Technikum jedyne w swoim rodzaju!

82 19 0
                                    

Z dumą, radością i nieustającą satysfakcją przywracamy dziś jedną z ulubionych przez naszych Czytelników recenzji z usuniętych przez Wattpad "Recenzji i polecajek", a jest nią:

Tytuł: "Zaczarowane technikum"

Autor: andrzejek1234

Gatunek: zdecydowanie wymyka się prostym klasyfikacjom ;) powiedzmy zatem, że eksperymentalny

Recenzenci: Porcelanowysloik, Celt85 i myslezeniemysle

Redakcja i korekta: wildisthewind6

Pozwolimy sobie jako recenzenci zarzucić wszystkie formy recenzji właściwe, uznaliśmy bowiem, że tak niestandardowy tekst wymaga równie niestandardowego podejścia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Pozwolimy sobie jako recenzenci zarzucić wszystkie formy recenzji właściwe, uznaliśmy bowiem, że tak niestandardowy tekst wymaga równie niestandardowego podejścia. W innym przypadku bylibyśmy bowiem bezradni niczym Syfon z "Ferdydurke" i na nic były nasze rozważania. Opowiadanie od samego początku rzuca nas na głębokie wody wyobraźni, nawiązań literackich oraz konotacji, gdzie fabuła zdaje się mieć zupełnie drugorzędne znaczenie.

Zacznijmy jednak od małej anegdotki: był sobie niegdyś profesor Tomasz Bocheński, słynny znawca Witkacego. Słynny nie tylko z owego znawstwa, ale i pewnych psikusów, jakie zwykł on czynić niczego nieświadomej gawiedzi.

Oto raz przebrał się raz za bezdomnego i żebrał pod uniwersytetem, innym razem zebrał fragmenty piosenek, sklecił je w jeden wiersz i wysłał na konkurs literacki, by koniec końców wyśmiać szacowne jury.

Autor „Zaczarowanego Technikum" idzie w swym dziele torem dość podobnym (z pewnością posiada wybitne kierunkowe wykształcenie) i schodzi on niczym Dante w głąb wattpadowych piekieł, by prowokować oraz mamić odbiorców swojej sztuki.

Patrząc powierzchownie, mamy tu warty docenienia miks humoru i kryminalnego śledztwa prowadzonego ze skrupulatnością Herkulesa Poirot przez niejakiego Skurvisyndyka. Wszystko to zgrabnie osadzone z jednej strony w pełnym magii świecie znanym nam z „Harry'ego Pottera", z drugiej zaś: na naszym własnym, opanowanym przez dewotyzm polskim podwórku, gdzie następuje bitwa pomiędzy tym, co „magiczne", a „polsko-katolickie".

Czytelnik (w tym wypadku koniecznie z małej literki! – odróżnijmy go od tych, których autor nazywa Czytelnikiem) nie rozumie jednak tego, co zawarte jest w tekście i jeśli śmieje się, to czyni to raczej instynktownie, wyłapując od czasu do czasu absurdalność sytuacji lub efekt komiczny, uzyskiwany np. przez łączenie wyrazów wulgarnych w imiona bohaterów (oczywistym skojarzeniem zdaje się tu Robert Scurvy), zwykle jednak porzuca tekst, zanim dojdzie do meritum.

Tekst "Zaczarowanego Technikum", chociaż fragmentami przezabawny, staje się dla czytelnika pułapką – tak jak Bene Gesserit w "Diunie" sprawdza, czy człowiek jest człowiekiem, czy jedynie zwierzęciem, tak i sam narrator zaprasza nas, byśmy włożyli łapkę do jego pudełka wypełnionego w dużej mierze strumieniem świadomości (biada tym, którzy zaczną poprawiać tu interpunkcję), po czym z uwagą patrzy, czy jej nie cofniemy. Wówczas i tylko wówczas możemy stać się godni miana wspomnianego Czytelnika, nie tylko zaś zaledwie czytelnika.

Recenzje i polecajkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz