Failure

170 9 0
                                    

Nie spałam całą noc. Ciągły ból nie dawał  mi zmrużyć oka, a do tego JJ ciągle się wiercił, co dodatkowo zakłócało moje wszelkie próby snu.

Była jakaś siódma rano, kiedy zeszłam z hamaka i powolnym krokiem ruszyłam do chatki John'a B. Wszyscy jeszcze smacznie spali, a mi potrzebna była kawa i aspiryna. 

Pośród śmieci znalazłam brudny kubek i jakąś tabletkę nie wiadomego pochodzenia, ale za żadne skarby nie mogłam znaleźć kofeiny. 

Nalałam sobie wody i połknęłam pigułkę. Odchyliłam głowę do tyłu i zostało mi poczekać aż tabelka zacznie robić swoje. Po około dwudziestu minutach kiedy nic się nie zmieniło, wszelkie moje nadzieje obumarły.

- Jadey? Wstałaś już? Jest dopiero jakaś ósma rano. - usłyszałam zaspany głos blondyna. Miał niedbale rozczochrane włosy, w artystycznym nie ładzie, a jego głos był nieco zachrypnięty.

 - O boże, jak ty wyglądasz. - podniosłam brew na jego miłe słowa, ale nie dało się nie zgodzić, że wyglądałam jak gówno. Nie myłam się od dwóch dni, miałam potargane włosy i wory pod oczami.

- Dziękuję za komplement, lecz nie spałam w ogóle. - oznajmiłam wykończonym głosem, opierając się o blat w kuchni łokciem. - Moje plecy nie dają mi zasnąć.

- Może i nie jestem lekarzem, aczkolwiek mogę ci pomóc choć trochę załagodzić ból. - uśmiechnął się i spojrzał na mnie z góry do dołu.

- Jeśli masz na myśli to o czym myślę, że masz na myśli, to podziękuje. - wymamrotałam dziwną wiązankę słów i poszłam do salonu.

- Nie o to mi chodziło. - zaśmiał się idąc za mną. - Miałem na myśli taki żel do siniaków. Goją się szybciej i w ogóle. 

Po jego słowach od razu się ożywiłam. - Serio, masz taki?

- Oczywiście, czemu miałbym cię okłamywać. Poczekaj chwilę tutaj, zaraz wracam. - poszedł do swojego pokoju.

Szukał go z pięć minut i wrócił. - Voilá, jest i on.

- Skąd go masz? - wskazałam na tubkę, którą trzymał w ręku. 

- A obrazisz się jak powiem, że ukradłem?- podrapał się po karku, a ja pokręciłam głową.

- Dobra, pomóż mi sama nie dam rady.- podwinęłam koszulkę i zawiązałam ją z przodu tak aby nie spadała. Obróciłam się do niego tyłem i czekałam na jego ruch.

Przez chwilę nic nie zrobił, aż w końcu poczułam zimny żel na swojej skórze. Robił to powoli i delikatnie nic przy tym nie mówiąc, a ja od czasu do czasu syczałam z bólu.

- To zabawne, myślałam, że to ja będę wcierać taki krem w ciebie pierwsza. - skomentowałam.

- Czemu miało by tak być? - zaśmiał się cicho.

- Ty masz tendencje do wpadania w bójki, dlatego. - wyjaśniłam.

Jak skończył opuściłam koszulkę i obróciłam się z powrotem w jego stronę. - Dzięki.

- Nie ma za co, zawsze do usług. - odwzajemnił uśmiech i miał coś dodać, ale Kiara weszła do środka.

- Hejka, wstaliście tak wcześnie? - zmarszczyła brwi i potarła oko.

Postanowiłam zmienić temat. - Jest kawa, lub chociażby jakiś energol? - podeszłam do niej.

- Znasz John'a, on nie kupuje nic, dopóki coś nie jest potrzebne jemu. - zaśmiała się lekko, a ja razem z nią. - Jak reszta wstanie to płyniemy użyć drona.

- Hura. - podniosłam ręce do góry i rzekłam ironicznie, pozbawiona energii. Po całej nie przespanej nocy, wychodzenie gdziekolwiek to ostatnia rzecz jaką chce mi się robić.

I wish I could turn back time I JJ MaybankOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz