34

1.4K 23 0
                                    

Dzisiaj był ciekawy dzień, z jednej strony smutny , z drugiej szczęśliwy. Za trzy godziny moi rodzice wracają do Stanów, ale o 17 jedziemy na Sycylię na rocznice rodziców Marco i Matteo.

Wstałam dzisiaj trochę wcześniej ,żeby wykorzystać jak najwięcej czasu z rodzicami , dopóki tu są. Ric też dzisiaj został w domu, postanowiłam ,że ten ostatni dzień spędzimy w czwórkę, bo moi rodzice i Ric nie mieli za dużo czasu ,żeby się poznać. Potem mieliśmy jechać na lotnisko, państwo Rossi i Carla też mieli jechać pożegnać moich rodziców.

Ubrałam białe spodnie materiałowe spodnie, czarną bluzę. Rodzice powinni zaraz tu być.

Umówiłam się z nimi na 11.00. Ric poszedł się ubrać , a ja zeszłam już na dół.

Nie mieliśmy żadnych szczególnych planów, postanowiliśmy po prostu posiedzieć tutaj w domu, porozmawiać. Nawet nie opłacałoby by się nigdzie jechać skoro mają samolot o 14.00.

Przygotowałam na szybko śniadanie. Zrobiłam sałatkę, pokroiłam owoce, wycisnęłam sok z pomarańczy, usmażyłam bekon, rozłożyłam różne wędliny na talerzu i wszystko postawiłam na stole w jadalni. Mieliśmy razem zjeść śniadanie. Emma, Carla i Pan Leonardo pojechali do Pana Fancesco , podobno źle się poczuł.

Ric zszedł na dół i przyszedł do mnie do jadalni. - Wszystko wygląda świetnie- pochwalił.- Dziękuje- usiadł na kanapie w salonie i robił coś na telefonie.

Zadzwonił dzwonek do drzwi. - Pójdę otworzyć- Ric wstał z kanapy- Dobra, to ja pójdę donieść jeszcze soku- ruszyłam do kuchni. - Oo witaj Ricardo- przywitał się mój tata. - Witam Pana, proszę- wpuścił ich do środka. - Pójdziemy do jadalni , Emily zaraz przyjdzie- usłyszałam. Radził sobie serio dobrze.

Poszli do jadalni i usiedli przy stole.- Wszystko pięknie wygląda- pochwaliła mama- To prawda, Emily świetnie gotuje- teoretycznie mogłam już do nich dołączyć ,ale wolałam jeszcze trochę posłuchać co mówią. - Nieskromnie przyznam , że ma to po mnie- przyznała moja mama.- Ostatnio zrobiła pyszną owsiankę z owocami i miodem. Mówiła ,że to Pani ją tego nauczyła. Smakowało naprawdę niesamowicie- ten to się umie podlizać. - Oo tak, to prawda. Ja ją tego nauczyłam. Robiłam ją dla niej kiedy była mała- dodała mama.

Powinnam już chyba do nich iść. Wyszłam z kuchni z dzbankiem soku. Postawiłam go na stole i usiadłam obok Rica. Jedliśmy, rodzice opowiadali o moim dzieciństwie. Ric wyglądał jakby serio go to interesowało.

Nie oszczędzili mi historii kiedy zjechałam na tyłku z wielkiej góry śniegu, albo jak szłam z tortem urodzinowym dla mojego taty i się przewróciłam i wylądowałam z twarzą w torcie.

Ric śmiał wniebogłosy, ja myślałam, że zapadnę się pod ziemie, albo chociaż schowam się pod, tym stołem.

Rozmawialiśmy jeszcze dużo ,aż przyszedł czas zbierać się na lotnisko. Wstaliśmy od stołu, mama pomogła mi odnieść wszystkie talerze itd. Wyszliśmy z domu , wsiedliśmy wszyscy do mercedesa Rica i udaliśmy się na lotnisko.

Wysiedliśmy z auta, Ric wyjął ich walizki z bagażnika. Weszliśmy do środka. Byliśmy już przy bramkach , czyli to czas ,żeby się pożegnać. Mocno przytuliłam rodziców. Nie chciałam się z nimi żegnać. Tata podszedł do Rica i poklepał go po ramieniu. - Opiekuj się nią- powiedział to bardzo poważnie- Będę- zapewnił go Ric. Potem podeszła do niego mama i przytuliła go. - Jesteś świetnym chłopakiem. Miło było cię poznać Ricardo. Oby do zobaczenia- mama chyba trochę się wzruszyła. - Dziękuję i mi też bardzo miło było państwa poznać, do zobaczenia- odpowiedział z uśmiechem na twarzy.

Wreszcie przyszedł czas na rozstanie. Rodzice wzięli walizki i ostatni raz mnie przytulili. Ruszyli w kierunku bramek. Ric ustał obok mnie. Łzy zaczęły spływać mi po policzku. - Hej nie płacz- podał mi chusteczkę- Jeśli chcesz to mogę pożyczyć ci samolot i polecisz ich odwiedzić- zaproponował mi. Typ ma prywatny samolot i od tak może mi go pożyczyć. Nieźle.

- Dziękuję- wytarłam łzy. Wyszliśmy z lotniska. - Przynajmniej teraz będę mogła sobie zająć głowę tym wyjazdem- wsiedliśmy do auta. - Jak wrócimy to musi się już pakować , bo robi się późno- miał rację, nie mieliśmy dużo czasu.

Byliśmy już w domu. Państwo Rossi i Carla już wrócili. - I co z Panem Francesco ?- zapytałam Emmy od razu , jak tylko weszliśmy do domu.- Już wszystko w porządku. Miał małe skoki ciśnienia, ale wziął leki i już dobrze- ucieszyłam się- To dobrze- poszłam na górę, spakować rzeczy.

- Jaka będzie tam pogoda ?- spytałam Rica. - Nie wiem, trochę ponad 20 stopni- odpowiedział. Jechaliśmy tam na kilka dni , więc nie musiałam brać dużo rzeczy , ale musiałam być przygotowana na każdą okoliczność. Do małej walizki spakowałam kosmetyczkę, prostownicę, lokówkę. Trzy pary szpilek, dwie pary sportowych butów i jedną parę klapek.

Do dużej walizki, spakowałam tą nową sukienkę kupioną z Riciem. Resztę rzeczy jakie wtedy kupiłam. Do tego czarny dwuczęściowy strój kąpielowy , z wiązaniem na brzuchu , w razie gdyby był tam basen i jeszcze jeden granatowy z chustą do zawieszenia w pasie. Trzy pary okularów.

Perfumy, szampon do włosów itd. dwie krótkie spódniczki z kwiatowym wzorem, lniany komplet białych spodenek i koszuli. Czarną czapkę z daszkiem i kapelusz no i biżuterię, trzy torebki.

Udało mi się spakować w jedną małą walizkę i jedną dosyć dużą. Ta drugą sięgała mi do pasa.

Musiałam jeszcze spakować w małą torbę rzeczy jak ładowarkę do telefonu , słuchawki, laptopa. Bo chciałam już wrócić do pracy, ale niestety byłam zmuszona zrobić to zdalnie. W sumie miało to jakieś plusy. Na przykład teraz kiedy mogłam jechać na taki wyjazd i nie martwić się ,że zaniedbam pracę.

Ubrałam czarny komplet dresowy, air force i związałam włosy w kitkę. Zawsze podczas takich podróży lubiłam być ubrana wygodnie. Lecieliśmy tam samolotem Rica, teoretycznie można by jechać autem ,ale to dosyć dużo drogi.

Ric był już na dole, musiałam iść po niego ,żeby pomógł mi znieść moje bagaże na dół. Wyszłam z sypialni . - Ric- krzyknęłam- Tu jestem- wyszedł z kuchni- Pomożesz mi znieść bagaże na dół ?- poprosiłam- Już idę- weszłam do sypialni, wyjechałam walizkami i położyłam torbę na tą większą. Ric do mnie dołączył. - Wiesz ,że lecimy , tylko na kilka dni , prawda ?- no przecież wiem.- No tak i co ?- nie rozumiałam , czemu pytał- Bo ilość rzeczy jakie wzięłaś wygląda jakbyśmy lecieli na co najmniej miesiąc- jaki miesiąc, i tak z części rzeczy zrezygnowałam.

- Nie prawda, wzięłam mało rzeczy ,ale muszę być przygotowana na każdą okoliczność- już tego nie skomentował i wziął moje walizki na dół. Szłam za nim. Ubrał szare spodnie dresowe nike i czarną koszulkę też nike.

Zaniósł nasze walizki do samochodu. Dołączyła do mnie Carla. Miała ze sobą dwie duże walizki- No i ty też masz dwie walizki, a Ric się ze mne śmieje ,że się spakowałam jakbyśmy jechali na miesiąc- roześmiała się- Faceci nie są w stanie zrozumieć tego bólu , jakim jest pakowanie. Czy czegoś nie zapomniałaś, albo czy nie wzięłaś za dużo- Ric wrócił- Dokładnie tak- zgodziłam się z nią.

Wreszcie wszyscy byliśmy gotowi do drogi, wsiedliśmy do aut i pojechaliśmy na lotnisko.

Connected by Chance#1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz