38

1.3K 28 0
                                    

Nie docierało do mnie , co właśnie przed chwilą się wydarzyło. Nie mogłam w to uwierzyć.

Ricardo Rossi powiedział ,że mnie kocha.

Kurwa nie to jest jakiś sen. To mi się , tylko śni.

Patrzyłam na niego, on miał skierowany wzrok w widok przed nami. Już się nie odzywał, chyba czekał na to , co ja powiem. Tylko ,że ja nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Chyba zbyt długo zwlekałam z odpowiedzią, bo odwrócił się i zrobił kilka kroków do przodu. Złapałam go za ramię- Zaczekaj- odwrócił się do mnie. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy.

- Ja..ja- jąkałam się.- Też cię kocham Ric-na jego twarzy od razu pojawił się uśmiech. Odetchnął z ulgą. - Już myślałem ,że karzesz mi spierdalać- zażartował. - Chodź tu- otworzył dla mnie ramiona, wtuliłam się w jego tors. Staliśmy tak dłuższą chwilę. Odchyliłam głowę do góry ,żeby na niego spojrzeć. - To co przed chwilą powiedziałeś to najpiękniejsze słowa jakie w życiu usłyszałam- patrzyłam na niego z uśmiechem- Cieszy mnie to- położył dłoń na moim policzku i pocałował. Ten pocałunek był pełen miłości, pożądania, czułości. - Właśnie złamałeś jedną z zasad- zaśmiał się. Przyłożył swoje czoło do mojego. - Myślę ,że te zasady są już dawno niekatulane- miał rację.

- Wracamy? Bo zaczną się martwić- zapytałam. Przytaknął , wziął w jedną rękę moje buty i w drugą chwycił moją dłoń. Szliśmy tak przez całą plaże. Doszliśmy do drogi. Zatrzymaliśmy się, wzięłam od Rica moje buty. Chciałam je założył. Ale on ukucnął przede mną, wysunął przede mną jeden but, włożyłam do niego nogę. Wziął pasek i mi go zapiął , to samo zrobił z drugim butem. - Ale z ciebie dżentelmen - wstał- Dla ciebie zawsze- mój uroczy mafiozo.

Wróciliśmy na przyjęcie , trzymając się za ręce. Podeszliśmy do Marco i Matteo. Wstali przy barze. - A wy co ? Byliście na szybkie ruchanko czy co ?- zażartował Matteo. Mnie to rozbawiło ,ale Rica ewidentnie nie. - Zajmij się sobą - odpowiedział oschle. - Dobra no żartuję staruszku- nie poprawił swojej sytuacji- Matteo- skarcił go brat. - Dobra dajcie mu już spokój , tylko żartował tak- stanęłam w jego obronie- Jedyna, która rozumie żarty- przybił ze mną piątkę.

Patrzyliśmy na Panią Sofie i Pana Michaela, tańczących razem.- Mam nadzieję ,że skończymy tak samo- powiedziałam do Rica. Ten objął mnie ramieniem. - Na pewno- oparłam głowę o jego tors.

Liczba gości coraz bardziej się zmniejszała, było po 23.00. My też zaczęliśmy zbierać się do swoich pokoi. Najpierw poszła Carla, potem Emma z Panem Leonardo, potem my. Zostali , tylko Marco, Matteo i ich rodzice.

Weszliśmy do sypialni, ja od razu zdjęłam szpilki, mimo ,że były piękne to dosyć niewygodne i po paru godzinach w nich nogi mnie okropnie bolały. Zaczęłam zdejmować biżuterie.

Ric podszedł do łóżka, usiadł i zaczął rozpinać swoją koszulę. Wzięłam piżamę i weszłam do łazienki. To był bardzo intensywny dzień, może nie wszystko poszło po mojej myśli i zgodnie z planem, ale niczego bym nie cofnęła. Wszystko było tak jak powinno. Zmyłam makijaż, chciałam zdjąć sukienkę , ale nie mogłam dosięgnąć do zamka. Kurwa. Siłowałam się z tym dobre parę minut i już się wkurwiłam. - Ric- krzyknęłam- Wbiegł do łazienki.- Co się stało ?- spytał zdezorientowany- Pomóż mi to rozpiąć- roześmiał się- Kurwa, myślałem ,że coś ci się stało- podszedł, ustał za mną. Złapał za zamek, pociągnął go w dół bardzo powoli. Spojrzał na mnie w lustrze, dotknął palcem ramiączko od sukienki.

