Rozdział 33.

52 5 53
                                        

Zajeżdżam pod duży, modernistyczny dom. Na pierwszy rzut oka wygląda surowo z przeszklonymi ścianami i wstawkami z czarnego drewna. Ale wchodząc do środka od razu czuję ciepło. Wnętrze jest bardzo przytulne a z okien roztacza się wspaniały widok na prywatne jezioro. Meregra ma bardzo dobry gust.

- Jak się czuje? Mogę go zobaczyć? - pytam, kiedy otwiera mi drzwi.

- Wreszcie przestał wymiotować, choć trochę to trwało... - Wzdycha, a na jej bladej twarzy maluje się zmęczenie. - Przechodzi. Niedługo z tego wyjdzie. Wiedziałam, że tak będzie, dlatego od razu wypluwałam krew Stana. Oczywiście, też się zatrułam, ale w moim przypadku skończyło się jedynie kilkudniową gorączką... - Kręci głową i przepuszcza mnie do dużego salonu. Siadam na welurowej kanapie w kolorze głębokiej, butelkowej zieleni. - Szczęście w nieszczęściu jest takie, że skutki uboczne wjechały po tym, jak odzyskał przytomność. Inaczej byłoby po nim. Przy tak ogromnej dawce trucizn jaką w siebie wtłoczył to cud, że tyle to trwało. Jestem pewna, że to dzięki starej krwi. Musiała go wzmocnić na tyle, że opóźniła też konsekwencje zatrucia. No i oczywiście dzięki tobie. Gdybyś nie wyrwał mu tych kabli, byłoby jeszcze gorzej. Powinnam była od razu przyjechać. Od razu, jak do mnie zadzwonił z płaczem.

- Nie obwiniaj się. To nie ma sensu. Caelus jest dorosłym człowiekiem i taką podjął decyzję.

- Mam coś dla Luny. Oczywiście podziękuję jej na żywo, ale teraz muszę się nim zająć. - Podchodzi do hebanowej komody i wyciąga eleganckie pudełeczko. - Podziękuj jej ode mnie.

- Na pewno jej się spodoba. - Uśmiecham się, widząc delikatną, złotą bransoletkę z półksiężycem. - Dziękuję.

- Musisz nosić ciągle ten opatrunek na oku?

- Nie, właściwie nie. Ale cały czas obraz jest na tyle rozmazany, że mi przeszkadza. Tak mnie nie kusi, żeby je otwierać.

- Poczekaj tu na mnie. - Kobieta wychodzi z salonu. Przyglądam się lepiej wnętrzu. Ma piękną, otwartą kuchnię, ale jest tak lśniąco czysta, jakby nigdy nie była używana. Bardzo podoba mi się stół, który jest mocno nieregularny z widocznymi sękami. W kontraście z szerokimi krzesłami wyłożonymi grubymi, puchatymi poduchami wygląda bardzo przyjemnie. Po kilkunastu minutach Meregra wraca, trzymając w ręku czarną opaskę na oko. Jest bardzo ładna, ze skóry obszytej jedwabiem, a tylnią część stanowi gruby łańcuszek. - Będzie ci lepiej pasować. Kiedyś robiłam pirackie show i tak mi się podobała, że ją sobie zostawiłam.

- Serio? Mam wyglądać jak pirat?

- Lepiej jak pirat, niż jak uciekinier z psychiatryka. - Śmieje się i zdejmuje moje bandaże. Sprawnie zakłada opaskę na oko i podaje mi lusterko. - No zobacz jaki przystojniak.

- No dobra, jest lepiej.

- Ezio?

- Tak?

- Mogę cię przytulić?

- Och. - Spoglądam na nią z lekkim wahaniem. - Oczywiście.

Wstaję z kanapy, a Meregra otacza ramionami moją szyję. Delikatnie kładę dłonie na jej plecach. Nie czuję strachu ani zagrożenia. Uśmiecham się mimowolnie i przyciągam ją mocniej. Wygląda na to, że znalazłem kolejną kobietę, której w pełni ufam. To miłe uczucie.

- No ładnie... - Słyszę za plecami. - Masz narzeczonego, Mer.

- Celi. - Odwracam się w jego stronę i przechodzi mnie dreszcz. Stoi oparty o ścianę w ciemnym korytarzu z tłustymi włosami przyklejonymi do twarzy. W ręku trzyma stojak z kroplówką. Jego skóra jest niemal przezroczysta, a całe ciało pokrywają sine żylaki. Błękitny wzrok jest rozwodniony jak w silnej gorączce i mam wrażenie, że całe oczy emanują bladym, niebieskim światłem, co daje porażający efekt. I to jest lepiej? Teraz już wiem, czemu zabraniał mi przyjeżdżać. Jak tylko zaczęły się objawy, Meregra od razu przetransportowała go do swojego domu by się nim opiekować a Fiodor przejął wszystkie obowiązki w kasynach. - Jak się czujesz?

SPARKLESS 3 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz