Mija miesiąc od wypadku na desce, rodzice jeszcze nie wracali ponieważ coś im się przedłużyło ale ja tam się cieszyłam. Dzisiaj Luk ciągle mnie wkurwiał a raz nie wytrzymałam i wypowiedziała trochę bolesne słowa.
- Wiesz co? Nie chciałam ciebie wcale w swoim życiu, jestem samodzielna i nie potrzebuje ciebie nie jesteś mi potrzebny. Najlepiej byłoby gdybyś się nawet nie urodził - powiedziałam że złością nie zdając sobie sprawy z tego co mówię.
- Dzięki ja również ciebie nie potrzebowałem, a zaczęłam tylko dla tego tu pracować ze względu na moją siostrę. I wiesz co też nie wiem po co się urodziłaś - powiedział z wściekłością.
A ja zdenerwowana poszłam do siebie. Miałam ochotę się rozpłakać, bo to dopiero miesiąc a mam go dosyć. Napisałam do Ethana.Do Ethana: możesz przyjść do mnie?
Od Ethana: Okey skarbie :*
Czytałam książkę. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybko zbieglam na dół żeby, otworzyć.
- Hej skarbie -pocałował mnie na przywitanie.
- Część - powiedziałam.
- Miałaś nigdzie sama nie wychodzić - usłyszałam za sobą głos Lukasa.
- Nigdzie nie wychodzię po prostu chłopak do mnie przyszedł - Nie zwracając uwagi na tego idiotę poszłam z Ethanem do mojego pokoju.
- Co to za koleś? - zapytał Ethan.
- Mój ochroniarz rodzice wyjechali zostawiając że mną tego idiotę, ponieważ martwią się o moje bezpieczeństwo -
- Teraz nie będzie ci pozwalał nigdzie wychodzić. Widać że mu się podobasz - powiedział że złością.
- Ale on mi nie -powiedziałam.
- kocham Cię - pocalował mnie.
- Ja Ciebie też -
Później poszedł, a ja położyłam się spać. Nastepnego dnia była impreza u Vincenta, a Lukas dzień wcześniej się zgodził więc nie było zamiaru że nie pójdę. Po ogarnięcia porannej rutyny zeszłam
na dół i zastałam Luka w kuchni.- Część - powiedziałam.
- Hej Sky ymm przepraszam za wczoraj nie chciałem Cię urazić wybacz mi -
- Luk nie mogę się na ciebie nie gniewać, ale to ja powinnam przeprosić obraziłm Cię i to bardzo, nie zdając sobie z tego sprawy przepraszam Cię Lukasie -powidziam.
- Przyjmuję twoje przeprosiny, a właśnie o, której jest ta impreza? - zapytał.
- o 19 czy coś dokładnie nie wiem -
- To masz jeszcze 10 godzin, a teraz choć zjedz śniadanie -powiedział.
Zjadłam śniadanie a
następnie udałam się do salonu oglądałam jakieś seriale póżniej poszłam do swojego pokoju czytałam książkę i przeglądałam mojego bookstagrama. Czas bardzo szybko zleciał więc kiedy zauwarzyłam że zostały mi tylko 3 godziny wstałam i ruszyłam do łazienki. Ubrałam czarną obcisłą sukienkę do tego obcasy i mocny makijaż. Zeszłam na dół i zastałam Luka siędzącego w czarnych ciuchach (no natruralnie że w takich kolorach) na kanapie, kiedy mnie zauwarzyłam wstał i podszedł do mnie.- Wow - powiedział otwierając buzię.
- Uważaj bo ci mucha wleci, mam jeszcze piętnaście minut - I usiadłam na kanapie.
- Chciałaś powiedzieć że my mamy - powiedział.
- No niech Ci będzie, że my mamy -
Po dziewięciu minutach ruszyliśmy do samochodu. Kiedy dojechaliśmy przywitał nas mój kolega Vinc, a następnie ruszyliśmy w głąb salonu. Mineły 3 godziny od naszego przyjazdu a ja byłam już na pół piana. Ruszyłam do kuchni żeby napić się wody ale to kogo tam zastałam bardzo mnie zabolało w sercu. Zastałam tam Ethana całyjącego się z Sophią. Wybieglam z płaczem. Jak oni mogli? Za mną wybiegł Luk.
- Ej no królewno nie ma sensu płakać przez tego skurwysyna - powiedział.
- Ale z moją najleprzą przyjaciółką -
- Nie przejmuj się pokaż mu że nie obchodzi cię to olej go - wziął mnie za rękę zaprowadził do środka i tańczyliśmy razem tak jakby świat nie istniał. Kurwa co się ze mną dzieje? To pewnie przez ten alkohol.
- Dziękuję - wyszeptałam.
- Nie ma sprawy księżniczko -
Po imprezie wróciliśmy do domu.
CZYTASZ
Love is not a fairy tale
Teen FictionSky Colins ma dwójkę braci Olivera i Alexa, talent do fortepianu oraz wspaniałe życie. Pewnego dnia będąc w szkole Sky dzwoni telefon, odbiera i dowiaduje się, że jej brat miał wypadek. Na drugi dzień jej brat umiera, a ona pogrąża się w depresji i...