Ostrożnie zsunął je z mojego ramienia. Zostawił mokry pocałunek na moim ramieniu. Zsunął moje drugie ramiączko i znów pocałował moje ramię. Zsunął ze mnie sukienkę, miałam na sobie tylko białe koronkowe stringi. Patrzył na mnie lustrze. Mi zrobiło się momentalnie gorąco.

- Jesteś piękna Emily- powiedział, po czym odkręcił mnie do siebie. Złączył nasze usta w bardzo namiętnym pocałunku, całowaliśmy się intensywnie, natarczywie. Posadził mnie na szafce. Rozsunął moje uda i ustał między nimi. Całował moją szczękę, usta, policzki, szyję, dekolt, ramiona. - Mógłbym tak godzinami, ale nie wiem jak długo dam radę trzymać go w spodniach- przysunął się do mojego ucha i wyszeptał. - Możesz przyśpieszyć- też szepnęłam.

Na te słowa jakby diabeł go opętał. Zdjął mnie z szafki, zerwał jednym pociągnięciem moje stringi, nawet nie wiem kiedy już nie miałam ich na sobie. Złapał za swój pasek ,ale nie pozwoliłam mu na to. - Jednak będziesz musiał chwilę poczekać- szarpnęłam za jego pasek , patrząc mu w oczy. Spojrzałam w dół, uklęknęłam przed nim. - Nie zdajesz sobie sprawy jak kurewsko seksownie teraz wyglądasz- uwierz ,że zdawałam sobie sprawę.

Powoli rozpinałam pasek, zdjęłam go i rzuciłam gdzieś. Rozpięłam jego spodnie , zsunęłam je trochę niżej, sięgnęłam do jego bokserek. Przyłożyłam dłoń do wybrzuszenia. Chyba naprawdę nie mógł się już doczekać, ale ja chciałam go trochę podenerwować. Zsunęłam bokserki - Zdejmij spodnie i bokserki- rozkazałam- Tutaj to ja stawiam rozkazy- warknął- Nie tym razem, zrób to- poddał się i zdjął je. - Świetnie- złapałam go w rękę i powoli przesuwałam w dół i w górę, bardzo powoli, doprowadzając go do szaleństwa. Zdecydowałam się już zlitować i wzięłam go do ust. Oblizywałam go, kręciłam kółka językiem. Włożyłam go sobie głęboko do ust. Posuwałam do przodu i do tyłu. Coraz szybciej i szybciej.

Słyszałam jak pomrukuję, jak bardzo jest nakręcony. Cieszyło mnie to.

Wyglądał jakby miał zaraz dojść- Dosyć- odsunął się, wziął mnie na ręce i wyszedł z łazienki, położył na łóżku. - Teraz ja tu rządzę- zawisł nade mną i ostrożnie we mnie wszedł. Poruszał się coraz szybciej. Przyśpieszył tak ,że nie mogłam złapać oddechu, kurwa zaraz stracę czucie w nogach.

Jęczałam bardzo głośno, Ric też wyglądał jakby miał zaraz dojść. - Ricardoo- wypowiedziałam dochodząc. Powoli zwalniał. Doszliśmy , w tym samym momencie. Wyszedł ze mnie i znów złączył nasze usta. - Kocham cię Emily- złapałam za jego kart i mocno wbiłam się w jego usta, teraz to ja całowałam jego. - Też cię kocham Ricardo- leżeliśmy kompletnie nadzy, przytuleni do siebie, byłam na tyle wycieńczona ,że po chwili zasnęłam.

Connected by Chance#1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz