~Zostań~

176 9 14
                                    

"Prawdziwy przyjaciel to ktoś, kto Cię rozumie nawet wtedy, gdy nie możesz sam siebie zrozumieć."

Elbert Hubbard

Kiedy wróciłam do pokoju Sara już słodko spała. Nie chciałam jej budzić dlatego wślizgnęłam się cicho pod kołdrę gasząc przed tym wszystkie świtała.

Z głowy mi jednak nie mogły wypaść słowa mojego brata. Rozmawiał z nią przed tym jak przyszedł do pokoju Nicolasa. Zastanawiałam się o czym mogła być ta rozmowa.

Czy mój brat wreszcie zrozumiał to, że źle zrobił tak po prostu ją porzucając po imprezie. A może dopiero teraz zauważył jak dobrą dziewczyną była Sara. Czyżby mój brat wreszcie zaczął uczyć się na własnych błędach.

Ułożyłam się wygodnie w łożku próbując się wyciszyć i nie myśleć o bracie ale wtedy do moich myśli wkradł się Nicolas.

Dlaczego on?

Nie mam pojęcia.

Przed oczami pojawiły mi się jego niebieskie tęczówki patrzące na mnie tak przenikliwie jak tylko on potrafi. Nie powinno być dziwne to, że myśle o Nicolasie. W końcu jest on bardzo przystojnym mężczyzną. Dobrze zbudowany, potrafi się zachować i dobrze ubrać i miał nawet dobre poczucie humoru którego u większości mężczyzn brakowało.

Niepokoiło mnie jednak to, że od zawsze patrzyłam na niego jako na starszego kolegę czy przyjaciela moich braci. Był dla mnie nawet trochę jak czwarty brat. A teraz nie patrzyłam na niego tylko i wyłącznie jak na kolegę. Coś się zmieniło.

Patrzyłam na niego jak na kogoś innego. Jeszcze nie wiedziałam dokładnie kogo. Mimo wszystko, bardzo dziwnie się z tym czułam.

***

Poranek nadszedł szybko. Wstałam jako pierwsza nie budząc Sary. Chciałam by się wyspała w końcu był weekend a ona miała do tego prawo dlatego wstałam i ubrałam się tak cicho jak tylko potrafiłam.

Nie chciałam znów paradować po domu w skąpej pidżamie dlatego na nogi zarzuciłem luźne szare dresy a na górę zwykły biały top. Zeszłam na dół gdzie spotkałam chłopaków kórzy gotowali coś w kuchni. Swoją drogą bardzo ładnie tam pachniało pachniało.

Przecierając oczy weszłam do kuchni. Ich wzrok od razu skupił się na mnie.

- Cześć. - powiedziałam krótko i sięgnęłam po pierwszy lepszy kubek by nalać sobie kawy.

- Cześć. - odpowiedział mi Nicolas bo dla mojego brata był by to pewnie za duży wysiłek.

- Co dziś planujecie robić? - pytam. Bo mamy do dyspozycji cały dzień. Oczywiste jest to, że napewno chwile poleżymy na plaży ale bez przesady. Ile można.

Nicolas zerka na Nate'a jakby chciał sprawić by wreszcie mi odpowiedział i działa bo brat głośno wzdycha i to robi.

- Przyjedzie Rob i Steve. - odpowiada krótko nie rozwijając, głosem jakby miał mnie za chwile zabić. Co ja do cholery mu zrobiłam? Że od już od rana jest dla mnie taki.

- Ktoś tu jest chyba nie w humorze. - mówię przeciągłe patrząc na niego. Prycham cichym śmiechem gdy patrzy na mnie naburmuszony jakbym zabrała małemu dziecku zabawkę którą chciał się pobawić.

- Lepiej mnie nie wkurzaj. - mówi tylko ostrzegawczo. - Bo pożałujesz.

- Co ty mi możesz niby zrobić? - pytam bo wiem, że mimo tego iż czasami nienawidzimy się na śmierć i życie jestem pewna, że Nate nigdy by mi nic nie zrobił pod względem fizycznym. Przypominam sobie jednak co zawsze robili bracia gdy chcieli mi dokuczyć.

LilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz