Adrien
Gdy nastał już ranek, przebudziłem się. Zauważyłem śpiącą Lauren wtuloną we mnie. Spała spokojnie, a jej klatka piersiowa powoli się unosiła i opadała. Przytuliłem mocniej dziewczynę i to był chyba błąd, ponieważ chwile potem Lauren obudziła się. Mrugała przez chwilę, a potem uśmiechnęła się. Na dzień dobry pocałowałem ją w usta.
-Adrien spokojnie. – Odsunęła się.
-Jestem spokojny. – Uśmiechnąłem się.
-Właśnie w...
Dziewczyna nie dokończyła zdania bo znów ją pocałowałem. Mimo tego, że Lauren chciała się wyrwać, czy odsunąć nie pozwoliłem jej. Była teraz moja chwila, z samego ranka aby się nacieszyć nią i pocałunkiem. Przygryzłem jej wargę, a ta pociągnęła mnie za włosy. Nagle dziewczyna tak pociągnęła mnie za włosy, że odsunęła moją głowę. Puściła loczki i zaczęła łapać powietrze. Popatrzyłem na nią. Jej usta były zaczerwienione i pulsowały.
-Na co się tak patrzysz? – Usiadła.
-Na ciebie. – Również usiadłem.
-Chcesz mnie zabić?- Zapytała z wyrzutem.
-Nie, ale stęskniłem się za tobą. –Zaśmiałem się.
-Przecież spałeś obok mnie, byłam całą noc obok ciebie. – Wstała i rzuciła we mnie poduszką.
-Ale i tak się za tobą stęskniłem. – Złapałem poduszkę i rzuciłem w dziewczynę.
Lauren miała już wychodzić, gdy oberwała poduszką w głowę. Podniosła ją i obróciła się do mnie. Na jej twarzy pokazał się złowieszczy uśmieszek. Spodobał mi się ten uśmieszek. Rzuciła się na mnie z poduszką i zaczęła okładać mnie nią po twarzy. Złapałem ją za talię i przewróciłem ją na łóżko. Zwisałem nad nią i sam zacząłem okładać ją poduszką. Lauren broniła się chwile swoją poduszką, jednak wyrwałem i rzuciłem poduszkę w kąt pokoju. Przyłożyłem do jej oczu materiał od poduszki i pocałowałem ją w usta. Jedną ręką trzymałem poduszkę, a drugą położyłem na jej brzuchu. Włożyłem tą rękę pod jej bluzkę i poczułem coś dziwnego pod palcami. To była skóra, ale była inna od całej reszty. Odsunąłem się i zabrałem poduszkę z jej buzi. Patrzyła się trochę na mnie ze smutkiem.
-Mogę zobaczyć? – Zapytałem.
-Jeśli musisz. – Podwinęła bluzkę.
Na jej ciele znajdowała się blizna. Nie była ona duża, ale była na tyle wielka, że można było ją dostrzec z daleka.
-Skąd ją masz? – Zaniepokoiło mnie to.
-Oparzyłam się w pracy. – Usiadła i popatrzyła się na mnie.
-Źle to wygląda. – Złapałem ją za rękę.
-Lekarz już to widział i mówił, że pewnie zostanie ze mną do końca. – Uśmiechnęła się.
-Oh, może przeszczep skóry? – Zaproponowałem.
-Nie! Żadnych operacji, jeśli nie potrafisz zaakceptować taka jaka jestem to nic tu po mnie. – Wstaje i wychodzi.
-Będę cie kochał, nawet jakbyś miała taką bliznę na twarzy. – Chwyciłem ją za rękę.
-Wybacz, ale musze iść do pracy. – Wyrwała rękę.
-Lauren, nie bądź na mnie zła. – Zszedłem z nią na dół.
-Nie jestem. – Poszła do drzwi.
-Przecież widzę, że coś nie gra. – Stanąłem za nią.
CZYTASZ
A kiedy wszystkie płatki opadną
Romance(Bedzie poprawa wszystkich rozdziałów) Adrien Wilston i Lauren Wang mieszkają w Seattle, gdzieś u podnóży gór Kaskadowych. Dwójka przyjaciół zna się od dziecka. Adrien jest popularnym chłopakiem w szkole, każda dziewczyna ma na nim obsesje. Jego kro...