Rozdział 16

8 3 1
                                    

Lauren

Dni mijały bardzo szybko, zanim się obejrzałam było już lato, a zaraz po nim kończyłam drugi rok studiów. Rok zdałam lepiej nic Victor, mimo naszej wspólnej nauki. Przyjaciel nie spał co też odbiło się na jego frekwencji na wykładach czy właśnie na testach, które często oblewał. Ja pod koniec roku zaczęłam sobie odpuszczać, mniej się uczyłam więcej spędzałam czasu poza domem z Adrienem. Chociaż nie zawsze się dało, ponieważ czasami był zajęty nagrywkami czy innymi rzeczami związanymi z jego „pracą". Sama nie wiedziałam czy nagrywanie i tworzenie piosenek to praca. Nie wydawało mi się, jednak Adrien przez to został milionerem, mimo tego że ukrywa to. Pewnie myśli, że nie domyślam się ile tacy ludzie zarabiają. Sama chciałabym być bogata. Chociaż czy ja wiem? Po części chciałabym być bogata, bo miałabym luksusową wille, w barwie biało - szarej z wielkim basenem w ogrodzie. A z przodu domu stałoby białe Lamborghini. Miałabym ochroniarzy, który pilnowali mojej posiadłości i mnie.

-Lauren!

Oderwał mnie od marzeń głos Williama. Dlaczego teraz Will? Dlaczego musiałeś mnie oderwać od mojego wymarzonego luksusowego domu?

-Tak? – Uśmiechnęłam się do niego.

Zdałam sobie sprawę, że przez dobre piętnaście minut stałam przy otwartych na oścież drzwiach wejściowych do domu Adriena i Williama. Weszłam i zdjęłam buty. William patrzył się na mnie jakby chciał mnie zamordować. Uśmiechnęłam się niewinnie do niego, a on odwzajemnił uśmiech. Zdziwiłam się, przecież jeszcze kilka sekund temu William chciał mnie zabić wzrokiem, a teraz się do mnie przyjacielsko uśmiechał.

-Wszystko w porządku? – Podszedł do mnie.

-Em tak wszystko dobrze – Położyłam rękę na karku i zaśmiałam się niezręcznie.

-Em Adrien powinien niedługo wyjść ze studia chcesz się czegoś napić lub zjeść? – Zaproponował.

-Jasne napiłabym się wody, jeśli mogę. – Poprosiłam.

-Jasne, że możesz. – Uśmiechnął się do mnie. – Jaką?

-A jaka jest? – Zapytałam.

-Gazowana, niegazowana, mineralna, a może wolisz kranówkę? – Patrzył się na mnie z tym jego uśmiechem.

-Kranówkę po proszę. – Uśmiechnęłam się do Williama.

-Proszę. – Wręczył mi szklankę z wodą.

-Dziękuję.

Przez chwile panowała grobowa cisza między nami. Nie dziwiłam się nigdy nie miałam okazji porozmawiać z Williamem. Zawsze był Adrien, a wtedy on nie wtrącał się. A teraz gdy byliśmy sami mieliśmy tą możliwość. Patrzyliśmy raz na siebie, a potem na coś innego co nas aktualnie otaczało.

-Jak na studiach? – Usiadł na kanapie.

-A dobrze kolejny rok zdany. – Usiadłam obok niego.

-Bo ty jesteś na medycynie? – Strzelił.

-Zgadza się. – Potwierdziłam strzał.

-I jak?

-Wiesz dobrze, chociaż czasami jest ciężko.

-Oh to jak na każdych studiach. Wszędzie gdzie byś się nie dostała jest ciężko.

-No niby tak, ale wiesz medycyna jest jednak sama z siebie ciężkim orzechem do zgryzienia.

-Oczywiście, ale ważne jest to abyś potrafiła spełniać swoje marzenia.

-Nie zawsze się da...

-O czym ty mówisz?

A kiedy wszystkie płatki opadnąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz