie odebrał- podszedł do monitora i czemuś się przyglądał. - Niedługo przyjdzie do Pani ginekolog- poinformował mnie. - Po co ginekolog ?- nie rozumiałam o co mu chodziło. Przez chwilę nie odpowiadał i tylko patrzył na mnie ze współczuciem.

- Em nie wiem czy Pani pamięta, ale...została Pani zgwałcona- na te słowa poczułam się tak jakby ktoś oblał mnie wrzątkiem. To nie może być prawda.

- Zostawię Panią na razie- powiedział lekarz, po czym wyszedł zamykając za sobą drzwi.

W tym momencie zaczęły wracać do mnie wspomnienia z ostatnich dni. Przypomniałam sobie tego potwora, który przyszedł do mnie, dotykał mnie...Na samo to wyobrażenie oczy mi się zaszkliły. Pamiętam, że podał mi jakieś środki, czyli on mnie wtedy...zgwałcił.

Ostatnie słowo ledwo przeszło mi przez myśl. Teraz wszystko zrozumiałam. Dlaczego rodzice nie chcieli mi nic powiedzieć. Dlaczego Ricardo mnie zostawił. Brzydzi się mnie. Właściwie to wcale mu się nie dziwię. Też bym nie mogła na siebie patrzeć.

- Dzień dobry, jestem ginekologiem i przyszedł Panią zbadać- z zamyślenia wyrwały mnie słowa mężczyzny wchodzącego do sali. - Zaraz pielęgniarki przewiozą Panią do miejsca, w którym przeprowadzimy badanie- poinformował mnie. -Dobrze- odpowiedziałam, do sali przyszły dwie pielęgniarki. Odbiezpieczyły kółka mojego łóżka i wyjechały nim z sali.

RICARDO

Siedziałem u siebie w gabinecie próbując się czymś zająć. Próbowałem zająć czymś myśli, ale praktycznie nic to nie dawało. Chciałem wstać i pobiec do tego jebanego szpitala, powiedzieć, że ją kocham, ale byłem świadomy, że to wykluczone. Nic by to nie dało, a może nawet by pogorszyło. Muszę zaczekać, aż wyleci do Stanów. Wtedy może odrobine będzie mi łatwiej.

- Kochanie przyszli rodzice Emily i Victoria- weszła moja mama. - Po co tu przyszli ?- wstałem z fotela. - Nie wiem- zeszliśmy oboje na dół. Państwo Hunter od razu kiedy mnie zobaczyli pojawiła im się w oczach złość i odraza.

- Przyjechaliśmy zabrać rzeczy Emily- powiedziała surowym tonem matka Emily. - Susan porozmawiajmy- zwróciła się do niej mama. - Nie mamy o czym rozmawiać. Z resztą nie po to tu jesteśmy. Oddajcie nam jej rzeczy i wychodzimy- nadal była nieugięta.

- Zaprowadzę was- powiedziałem, weszliśmy na piętro, otworzyłem drzwi do sypialni. Spakowali wszystkie rzeczy jakie tam były. Wpuściłem ich do łazienki i garderoby. Stamtąd także wszystko zabrali. Pomogłem im znieść to wszystko na dół, wróciłem do sypialni. Było tu tak cholernie pusto. Jakby jej tu nigdy nie było. Czułem się jakbym właśnie stracił ogromną część mojego życia. Od tak zniknęła i nigdy nie wróci.

Usiadłem na krawędzi łóżka, schowałem głowę w dłonie. Usłyszałem otwieranie drzwi, do środka weszła Victoria. - Już wszystko zabrali- zwróciłem się do niej. - Wiem, nie po to tu przyszłam- nie wiedziałem o czym mówi. Usiadła obok mnie. Przez chwilę siedzieliśmy bez słowa. - Ostrzegałam cię Ricardo- zaczęła- Wtedy w szpitalu. Kiedy Emi została zaatakowana przez tego psychopatę. Ostrzegłam cię, że jeśli jeszcze raz coś jej się stanie to pakuje ją i zabieram ze sobą do domu- przypomniałem sobie tą rozmowę. - Wiem, rozumiem- patrzyła na mnie ze współczuciem.

- Ricardo słuchaj...ja wiem, że cierpisz. Kochasz ją i zrobisz dla niej wszystko. Nawet dasz jej odejść. Ale to nie jest miejsce dla niej. Ona nigdy nie będzie tu bezpieczna. Nie zasłużyła, na to, żeby codziennie bać się o swoje życie. Przez ten czas kiedy tu jest przeszła więcej, niż przez całe swoje dotychczasowe życie. To i tak nie mogłoby się udać- westchnąłem. - Masz rację- wstała.

- Emi wychodzi ze szpitala za trzy dni, za cztery wylatujemy do domu. Pożegnaj się z nią i daj jej odejść- też wstałem, ustałem naprzeciwko niej. - I jej i mi będzie łatwiej jeśli już się nie zobaczymy- skierowałam wzrok w podłogę. - Ona cię znienawidzi jeśli będziesz ją ignorował i chociaż z nią nie porozmawiasz- niestety miałem taką świadomość.

- Nienawidząc mnie będzie jej łatwiej odejść- mimo, tego, że boli mnie to, że mnie znienawidzi, to może będzie jej chociaż trochę łatwiej. - To twój wybór, ale pamiętaj o tym co ci powiedziałam- odwróciłam się do mnie plecami i ruszyła w kierunku drzwi. Otworzyła je, ale zatrzymała się. - Bądź silny- wyszła. Zostałem tylko ja i moje pogmatwane myśli.

Connected by Chance#1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz