~Tu mam oczy~

154 7 15
                                    

,,Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością zapierających dech chwil"

Michael Vancev

- Nic! - odpowiadam może zbyt agresywnie by uwierzył w to co mówię. - Wiecie co? - pytam wykonując niezręczne ruchy rękami. O matko. Napewno wyglądam jak idiotka. - Ja pójdę lepiej do salonu. - wskazuje w stronę gdzie znajduje się wyjście z kuchni i robie krok w tą stronę ale Nicolas staje mi na drodze.

Na twarzy wymalowany mu ten pasujący do niego lekki uśmieszek. Mimo że stara się być poważny nie wychodzi mu to dobrze.

- Lepiej się odsuń. - mówię do niego i chce by zabrzmiało to poważnie, ale patrząc na jego reakcje na moje słowa, zaczynam wątpić. - Mówię serio. Umiem w samoobronę. Kazali mi się uczyć. Jakby ktoś chciałby mnie zaatakować. - tłumaczę i patrzę na brata który tylko to potwierdza krótkim ruchem głowy.

Ćwiczyłam ale, naprawdę nie wspominam dobrze tego czasu. Nigdy nie interesowałam się sportami walki i nadzwyczajnie byłam w tym słaba. Nic mi nie wychodziło chodź długo próbowałam. Nawet zwykłe uderzenia wykonywałam tak nieporadnie, że wyglądały jakbym próbowała odgonić od siebie muchę. Poza tym możecie sobie wyobrazić jak szybko irytowali się moi bracia. Nie mieli anielskiej cierpliwości, jeśli w ogóle jakąś mieli. Po piętnastu minutach mieli dość i tylko się na mnie wyżywali. Wiec jak już mówiłam, nie wspominam tego dobrze.

On jednak nie musi wiedzieć jak to wszystko przebiegało i na czym się skończyło.

Nicolas patrzy teraz tak jak ja na mojego brata i kiedy dostaje od niego to potwierdzenie podnosi dłonie ku górze w geście poddania. Mijam go szybko i uciekam z tamtąd gdy tylko mam taką możliwość.

Wbiegłam do salonu i rzucam się na kanapę obok Sary która patrzy na mnie jak na jakąś opętaną przez moje szybkie i efektowne wejście do pokoju.

- Co jest?

- Nic warzonego. - mówię machając na to wszystko ręką. - No może oprócz tego, że przed chwilą przeżyłam wewnętrzny zawał.

- Dalej nie wiem o co chodzi. Ale okeej. - mówi zwracając swoją twarz w kierunku telewizora.

Kładę się wygodniej na kanapie na której siedzi już Sara. Oglądamy serial który jest wciągający. I spędzamy czas przed ekranem.

W pewnym momencie słyszę głos brata który krzyczy moje imię. Niechętnie wstaje z wygodnej, bezpiecznej kanapy i zmierzam do kuchni w której swoją drogą bardzo ładnie pachnie.

Zauważam od razu siedzącego na blacie ze zwieszonymi w dół nogami Nicolasa który nic nie mówi tylko przygląda mi się tym bystrym spojrzeniem jakby starał mi się coś powiedzieć ale obecność Nate'a mu ewidentnie przeszkadzała.

- Upiekła się. - odzywa się Nate a ja zwracam nagle głowę w jego stronę, lekko zdezorientowana przypominając sobie po co ja tu w ogóle przyszłam.

- Co? - pytam rozkojarzona.

- Pizza. - mówi wyciągając dwie blachy z piekarnika. Przyglądam jej się przez chwile. Oczywiście jest to zwykła mrożona pizza ze sklepu ale wcale nam to nie przeszkadza.

Nakłada ją dla mnie na tależ i kroi tym specjalnym obrotowym nożem gdy tylko mi ją podaje uciekam z kuchni ponieważ czuje się obserwowana. Można się domyślić przez kogo. Bo na pewno nie przez mojego brata.

Siadam przy małym stoliku obok kanapy i widzę jak blondynce na widok pizzy aż uśmiechają się oczy, jeżeli w ogóle można tak powiedzieć o czyiś oczach.

- O matko umieram z głodu. - mówi Sara i siada na podłodze obok mnie.

W tym czasie do salonu wchodzą chłopaki. Na szczęście jednak siadają przy stole jak normalni ludzie. Sara jednak zwraca na coś uwagę i pochyla się w moją stronę by zapytać mnie o to szeptem.

LilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz