50

2.3K 28 3
                                    

Usiadłam na swoim miejscu w samolocie, obok mnie siedziała Vic, za nami moi rodzice. Siedziałam przy oknie, więc miałam świetny widok na wszystko dookoła nas. Kiedy tak się rozglądałam to naszła mnie myśl, że jednak zostawienie tego miejsca i wszystkich wspomnień, jakie tu stworzyłam nie jest takie łatwe. Czułam pustkę. Zastanawiałam się, czy może gdybym zrobiła coś inaczej to teraz nie siedziałabym w tym samolocie. Może mój włoski sen toczyłby się dalej.

Jednak tak jak powiedział Pan Leonardo, wszystko ma swój cel. Tak samo wszystko ma swój czas, kiedyś musiało się to skończyć. Może nie tak dramatycznie i boleśnie jak właśnie się kończy, ale kiedyś musiało.

Położyłam głowę na zagłówek i wpatrywałam się w okno. - Nad czym tak rozmyślasz?- zapytała Vic. - Nad niczym- odwróciłam wzrok od okna. - Widzę przecież, że coś cię dręczy- nikt nie zna mnie tak dobrze jak ona. Przez parę sekund zwlekałam z odpowiedzią.- Miałam jeszcze trochę nadzieję, że przyjedzie się ze mną pożegnać- Vic od razu zrozumiała, o czym mówię. A raczej o kim. - Może lepiej, że nie przyjechał. Może gdyby tam był to powrót do domu byłby bardziej bolesny niż jest- pewnie ma rację.

- Pewnie tak, ale myślałam, że może chociaż się pożegna, po tym wszystkim co się wydarzyło myślałam, że cokolwiek dla niego znaczę, ale chyba się pomyliłam- złapała mnie za dłoń i położyła na moim udzie. - Na pewno znaczysz dla niego dużo, nawet ja mogę tak stwierdzić. Mimo tego, że nie byłam co do niego przekonana od początku- sama nie wiem.

- Nie wiem, może- zastanawiałam się czy powiedzieć coś jeszcze.- Myślisz, że powinnam mu powiedzieć ?- Vic od razu spoważniała. - Moim zdaniem zasługuje, żeby wiedzieć- odpowiedziała. - Chyba nie jestem w stanie mu tego powiedzieć, plus jak miałabym to zrobić. Zadzwonić do niego, napisać. No nie, nie mogę- nawet nie chciałabym z nim teraz rozmawiać.

- To tylko i wyłącznie twój wybór, ale myślę, ze powinien wiedzieć- nie wiem, czy to by cokolwiek zmieniło. - Boję się , że byłby zły. Albo samo to, że by się tym nie przejął. Boję się, że mimo, że by wiedział to i tak by mnie z tym zostawił samą. Nie wiem, muszę to sobie jeszcze na spokojnie przemyśleć- spojrzałam znów za okno. - Jakby co to wiesz, zawsze możesz ze mną pogadać- położyła głowę na moim ramieniu. - Wiem- położyłam swoją na jej.

Nie wiem co robić, co powinnam zrobić. W głowie miałam jeden wielki krzyk i chaos. Dużo czasu minie zanim sobie to wszystko poukładam. Wrócę do w miarę normalnego funkcjonowania. Na razie postaram się posprzątać bałagan w swojej głowie i dopiero zajmę się wszystkim innym. Mieszkaniem, pracą i tym jak całe moje życie stanie do góry nogami. Jakoś sobie poradzę, muszę.

Lecieliśmy jeszcze parę godzin, przez ten czas obejrzałyśmy cały sezon serialu, pogadałyśmy o różnych nieznaczących sprawach. Czas mijał mi bardzo szybko. Zanim się obejrzałam byliśmy już w Stanach. Zabraliśmy swoje bagaże podręczne i wyszliśmy z samolotu. Co nie było takie proste, bo była bardzo duża kolejka. Wreszcie wyszliśmy na zewnątrz. Od razu owinęło mnie to zimne powietrze. Było tu dużo zimniej niż we Włoszech. Przyzwyczaiłam się już do tych wysokich temperatur. Trzeba będzie się z powrotem przestawić.

Weszliśmy na lotnisko zabrać resztę bagaży. Siedziałam z Mamą na krzesełkach, tata i Vic czekali na nasze walizki. - W porządku ?- zapytała. - Tak- nic nie było w porządku, ale nie chciałam jej martwić i tłumaczyć tego wszystkiego co teraz czuje. - Dobrze się czujesz ? Nie jest ci niedobrze po locie ?- nadal wypytywała. - Nie, mamo- nie miałam już ochoty rozmawiać. Chciałam jak najszybciej być w domu i położyć się do łóżka. Mama już nic nie mówiła. Chyba zauważyła, że nie mam ochoty teraz rozmawiać. - Mamy wszystkie, możemy jechać- podszedł do nas tata z Vic. Wstałyśmy z krzeseł , wzięłam swoją walizkę od taty i ruszyliśmy do auta. Wsiadłam do środka. Oparłam głowę o szybę. Byłam zmęczona. Tata włączył radio.

We'll get in your car and you'll lean to kiss me
We'll talk for hours and lie on the backseat
Uh-huh, uh-huh, uh
Uh-huh, uh-huh
And then one random night when everything changes
You won't reply and we'll go back to strangers

Jechaliśmy dosyć długo, od lotniska do mojego starego mieszkania był spory kawałek. - Może jednak przemyślisz tą przeprowadzkę do nas, co ?- zapytał tata spoglądając na mnie przez lusterko. - Wolę zostać przynajmniej na razie u siebie. Poradzę sobie sama, mam przecież Vic- uśmiechnęła się. - No dobrze, ale jakby co to pamiętaj, że nasze drzwi są dla ciebie zawsze otwarte- znów przyłożyłam głowę do szyby.

Byliśmy wreszcie na miejscu. Wysiedliśmy z auta. Tata zaniósł nasze walizki na górę. Wyjęłam z torebki klucze, otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Położyłam dwie torby jakie miałam ze sobą na podłogę w przedpokoju. Czułam się tam bardzo dziwnie, jakby to nie było już moje mieszkanie. Jakbym weszła do całkiem obcego domu. Mimo, że kompletnie nic się tu nie zmieniło, wszystko było w takim samym stanie, jak wtedy kiedy odjeżdżałam. To i tak było tu jakoś tak inaczej. Może tylko w mojej głowie to miejsce zmieniło się całkowicie, kiedy jednak wszystko wyglądało identycznie jak wcześniej.

Weszłam dalej, zanieśliśmy wszystkie rzeczy do sypialni. Czeka mnie dużo roboty z rozpakowywaniem, ale tu już jutro. Dziś chce się już tylko położyć do łóżka. Rodzice niedługo potem pojechali. Vic poszła do siebie zająć się rozpakowywaniem, a ja przebrałam się w piżamę, zmyłam makijaż i położyłam się do łóżka.

Nowy początek w starym miejscu.

KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ

Connected by Chance#1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz