~ Nie bluźnij ~

123 10 3
                                    

„Niektórzy ludzie żyją w świecie pełnym goryczy, złości i nienawiści. A niektórzy ludzie żyją w świecie pełnym przyjaźni, wrażliwości i miłości. O dziwo, to ten sam świat."

~ Jose N. Harris

Nicolas był tak blisko mnie, że czułam jego ciepły oddech na moim policzku. Od kilku minut trwały zajęcia a ja stałam tu z nim nie wiedząc nawet po co to robie. Po co mnie tu zatrzymał. I dlaczego ja jeszcze nie przywaliłam mu w twarz i z podniesioną głową nie odeszłam?

- Odsuń się ode mnie. - próbuje mówić twardo ale z moich ust wydobywa się cichy pisk. - Muszę iść na zajęcia.

- Boisz się co możesz przy mnie zrobić. - pyta odsuwając się ode mnie i spoglądając na moją twarz jakby chciał się upewnić czy nie skłamie.

- Cały świat nie kręci się wokół ciebie wiesz? - podnoszę lekko głos lecz na tyle by nikt nas nie usłyszał. Odpycham go lekko od siebie by cofnął się o pare kroków i nie był tak blisko. Ponieważ gdy stoi tak blisko mnie naprawdę ciężko jest mi się skupić. - Powiem ci tylko tyle... - mówię wskazując na niego palcem. - Jesteś taki sam jak Alex i Nate kiedyś byli. Masz takie samo podejście do kobiet. A tak się składa, że bardzo dobrze radzę sobie z takimi jak oni. I skoro ich czegoś nauczyłam to może i ciebie uda mi się nauczyć, że nie można mieć w życiu wszystkiego czego się chce. - tłumacze mu bardzo dosadnie. - A kobiet nie powinno siw tak traktować.

Na twarzy chłopaka pojawia się zdziwienie. Jakby nie spodziewał się, że mogę tak zareagować i powiedzieć do niego coś takiego. A ja wcale tego nie żałuje. Ktoś wreszcie musi pokazać mu, że nie jest pępkiem świata.

Po chwili prycha. Uśmiecha się lecz widzę, że jest spięty a jego ramiona uniesione są wysoko. Tym co powiedziałam mogłam wjechać na jego psychikę lecz nie aż tak by ją w jakikolwiek sposób uszkodzić. Żyjąc w naszym świecie przyzwyczajony był do takich sytuacji jak ta i potrafił sobie z nimi radzić. Nawet bardzo dobrze.

- Zawsze widziałem, że jesteś twarda. - mówi i nie wiem czy mam to odbierać jako komplement czy obelgę. - Ale nie myślałem że aż tak. - dodaje.

- Lepiej odwal się ode mnie i się do mnie nie zbliżaj. - mówię a on tylko cicho prycha. Wtedy dodaje. - A... i pamiętaj, że mam trzech braci którzy posiadają broń i potrafią się nią posługiwać. Bardzo możliwe, że nawet lepiej niż ty. I ojca który ma podobne zdolności a dla swojej jedynej córki zrobiłby wszystko. - mówię odchodząc od niego powili.

- Grozisz mi? - pyta łapiąc się za serce. I czy on bierze to co mówię na poważnie czy uwarzą to wszytko za żart. Bo wygląda to tak jakbym mówiła do niego w innym języku. A on kompletnie nic nie rozumiał.

- Ostrzegam. - mówię po czym odwracam się i puszczam się biegiem bo i tak jestem już bardzo spóźniona.

***

Po szkole wracam do domu z Nate'm odwożąc po drodze Sarę. Nie jest to zbyt komfortowa podróż dla mnie jak i Alex'a ponieważ gdy tylko podjeżdżamy pod dom przyjaciółki zaczynają się ze sobą żegnać. Ja tak samo jak mój brat odwracamy się by nie zwrócić dzisiejszego obiadu.

No może troszeczkę przesadzam, ale robimy to dla naszego dobra.

Gdy Sara opuszcza samochód postanawiam się odezwać. Lecz nie wiem jak zrobić to tak by się na mnie nie wkurzyli i byśmy wszyscy spokojnie dostali do domu. A to może być trudne.

- Pamiętacie jak mówiliście, że mam nie rozmawiać z Nicolasem? - pytam a oni oboje zwracają na mnie uwagę. Nie wiem czy przez to, że chcą mnie wysłuchać czy zadziałało tak na nich to imię. Nie czekam na ich odpowiedz. Kontynuuje. - Tak się składa, że z nim rozmawiałam. - mówię szybko odwracając od nich wzrok.

LilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz