7. Trochę przesadziłam z alkoholem.

114 1 0
                                    


Powoli otworzyłam oczy, ale gdy ujrzałam światło, automatycznie je zamknęłam. Minęło parę minut, zanim przyzwyczaiłam się do światła. Postanowiłam porozglądać się chwilę wzrokiem i nie rozpoznawałam, gdzie się znajduję. O kurwa. Nic nie pamiętam. Zauważyłam, że nadal mam na sobie sukienkę z wczoraj. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i obok na szafce leżał mój telefon, oraz moja kopertówka. Sięgnęłam po mój telefon, okazało się, że był rozładowany. Nawet nie wiedziałam, która jest godzina. Wstałam z łóżka i powoli zaczęłam rozglądać się po mieszkaniu. Natrafiłam na kuchnię. I tam właśnie go zobaczyłam.

Miał na sobie luźno opuszczone szare dresy z Nike'a, a na mój nie fart, nie miał na sobie koszulki. Na jego plecach, był tatuaż z anielskimi skrzydłami. Podobny do takiego jaki miał mój były chłopak na klacie, ale jego podobał mi się o wiele bardziej. Jego włosy były lekko rozczochrane, co dodawało mu tylko większego uroku. Chłopak właśnie robił śniadanie i chyba mnie usłyszał, bo szybko się odwrócił. Od razu rozpoznałam w nim chłopaka, na którego wpadłam w domu. Ale co ja tutaj w ogóle robiłam?! Przeanalizował mnie wzrokiem i zapytał:

— Jak się spało, naszej śpiącej królewnie? — uśmiechnął się i znów zabrał się za robienie jedzenia.

— Chyba dobrze. Co się stało? Dlaczego tutaj jestem? Nie pamiętam zbyt wiele, z poprzedniego wieczoru. I strasznie mnie boli głowa — jęknęłam, trzymając się za głowę.

Usiadłam na stołku, który stał przy blacie naprzeciwko niego. Nawet nie wiedziałam, jak ma na imię.

— Masz, weź i popij wodą — powiedział i podał mi szklankę z wodą oraz jakieś tabletki.

— Mam nadzieję, że to nie jakaś trucizna. Nie znam cię, a nie zrobiłeś na mnie dobrego wrażenia ostatnio — oznajmiłam i połknęłam tabletki.

Prychnął na moją odpowiedź. Postanowiłam się podpytać go parę rzeczy.

— Jak masz na imię? I masz ładowarkę typu-C? Telefon mam kompletnie rozładowany, a nie chcę, żeby Lily się martwiła.

— Mówiłem ci wczoraj, nie pamiętasz? Woah, musiałaś być nieźle napruta. Mam na imię Nicholas. I tak posiadam ładowarkę, ale może jakieś po proszę? — odpowiedział mi z zadziornym uśmieszkiem.

Co za dupek.


— Dupek. Daj mi tę ładowarkę — burknęłam niezadowolona.

Chwycił za ładowarkę i podniósł rękę do góry.

— Jak chcesz, to sobie ją sama weź.

No on chyba sobie żarty robi.

Podeszłam do niego i próbowałam sięgnąć po ładowarkę, ale jak na złość musiałam być tak niska. A on się tylko śmiał, jak próbuję mu zabrać ładowarkę. Kurwa. Próbowałam go uderzyć w brzuch, ale nie podziałało i jeszcze bardziej się roześmiał. Odeszłam od niego i prychnęłam. Już go nienawidzę.

— Nienawidzę cię, dupku — krzyknęłam.

Od tych nerwów, zaczęła mnie jeszcze bardziej boleć głowa, wzięłam łyk wody.

— Tak? Jakoś ci wczoraj nie przeszkadzało, jak pół nocy ocierałaś się o mojego kutasa.

O kurwa. Zaczęłam się dusić tą wodą i ją wyplułam. Nie powiedział tego. Spojrzałam na niego, uśmiechał się głupio od ucha do ucha. Kaszlałam jak jakaś pojebana i dopiero po chwili to ustąpiło. Wkurwił mnie w chuj. 

— Masz, zjedz śniadanie — powiedział, nadal rozbawiony.

— Pieprz się.

On mi mówi takie rzeczy na kacu, a po chwili mi śniadanko przynosi. Nie wierzę w niego.

— Kiedy? Jak chcesz, możemy teraz.

Nie odpowiedziałam na jego komentarz i zjadłam śniadanie. Było całkiem dobre, zauważyłam, że nasz jaśnie pan postanowił podłączyć mój telefon do ładowarki. Nie wiedziałam nadal, co się wczoraj wydarzyło. A nasz przeuroczy dupek gdzieś zniknął. Wzięłam moją torebkę i zobaczyłam czy nic z niej nie zniknęło, ale wszystko było na swoim miejscu. Wtedy go zobaczyłam, nadal miał na sobie dresy, ale tym razem miał już na sobie bluzę, która również była szara i z Nike'a. Miał na sobie białe ubrudzone Nike'a. I wyglądał cholernie dobrze. Ale dupek nadal pozostanie dupkiem. Chyba zauważył, że mu się przyglądam, bo powiedział:

— Jak chcesz, to zrób zdjęcie, zostanie na dłużej — roześmiał się.

— Kretyn. Powiesz mi, co się wczoraj wydarzyło czy nie? — odparłam, wyraźnie niezadowolona.

— Dobra, tylko weź swoje rzeczy, odwiozę cię do domu.

Zrobiłam tak, jak kazał, ubrałam swoje brudne Adidasy i zeszliśmy na dół. Pod blokiem stał jeden z nowszych Mercedesów. Gdy wsiedliśmy do jego samochodu, był również ładny w środku tak jak auta mojego rodzeństwa. Cholera, skąd oni wszyscy mają tyle pieniędzy? Czy tylko ja jestem taka biedna? Czuje się, jakbym tu totalnie nie pasowała. Nicholas odpalił auto i pojechał w nieznanym mi kierunku. W sumie ja nawet nie znałam własnego adresu.

— No to tak, wczoraj zobaczyłem cię w klubie. Byłaś schlana w 3 dupy, mówiłaś tak nie wyraźnie, że nie miałem serca cię tam zostawić. Więc postanowiłem, że cię zabiorę stamtąd i napisałem do Lily z twojego telefonu, że śpisz u jakiegoś nowego gościa. Uprzedzając pytania, sama dałaś mi kod do telefonu. Odniosłem cię do sypialni i gdy chciałem iść, to powiedziałaś, że chcesz, żebym został z tobą. I wtedy opowiedziałaś mi, co się wydarzyło u ciebie i dlaczego tu przyjechałaś — zamilkł na chwilę i spojrzał na moją reakcję. Czułam się zawstydzona, że wygadałam się akurat jemu — A potem mnie pocałowałaś. Koniec historii.

Czekaj co?!

— Jak to cię pocałowałam?! Czemu mnie nie powstrzymałeś?! Cholera, przepraszam cię.

Cholera, czułam się tak zawstydzona.

— Próbowałem, ale gdy chciałem cię odciągnąć od pomysłu, to mnie pocałowałaś. Było minęło. Przecież i tak to nic nie znaczyło, prawda? — oznajmił.

Coś boleśnie ukuło mnie w sercu, dla niego ten pocałunek nic nie znaczył. 

— Mhm — mruknęłam.

Po jego słowach chciało mi się płakać, fakt nie pamiętałam nawet tego jak go pocałowałam. Ale to, że to nic dla niego nie znaczyło, było bolesne. W sumie, na co liczyłam, pewnie ma mnóstwo kobiet i myśli tylko o jednym. Po kilkunastu rozpoznałam mój dom. Sięgnęłam do kopertówki po mój telefon, zobaczyłam w nim parę połączeń nieodebranych, aż od czterech numerów. Jeden z nich rozpoznałam, należał do Lily, ale reszty totalnie nie kojarzyłam. Wzięłam głęboki wdech i wybrałam numer Lily. Po trzech sygnałach odebrała telefon.

— Halo. To ty Van?

— Tak, za około dwie minuty będę w domu.

— Martwiłam się trochę o ciebie. Musiałam wmówić rodzicom, że zostałaś z nowymi znajomymi. Dlaczego od rana nie odbierasz telefonu? 

— Był rozładowany, opowiem ci wszystko, jak wejdę do domu. Telefon mi pada, widzimy się w domu — rozłączyłam się, nie dając jej dojść do słowa.

Chyba nie było aż tak źle, co nie?

— Nie wejdę z tobą, nie możesz im powiedzieć, że byłaś ze mną. Twój brat mnie zabije, jak się dowie, że to ze mną byłaś. Musisz dać im jakąś wymówkę, proszę.

Czy ten dupek o coś mnie właśnie prosił?

— Zastanowię się — powiedziałam i wysiadłam z jego auta.

Gdy dotarłam pod drzwi mojego domu, otworzyłam je delikatnie i pierwsze co ujrzałam, to stojących w progu moich nowych rodziców. Wyglądali na lekko zdenerwowanych i zmartwionych. Nie chciałam zrobić na nich pierwszego złego wrażenia. Wyglądali na bardzo poważnych ludzi. O mój boże. Po chwilowej ciszy nagle kobieta się odezwała:

— Musimy poważnie porozmawiać.

I już wtedy wiedziałam, że to nie będzie miła rozmowa...

może los nas połączyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz