Rozdział 9.

47 6 28
                                    

[Stan POV: CG5 - Lonely King [Dream SMP original song]]


Stanislav rzuca mi podwójne Aury, już trzeci raz

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Stanislav rzuca mi podwójne Aury, już trzeci raz. Nie mam pojęcia, jak to jest możliwe, ale na szczęście podpatrzyłem trochę trików podczas gry z Caelusem, więc nie idzie mi tak źle. Można nawet powiedzieć, że starcie jest wyrównane. Stan co chwila próbuje mnie zagadać, ale szybko ucinam każdy temat. Nie wciągnie mnie w żadne swoje manipulacje. Zgrywa prostego faceta, ale ja wiem, że za tą fasadą kryje się coś... Złowrogiego.

- No, no, nieźle ci idzie, dux Vendetti. - Cmoka, po czym uśmiecha się kącikiem ust. - Może jednak skusisz się na pokera? Wiesz, takiego rozbieranego. Twój garnitur wydaje się gruby, więc trochę byś się ochłodził, hm?

- Już mówiłem, nie potrafię grać w pokera.

- Tsk... Na tym polega zabawa, Ezio!

- Aż tak bardzo chcesz mnie zobaczyć nago? - Odwzajemniam jego złośliwy uśmieszek. - Nie jesteśmy dziećmi, by porównywać kto ma większe mięśnie, Stanislav.

- Przejrzałeś mnie. - Śmieje się zdecydowanie za głośno. - Ale akurat mięśni bym nie porównywał. Te to jasne, że ja mam większe. Bez obrazy, oczywiście. Wiem, że na pewno ćwiczysz... Coś?

- Z pewnością nic, czym mógłbym się chwalić przed najlepszym bokserem Boharii.

- Słyszałeś o moich osiągnięciach? O rany! - Zakłada nogę na nogę i zaczyna huśtać stopą, uderzając czubkiem ciężkiego buta o stół. Karty na blacie lekko podskakują. - Aż się zawstydziłem, serio. Czyżbyś w sekrecie był moim fanem? Proszę, proszę, powiedz, że tak! - Milczę, więc robi teatralnie smutną minę. Chce pociągnąć łyk z butelki, ale jest pusta. Odkłada ją na stół z głośnym tąpnięciem. - Po twojej ślicznej buzi widzę, że nie biłeś się nigdy w taki sposób jak robimy to w Boharii. Żałuj. To jest niesamowite, wiesz, taka... Furia. Zwierzęce instynkty przejmują kontrolę. Aghr! - Zaciska pięść z warknięciem. - Jest tylko bij, albo bądź bity. Prosta sprawa. A potem, kiedy udaje ci się zadać ten finalny cios i aż czujesz smak krwi w ustach... To najsłodszy smak świata. Smak zwycięstwa. Czułeś kiedyś coś takiego, hm?

- Nie, nie zajmuję się sportem zawodowo.

- To nie sport, tylko moja praca. W końcu jestem najlepszym Protektorem. - Nachyla się w moją stronę. - Ale wiesz, gdybyś kiedyś chciał sobie zrobić ze mną przyjacielski sparing, to wal śmiało. Obiecuję, że zniżę się do twojego poziomu.

Słyszę głosy, dobiegające nas od wejścia do strefy VIP. Brzmi, jakby ktoś chciał wejść, ale nie miał pozwolenia. Stanislav odwraca się w stronę drzwi.

SPARKLESS 3 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz