33

1.4K 24 1
                                    

Byliśmy już pod centrum handlowym. - Zaczynamy od kawy- ruszyliśmy w kierunku Strarbucksa.

 - Chyba wezmę karmelowe latte- przypomniało mi się o tej sytuacji przed naszym spotkaniem. On chyba też sobie to przypomniał. - Tylko nie wylej mi go na koszulę- udawał poważnego, ale wiedziałam ,że żartuję.- Nie obiecuję- zadziornie się do niego uśmiechnęłam. - A ty? Co bierzesz?- spytałam. - Czarną- no tak, mogłam się spodziewać- Ale z ciebie nudziarz. Mogę zamówić ci jakąś inną ,będziesz miał niespodziankę ?- poprosiłam- Nie- odpowiedział stanowczo- No proszę, obiecuję ,że wezmę coś dobrego- namawiałam go dalej.- Nie- nadal był nieugięty. - No proszee- zrobiłam smutną minę. Wetchnął- Dobrze- ucieszyłam się. - Wróć do wejścia, żebyś nie widział co zamówiłam- nakazałam mu. Ruszył w kierunku wyjścia. - Co dla Pani ?- zapytała dziewczyna za ladą. 

- Poproszę dwa razy duże karmelowe latte- przekona się jakie to przepyszne.- Dobrze- odwróciłam się i zaczęła robić kawy.- Proszę- podała mi je. Zapłaciłam i poszłam z nimi do Rica. 

- Proszę, twoja kawa- wziął ją ode mnie. Napił się łyka.- Karmelowe latte. Mogłem się spodziewać- roześmiałam się. - I jak, dobre ?- miałam nadzieje ,że przekonam go do niego, bo uważam ,że jest bardzo dobre. 

- Za słodkie- odpowiedział, ale i tak wypił całe. Czyli jednak nie było takie złe, jak mówił.

Weszliśmy do jednego ze sklepów, nic szczególnie mi się nie podobało, wybrałam parę rzeczy i poszłam z nimi do przymierzalni. Ric usiadł w fotelu naprzeciwko przymierzalni. Wybrałam dwa białe topy , białą lnianą spódnicę, niebieską oversizową koszulę i siateczkową bluzkę. Wszystko mi się podobało i je kupiłam. 

Wyszliśmy ze sklepu i weszliśmy do kolejnego. - Daj mi te torby- wziął ode mną torby z zakupionymi ubraniami. - Ale z ciebie dżentelmen- zażartowałam. Uśmiechnął się.

 Od razu mój wzrok przykuła jedna sukienka, podeszłam sprawdzić , czy jest mój rozmiar, był. 

Wzięłam ją i poszłam do przymierzalni, Ric podążał za mną. Sukienka była w kolorze biały, z satynowego materiału. Była dosyć krótka, miała duży dekolt,  cienkie ramiączka. Nie mogłam poradzić sobie z zasunięciem jej. Nie dosięgałam. - Ric- zawołałam go- Słucham ?- podszedł do kurtyny.- Mógłbyś tu wejść na chwilę ?- od razu rozsunął kurtynę. Przyglądał mi się.- Mógłbyś mi pomóc zasunąć ten suwak na plecach ?- podszedł do mnie powoli. Złapał za suwak i powoli sunął nim w górę, patrząc mi się w oczy w lustrze.  Czułam się bardzo dziwnie. 

Patrzyliśmy się przed siebie w lustro. - Bardzo ładnie w niej wyglądasz- zatrzymał tą ciszę jaka miedzy nami trwała. - A nie jest zbyt...wyzywająca ?- spytałam.- Nie, jest idealna. Weź ją- odpowiedział bez zastanowienia. Odwróciłam się do niego. Byliśmy bardzo blisko siebie. 

Nasze oddechy praktycznie się mieszały. Sunął dłonią po ramiączku sukienki, powoli zsunął go z mojego ramienia. To samo zrobił z drugim. Czułam napięcie między nami. Zdecydowanie za bardzo mi się to podobało. Przysunął się do mnie jeszcze bliżej, prawie stykaliśmy się nosami. 

Położył dłoń na dole moich pleców, mocnym ruchem przysunął mnie do siebie. - Nie dam rady nad sobą panować , kiedy masz ją na sobie- szepnął, po czym złączył nasze usta. Oddałam pocałunek, całowaliśmy się w sklepowej przymierzalni. O mój dobry Boże. 

Popchnął mnie na ścianę , dalej całował. Sunął dłonią, w górę mojego uda. Jego dłoń była już pod moją sukienką kiedy usłyszałam ,że ktoś idzie. Szybko się od niego oderwałam. Jakaś kobieta przeszła obok nas dziwnie się na nas patrząc. W sumie się jej nie dziwię. 

- Poczekam na zewnątrz- powiedział po czym wyszedł z przymierzalni. 

To musi się wreszcie skończyć. Nie wiem co się między nami dzieje ,ale musimy wreszcie poważnie porozmawiać. 

Poszłam do kasy, wyszliśmy ze sklepu.- To wszystko ?- zapytał. Chyba miał już dość. Kupiłam już wszystko co chciałam , więc mogliśmy już wracać. - Tak- wyszliśmy z centrum. Wsiedliśmy do auta.

Byliśmy już w domu. Ric rozmawiał z kimś przez telefon , ja poszłam do sypialni odłożyć zakupy do garderoby. Zeszłam z powrotem na dół. Ric rozłączył się. - Muszę pilnie jechać coś załatwić- poinformował mnie.- Dobrze, a kiedy wrócisz ?- nie chciałam znów czekać na niego do pierwszej w nocy. - Nie wiem, postaram się nie wrócić późno- wyszedł. 

RICARDO

Weszliśmy do domu, byłem wykończony tymi zakupami, weszliśmy chyba do dziesięciu sklepów, nie rozumiem jak ludzie mogą to robić dla przyjemności. Mój telefon zaczął dzwonić, Emily poszła na górę. 

- Wiesz coś nowego ?- zapytałem od razu kiedy odebrałem połączenie od Dominico.- Tak, przyjedź to wszystko ci opowiem- rozłączyłem się. Powiedziałem Emily ,że wychodzę. 

Wsiadłem do auta i pojechałem na miejsce. 

- Co masz ?- wszedłem do gabinetu mężczyzny. - Fernandez był wczoraj w Rzymie. Spotkał się z jakąś kobieta, nie mam niestety żadnych zdjęć. Byli w hotelu , kobieta zameldowała się jako Sara Mendes. Sprawdziłem ją , jest czysta- ten chuj był zdecydowanie za blisko. Całe szczęście ,że jutro jedziemy na tą Sycylie, ale muszę zacząć myśleć, co zrobić , kiedy już wrócimy. Skoro jest już w Rzymie, to znaczy ,że ma już jakiś plan. 

- Co jeszcze wiesz o tej kobiecie ?- musiałem zbadać każdy trop. - Jest właścicielką tak zwanych domów publicznych w Madrycie. Przyjaźni się z Fernandezem od lat. Ma udziały w jednym z jego hoteli w Hiszpanii- nie rozumiałem , dlaczego akurat z nią spotkał się w Rzymie- Aa i jeszcze jedno, ten człowiek z którym ostatnio rozmawiałeś , chce ci coś jeszcze powiedzieć- o proszę , stęsknił się za mną- Pójdę do niego- wyszedłem i ruszyłem do poziemni. 

Jeden z ludzi otworzył mi drzwi. Wszedłem do środka. - Co masz mi do powiedzenia ?- nie chciało mi się tracić na niego czasu, oczekiwałem ,że od razu powie , co wie i będę mógł iść.

- No mów- warknąłem- Fernandez zagroził nam wszystkim ,że jeśli piśniemy słowo , to zabiję nasze rodziny. Może Pan załatwić mojej rodzinie jakąś ochronę , za to ,że powiedziałem wszystko? Proszę - on naprawdę ma czelność mnie jeszcze o coś prosić. 

- A czy ja ci wyglądam na Świętego Mikołaja ? Nie będę zawracał sobie głowy tobą i twoją rodziną- udałem się do wyjścia- Błagam- krzyczał- Nie mam nic poza nimi, zrobię wszystko co będzie Pan chciał , tylko proszę ochronić moją żonę i córkę- zatrzymałem się, w sumie to nie jest najgorszy układ. 

Odwróciłem się i wróciłem do niego. Stałem przed nim przez chwilę bez słowa. - Wypuszczę cię ,ale wrócisz do Fernandeza, powiesz ,że nam uciekłeś, dowiesz się ,co planuję i wszystko mi powiesz, wtedy twoja rodzina będzie bezpieczna- posłanie kilku ludzi do jego domu nie zrobi mi różnicy , a mogę pozyskać parę wartościowych informacji. 

- Zgadzam się- odpowiedział. Wyjąłem z paska broń i przyłożyłem mu ją do czoła. - Jeśli zrobisz chodź by jeden fałszywy ruch to rozstrzelam ciebie razem z twoją żoną i dzieckiem, rozumiesz ?- byłem śmiertelnie poważny. Wystraszył się i bardzo dobrze. 

- Rozumiem- odpowiedź ledwo przeszła mu przez usta. - Jutro cię wypuszczę. Ciesz się ostatnią nocą tutaj- wyszedłem. 

Connected by Chance#1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz